Fiskus podjął ważną decyzję w sprawie frankowiczów. Chodzi o ogromny podatek dochodowy
Państwo tym razem się spisało. Od tygodni dopytywałam Ministerstwo Finansów, czy zamierza włączyć się w rozbrojenie frankowej bomby, zwalniając kredytobiorców w CHF z podatku od korzyści, które przeniesie im ugoda z bankiem. A mowa o wielkich kwotach. Właśnie zapadła decyzja: minister finansów podjął decyzję, by odpuścić podatek frankowiczom również w kolejnych latach.
Frankowicze, którzy jako pierwsi załapią się na ugody z bankami i zdążą je zawrzeć do końca 2021 r., z podatku zostaną zwolnieni, więc gdyby fiskus podjął inną decyzję ci decydujący się na propozycję banku mogliby poczuć się pokrzywdzeni,
Problem polegał bowiem na tym, że rozporządzenie Ministerstwa Finansów, które na takie zwolnienie pozwala, obowiązuje jedynie do końca tego roku. To oznaczało, że pozostali, czyli ogromna większość, podatek by zapłacili, a to czyniłoby całą operację ugodową znacznie mniej opłacalną, o czym zresztą już napisałam w Bizblog.pl.
Kogo ratuje minister finansów?
Chodzi przede wszystkim o tych klientów, którzy mają kredyty we frankach w PKO BP i ING, ale również o klientów Millennium.
PKO BP jako pierwszy rozpoczął proces masowych ugód z klientami na początku października i jak dotąd zebrał ok. 10 tys. chętnych na rozpoczęcie mediacji przed Sądem Polubownym przy Komisji Nadzoru Finansowego, które potencjalne mają się zakończyć zawarciem ugody. A to dopiero początek. Można założyć, że większość frankowiczów z PKO BP nie zdąży z ugodą do końca tego roku.
Jeszcze mniejsze szanse mają klienci ING Banku Śląskiego, bo w ich wypadku proces oferowania ugód ruszył pod koniec października. Krążą nieoficjalnie doniesienia, że w końcu na ugody według propozycji KNF zdecyduje się też wkrótce mBank, ale ciągle to jeszcze przed nami.
Nieco inną historią jest Millennium, który od dłuższego czasu oferuje ugody klientom z kredytami we frankach, ale nie są to ugody proponowane przez KNF, bank proponuje kurs o wiele mniej atrakcyjny niż z dnia zaciągnięcia.
Fiskus mógł zgarnąć nawet 32 proc. przewalutowanej kwoty
Tak czy inaczej, problem polega na tym, że kiedy klient dogada się z bankiem i zawrze ugodę, powstaje obowiązek podatkowy. Kwota, o jaką zostanie obniżone saldo kredytu w efekcie przewalutowania, powinna zostać opodatkowana według skali podatkowej 17 lub 32 proc. W ogromnej liczbie pewnie tej wyższej, bo w przypadku kredytów hipotecznych mówimy o ogromnych sumach.
Ratunkiem przed podatkiem jest rozporządzenie MF w sprawie zaniechania poboru podatku dochodowego od niektórych dochodów związanych z kredytem hipotecznym udzielonym na cele mieszkaniowe. Skorzystać z tego zwolnienia mogą ci, którzy kredyt zaciągnęli na własne cele mieszkaniowe i dotąd nie korzystali z umorzenia wierzytelności z tytułu innego kredytu zabezpieczonego hipotecznie.
Obecne rozporządzenie obowiązuje jednak tylko do końca 2021 r. Frankowicze wskazują, że przy konieczności zapłacenia podatku ugoda robi się zupełnie nieopłacalna i lepiej iść do sądu – do ugrania jest więcej, a i od uzyskanych korzyści nie trzeba płacić podatku dochodowego.
I mają sporo racji. Załóżmy, że saldo kredytu we frankach dziś wynosi w przeliczeniu na polską walutę 200 tys. zł. Dzięki ugodzie spada do 100 tys., a wtedy jeszcze fiskusowi trzeba oddać 32 tys. zł. W gotówce, a przecież 100 tys., które frankowicz zyskuje, widnieje wyłącznie na papierze. To mogło być bolesne rozwiązanie.
Jest decyzja MF. Będzie zwolnienie z PIT
Dlatego, jak pisałam niedawno, to jest moment, w którym państwo powinno włączyć się w rozbrojenie frankowej bomby i zachęcić kredytobiorców do ugodowego rozwiązania, rezygnując z podatku i w kolejnych latach. Skoro KNF jako regulator rynku uznaje, że tak byłoby bezpieczniej, rząd powinien przyłożyć do tego rękę.
I właśnie dostałam wiadomość, że przyłoży.
Po kilku tygodniach oczekiwania na odpowiedź z ministerstwa, co zamierzają z tym zrobić, w końcu jest potwierdzenie:
Minister finansów podjął decyzję o przedłużeniu zaniechania poboru PIT na następne lata
– poinformowało mnie biuro prasowe MF.
Rozporządzenia jeszcze nie ma, na razie trwają prace nad projektem przepisów, ale jest już polityczna decyzja. I to bardzo dobra wiadomość.