REKLAMA

To najgłupsze przeoczenie lex Uber. Absurdalny przepis można było znieść jednym ruchem

Ach, gdyby dało się cofnąć czas, zwrócilibyśmy na to uwagę – usłyszałem w rozmowie z jedną z osób, które monitorują proces wdrażania lex Uber do polskiego porządku prawnego. O czym mowa? O archaicznych, a z pewnością absurdalnych przepisach dotyczących wydawania licencji, przez które część kursów (choć możecie nawet o tym nie wiedzieć) odbywa się nielegalnie.

To najgłupsze przeoczenie lex Uber. Absurdalny przepis można znieść jednym ruchem
REKLAMA

Fot. Núcleo Editorial/Flickr.com/CC BY 2.0

REKLAMA

Zamawiam taksówkę w Piasecznie i każe wieść się na lotnisko w Modlinie. Taksówkarz przyjmuje zlecenie i… praktycznie łamie w tym momencie prawo, nie różniąc się specjalnie od nielegalnie jeżdżących kierowców z Ubera. Sytuacja hipotetyczna, ale przecież jak najbardziej możliwa. Co się stało?

O wydawaniu licencji decydują gminy, w związku z tym obowiązują tylko na ich obszarze. W powyższym przykładzie taksówkarz miałby zapewne licencję wydaną przez Warszawę, jak większość osób, które mieszkają w gminach okalających stolicę. Prawo mówi, że kierowca może wziąć kurs do sąsiedniej gminy tylko pod warunkiem, że jego powrotny kurs zakończy się na terenie, na którym obowiązuje jego licencja. W powyższym przykładzie taksówkarz mógłby więc zawieźć pasażera do Warszawy, ale w obrębie swojego miasta nie może się już poruszać. Tak samo, jak nie może jeździć do innych gmin.

Trójmiasto się nie dogaduje

Problem nie ogranicza się oczywiście do stolicy, a w zasadzie Warszawy dotyczy w stosunkowo niewielkim stopniu. Zdecydowanie większe komplikacje pojawiają się w przypadku aglomeracji śląskiej i Trójmiasta.

W tym drugim wypadku dochodziło do prób ujednolicenia licencji. Lata temu Gdynia miała już przygotowana gotową uchwałę. Do finalizacji nie doszło, bo w tym wypadku do tanga trzeba było trojga. I dlatego po dziś dzień kierowcy wożący pasażerów po Trójmieście muszą jeździć obwieszeni herbami miast jak choinki.  

Na ten problem po czasie zwracają uwagę właściwie wszyscy duzi gracze na rynku. I wszyscy żałują, że nie doszło do jego zmiany przy okazji nowelizacji ustawy transportowej.

Z naszej perspektywy w przyszłości ustawa o transporcie drogowym będzie wymagała jeszcze rozszerzenia obszaru obejmowania licencji. Aktualnie licencje na przewóz osób taksówką są udzielane na konkretną gminę, gminy sąsiadujące (jeśli zawrą porozumienie) i na m. st. Warszawę

– podkreśla w rozmowie z Bizblog.pl Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający Free Now Polska.

Duże kompetencje miast

Prerogatywy miast w zakresie licencji nie kończą się wyłącznie na  tym zakresie mają gminy, które decydują o sposobie ich wydawania. Niektórym miastom wystarczy zbiorowa lista kierowców, którzy chcą zdobyć licencję. Cześć z nich mówi natomiast, że nie może zbierać tych danych, bo zabrania tego RODO.

Dochodzimy dalej do takich detali jak to, czy samochód powinien być oklejony albo czy powinien mieć widoczny herb miasta. Część z nich wymaga od kierowców identyfikatora, a część nie. Te techniczne aspekty z punktu widzenia pasażera nie mają większego znaczenia. Co innego w przypadku aplikacji, które działają na terenie całej Polski, Te na dobrą sprawę po 1 stycznia mogą spokojnie oddelegować przedstawiciela do każdej z gmin, w których działają.

REKLAMA

Najnowsze na Bizblog.pl

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA