REKLAMA

Komercyjne podróże na Księżyc nawet za pięć lat. NASA chce zbudować specjalny lądownik

Lądownik NASA ma podróżować z Bramy, czyli wybudowanej stacji kosmicznej na orbicie Księżyca i lecieć na powierzchnię Srebrnego Globu. Pierwsze kursy miałyby odbyć się już za pięć lat.

ladownik-nasa-ksiezyc-transport-ludzi
REKLAMA

Pomysł NASA na organizowanie wycieczek z Ziemi na Księżyc jest taki: z naszej planety na wybudowaną specjalnie do tego celu stację kosmiczną na księżycowej orbicie astronauci polecą rakietą SLS - Space Launch System. Z tej stacji, którą amerykańska agencja nazywa Bramą, ludzi na powierzchnię naszego naturalnego satelity miałyby transportować specjalne lądowniki.

REKLAMA

Bizblog.pl poleca:

Ów lądownik ma z jednej strony potrafić wylądować na srebrnej powierzchni Księżyca i też ruszyć z niej w powrotnym kierunku. NASA chce też, żeby lądownik wyposażony był w coś w rodzaju holownika, który mógłby transportować części służące do transportu między Ziemią a Księżycem np. na bliższe orbity.

Lądownik NASA: czekają na komercyjne pomysły

Amerykańska agencja kosmiczna zaprasza firmy komercyjne do opracowania prototypu takiego lądownika. NASA teraz czeka na konkretne pomysły. Od konstruktorów będą chcieli też usłyszeć propozycje dotyczące transportu lądowników księżycowych do Bramy.

Być może w tym celu trzeba będzie korzystać z pojazdów komercyjnych, takich jak Falcon Heavy firmy SpaceX. Swoje propozycje z pewnością będzie miał też Lockheed Martin.

Nie zapominajmy o księżycowych aspiracjach Jeffa Bezos'a, który w maju pokazał projekt lądownika księżycowego Blue Moon, za który odpowiada firma Blue Origin. Ma umieć samodzielnie poruszać się w przestrzeni kosmicznej i dostarczać na Księżyc nawet 6,5 tony towarów. Niewykluczone, że mógłby służyć także do transportu ludzi. Alternatywą dla NASA ciągle pozostaje ich własna rakieta SLS, która ma się wznieść najwcześniej w 2021 r.

Agencja patrzy w Księżyc i chce mieć większy budżet

Księżycowe plany NASA mogą zakończyć się fiaskiem, o ile agencja nie otrzyma dodatkowych środków finansowych. Dobrze, że temperaturę dyskusji podgrzewa wiceprezydent USA Mike Pence, który już w marcu zapowiadał wysłanie pierwszej kobiety na Księżyc w 2024 r. Ale nawet jak administracja Trump w walce o reelekcję będzie chciała pokazać, że w Kosmosie i na Księżycu też "America first!", to bez odpowiednich nakładów nikt nie postawi kroku naprzód. 

Między innymi ze względu na program Artemis, który zakłada obecność ludzi na Księżycu — jako bazy wypadowej do wypraw na Marsa, przyszłoroczny budżet NASA ma spuchnąć aż o 1,6 mld dolarów, z czego 1 mld dolarów ma pochłonąć lądownik NASA przeznaczony do transportu ludzi na Księżyc. 

W tym roku potrzebna jest ta poprawka budżetowa, byśmy mogli myśleć o kontraktach na systemy lądowania

— stawia sprawę jasno Ken Bowersox, pełniący obowiązki szefa biura badań przestrzeni kosmicznej NASA.
REKLAMA

Na razie jednak nie jest przesądzone, czy agencja dostanie wnioskowane pieniądze. Być może budżet NASA będzie jedną z ofiar politycznego sporu zza oceanu, w którym obecnie najgłośniej wybrzmiewa rozpoczęta procedura impeachmentu prezydenta USA.

Na razie, przynajmniej w amerykańskim Senacie, agencja kosmiczna nie może liczyć na zbytnią szczodrość. Na rozwój technologii księżycowych zaplanowano raptem 744,1 mln dolarów, co jest znacznie mniejszą sumą, o którą wnioskuje NASA w tej sprawie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA