PiS kupi wam nowe drzwi do salonu i sofę? Nie łudźcie się. Premier obiecał coś, co już jest
Takie wrażenie można odnieść, oglądając najnowszy klip wyborczy PiS, w którym premier Mateusz Morawiecki zapowiada wielkie inwestycje w mieszkania na osiedlach z wielkiej płyty, pokazując, jak Rafał Trzaskowski podczas wizyty gospodarskiej u swych wyborców przyklejał szybę w drzwiach na taśmę klejącą. PiS nie będzie robił takiego „dziadostwa” - obiecuje premier. Czyli co, partia kupi Polakom nowe drzwi do salonu?
To piękna manipulacja, bo chcąc uderzyć w Rafała Trzaskowskiego i zrobić dobre wrażenie na Polakach, PiS w najnowszym spocie wyborczym pokazuje, jak prezydent Warszawy dokonuje naprawy drzwi wewnętrznych w mieszkaniu. To się rzeczywiście wydarzyło: był 2018 r., a Rafał Trzaskowski prowadził w stolicy kampanię i odwiedzał Warszawiaków, słuchając ich problemów w ramach akcji "Otwarte drzwi dla Warszawy” (film znajdziecie poniżej).
PiS teraz przywołuje tę wstydliwą naprawę na taśmę klejącą, mówiąc, że sam nie będzie robił takiego „dziadostwa” i zapowiada program "Przyjazne Osiedle", który zakłada modernizację bloków z tzw. wielkiej płyty.
Nikt wam nie wyremontuje mieszania lepiej niż na taśmę
Czyli co, PiS zamiast sklejać taśmą szybę w drzwiach do salonu, wymieni te drzwi na nowe? Z publicznych pieniędzy? A może kupi nową sofę albo meble kuchenne, jeśli stare są naprawdę w złym stanie, żeby nie dzielić Polaków na lepszych i gorszych, żeby wszyscy mieli „jak najlepszy standard życia i mieszkania”?
Oczywiście, że nie! Nikt nie będzie dopłacał wam do remontów mieszkań. PiS co prawda nie wyjawił szczegółów szumnie zapowiedzianego z początkiem września programu, nie wiadomo też, jakie środki proponuje przeznaczyć na modernizację budynków z wielkiej płyty. Ale oczywiste jest, że publiczne środki mogą zostać zainwestowane w budynki, a nie w prywatne mieszkania. Nie łudźcie się.
Ale to nie ostatnia manipulacja w tym „przełomowym” - jak go określa premier - programie. Bo to, co jest jego esencją, to modernizacja i termoizolacja budynków z wielkiej płyty. Rzecz w tym, że ogłoszony program, to jedynie marketingowa otoczka, bo to, co zapowiada premier, dzieje się od lat i to właśnie ze wsparciem pieniędzy publicznych.
Jednym słowem, premier obiecał, że wprowadzi coś, co już jest i nazwał to przełomem - #mistrzPR.
Polskie blokowiska to wampiry
A to, co jest, działa już wręcz od 20 lat. To dofinansowanie do termomodernizacji i instalacji źródeł OZE z Funduszu Termomodernizacji i Remontów, o które ubiegać mogą się spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe. I mówimy tu o całkiem niezłych pieniądzach.
Spółdzielnie mogły bowiem od lat liczyć na dofinansowanie z tego funduszu 16 proc. kosztów modernizacji, a jeśli w grę przy okazji wchodziła jeszcze instalacja OZE, czyli głównie paneli fotowoltaicznych, wtedy można było dostać 21 proc. Do tego 50 proc. kosztów wzmocnienia konstrukcji budynków z wielkiej płyty.
A i to mało, bo te liczby są już nieaktualne. Ostatnio bowiem dopłaty do termomodernizacji wzrosły z 16-21 proc. do 26-31 proc.
W dodatku to nie tak, że ktoś się za to zabrał, bo uznał, że zrobi Polakom prezent, ale to wymóg unijny. Od 2026 r. ma obowiązywać bowiem unijna dyrektywa o charakterystyce energetycznej budynków (tzw. dyrektywa EPBD), która dzieli budynki na klasy energetyczne od A do G, ale od 2028 r. wszystkie nowe budynki mieszkalne powinny być zeroemisyjne, a te stare będą musiały osiągnąć klasę energetyczną E od 2030 r., a klasę energetyczną D od 2033 r.
Jednym słowem - termomodernizacja jest wymuszona.
Według stowarzyszenia Fala Renowacji, obecnie prawie 70 proc. budynków mieszkalnych w Polsce wymaga termomodernizacji, a ok. 16 proc. to wampiry energetyczne, które odpowiadają za zużycie jednej trzeciej całkowitej ilości energii zużywanej we wszystkich budynkach w Polsce. Albo jeszcze inaczej: 30 proc. najbardziej energochłonnych budynków odpowiada za połowę zużycia energii. Tak pozostać nie może.
Ten wielki przełom na osiedlach z wielkiej płyty musi się po prostu odbyć, niezależnie, czy PiS będzie nadal rządził, czy nie.