Kurs złotego tąpnął i na razie tak został. Konflikt gazowy z Rosją uderza w polską walutę
Rynek zareagował nerwowo na zapowiedź wstrzymania przez Gazprom dostaw gazu do Polski po odrzuceniu przez polski rząd żądania płacenia Rosji w rublach. Złoty we wtorek po południu gwałtownie osłabił się i kurs euro przebił 4,70 zł. W środę przed południem osłabienie polskiej waluty utrzymuje się i jest ona najsłabsza od miesiąca, ale do szoku z początku marca jest bardzo daleko.
We wtorek po południu Rosja poinformowała, że w środę zaprzestanie realizacji kontraktu gazowego, ponieważ Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo odmówiło płacenia za dostawy w rublach. Żądanie Rosji było bezprawne, ale w środę o 8:00 gaz faktycznie przestał płynąć Gazociągiem Jamalskim.
Jeszcze we wtorek na zapowiedź zakręcania kurka gwałtownie zareagował złoty. Nasza waluta, która mozolnie odrabiała marcowe straty, w krótkim czasie osłabiła się do poziomu z końca marca, czyli za euro trzeba było zapłacić nieco ponad 4,70 zł, za dolara nawet 4,43 zł, a za franka 4,60 zł.
Choć reakcja polskiego rządu na odcięcie przez Rosję dostaw gazu była spokojna, kurs złotego w środę pozostaje na poziomie z wtorku wieczorem, notując minimalne wzrosty wobec niektórych walut. Pocieszeniem jest to, że nie nastąpiło tak gwałtowne osłabienie, z jakim mieliśmy do czynienia 7 marca, gdy kurs euro krótkotrwale dobił do 5 zł.
Poranna korekta wczorajszej przeceny złotego jest zrozumiała, bo odcięcie Polski od gazu z Rosji nie niesie dużego ryzyka dla stabilności polskiej gospodarki i nie musi oznaczać przyspieszenia inflacji – ocenia Marcin Kiepas, analityk Tickmill. Polska i tak z końcem roku miała zrezygnować z gazu z Rosji – przypomina.
W odrabianiu strat przeszkadza jednak pogorszenie nastrojów na rynkach globalnych i związany z tym wzrost awersji do ryzyka
– zaznacza Marcin Kiepas.
Z kolei analityk Cinkciarz.pl Bartosz Sawicki ocenia, że wyprzedaż złotego po kilkutygodniowym okresie stabilizacji notowań połączona z zagrożeniem dalszego wzrostu cen energii to silny argument za podniesieniem przez Radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych o 100 punktów bazowych podczas kolejnego posiedzenia. Podstawowa stopa znajdzie się wówczas na poziomie 5,5 proc.
Jeśli kondycja złotego nie będzie ulegać szybkiej poprawie, to możliwe są również ponowne interwencje walutowe
– pisze Bartosz Sawicki.
Analityk zwraca uwagę, że dotychczasowa skala interwencji walutowych po napaści Rosji na Ukrainę była dość skromna i użyto do nich tylko około 2 proc. rezerw Narodowego Banku Polskiego. Jego prezes, Adam Glapiński na jednej z konferencji wspominał też o tym, że władze monetarne liczyły na ich większą skuteczność. Z tego względu spodziewamy się raczej bardzo mocnego zaostrzenia retoryki, jastrzębiego nastawienia i śmiałej podwyżki aniżeli sprzedaży euro i dolarów na rynku – wskazuje analityk Cinkciarz.pl.