Państwo rusza na nową wojnę z kułakami. UOKiK grozi sieciom miliardowymi karami za brak obniżek cen
Już w przyszłym tygodniu UOKiK i Inspekcja Handlowa ruszy z masowymi kontrolami cen żywności w sklepach. Urzędnicy będą sprawdzać, czy sieci obniżyły ceny po obniżce VAT-u z 5 na 0 proc. na niektóre produkty. Prezes UOKiK-u zapowiada „piętnowanie negatywnych praktyk sprzedawców” i grozi karami do 10 proc. rocznego obrotu. W przypadku Biedronki kara mogłaby wynieść niemal... 10 mld zł.
Za kilka dni, w trakcie codziennych zakupów, powinniśmy odczuć obniżki VAT na podstawowe produkty żywnościowe, wprowadzone w rządowej tarczy antyinflacyjnej – powiedział prezes UOKiK-u Tomasz Chróstny. Dziś na spotkaniu z branżą zaapelowałem o odpowiedzialne działania ze strony sprzedawców – dodał, cytowany w komunikacie urzędu.
Zaczyna się delikatnie, ale potem presja stopniowo rośnie. Jest jeszcze czas na przemyślenie strategii cenowych przez sieci, tak aby klienci korzystnie odczuli zmiany wynikające z obniżki VAT-u na żywność – tu wypowiedź szefa UOKiK-u już brzmi jak zawoalowana groźba. Jeszcze chwila i groźby będą formułowane wprost, ale nie uprzedzajmy faktów.
Stały monitoring cen
Tomasz Chróstny zapowiedział, że od przyszłego tygodnia UOKiK rusza ze stałym monitoringiem cen produktów spożywczych. Do sprawdzanego przez nas cyklicznie koszyka włożymy m.in. takie produkty jak pieczywo, nabiał, warzywa czy owoce. Wartość koszyka dóbr podstawowych będziemy monitorować w największych sieci handlowych w Polsce – wyjaśnił.
Chcemy zweryfikować reakcję sprzedawców na ustawowe obniżki. Zachęcamy również mniejszych przedsiębiorców do odpowiedzialności i niewykorzystywania sytuacji do podnoszenia cen i marż kosztem konsumentów – powiedział prezes UOKiK-u. Do wprowadzenia urzędowych cen i maksymalnych marż na artykuły spożywcze jeszcze trochę brakuje, ale jest to krok w tym kierunku.
Jak wyjaśniono, prezes UOKiK-u swoją analizą objął koszyk kilkunastu produktów podstawowych, w tym masło, mleko, chleb, olej, cukier, mąkę, jajka, nabiał, mięso czy warzywa i owoce. W czasie kontroli inspektorzy sprawdzą też, czy sprzedawca umieścił przy kasie karteczkę z informacją, że rząd obniżył VAT te towary spożywcze, które są obecnie objęte stawką 5 proc.
Kara do 10 proc. rocznego obrotu
A co z tymi groźbami? Kolejnym krokiem mogą być postępowania w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów, za które grozi kara do 10 proc. obrotu – czytamy komunikacie UOKiK-u.
Zaznaczmy, że w przypadku firm z branży handlowej, które z natury operują na niskich marżach, kara liczona jako procent od obrotu może iść w niebotyczne kwoty. W przypadku właściciela Biedronki, który w 2021 roku zanotował przychód w wysokości niemal 21 mld euro (ok. 94,5 mld zł), kara 10 proc. wyniosłaby prawie 9,5 mld zł. Oczywiście to teoretyczna możliwość, ale UOKiK wymierzył dotąd właścicielowi Biedronki kary w wysokości blisko miliarda złotych, więc to nie jest aż tak abstrakcyjna wizja
Jak zaznaczono, UOKiK nie wyklucza działań również wobec innych podmiotów. Poza sieciami handlowymi i poszczególnymi sklepami pod lupę mogą trafić firmy z innych odcinków łańcucha dostaw. Szef UOKiK-u apeluje o odpowiednie obniżenie cen także do dostawców i producentów. W przyszłym tygodniu spotkam się z ich przedstawicielami, by uczulić również przedstawicieli tego sektora – zapowiedział.
Ceny skupu produktów rolnych rosną
Podstawowy problem z całą akcją UOKiK-u i podlegającej mu Inspekcji Handlowej jest taki, że rządowi, który jest jej inicjatorem, wydaje się, że obniżenie VAT-u z 5 proc. na 0 proc. to jedyny czynnik kształtujący ceny żywności. Ekonomiści od dłuższego czasu ostrzegają, że taka obniżka VAT-u jest stosunkowo nieznaczna w obliczu szalejącej inflacji.
Tak się składa, że w tym samym dniu, gdy prezes UOKiK-u ogłaszał strategię walki z sieciami, które nie chcą obniżyć cen o wartość 5 proc. VAT na niektóre produkty, Główny Urząd Statystyczny podał, że ceny skupu podstawowych produktów rolnych wzrosły w grudniu 2021 r. rok do roku o niemal 29 proc. Mało tego, tylko w stosunku do listopada wzrosły aż o 6 proc.
Podkreślmy, że są to dane dotyczące grudnia, a więc sprzed gigantycznych wzrostów rachunków za energię elektryczną i gaz, a te dopiero zaczną być odczuwalne przez przedsiębiorców. Nie ma żadnych wątpliwości, że koszty działalności firm z szeroko pojętego sektora spożywczego od nowego roku pójdą mocno w górę i skokowy wzrost cen nośników energii nie jest tu jedynym czynnikiem.
A wtedy wjeżdża Polski Ład
Nie można oczywiście zapominać o Polskim Ładzie, bo przepisy te stanowią potencjalną niebezpieczną pułapkę na firmy z branży handlowej. Chodzi o tegoroczną nowość, czyli podatek minimalny, który będzie nakładany na firmy, które poniosą straty lub wykażą dochody niższe niż 1 proc. przychodów.
Niska rentowność wpisana jest w branżę handlową, ponieważ w tym sektorze – mówiąc najprościej – najpierw trzeba towar kupić, by następnie odsprzedać – często z małą marżą. Dotyczy to zwłaszcza sektora spożywczego, bo tu konkurencja na rynku jest olbrzymia. Jak podaje „Rzeczpospolita”, średnia rentowność wynosi w tej branży – uwaga – 0,7 proc. Kluczem do sukcesu jest tu osiągnięcie wysokiej skali sprzedaży, co pozwala wypracować liczący się zysk, ale za cenę ogromnych obrotów i niskiej rentowności.
Sieci handlowe znajdą się więc w potrzasku – z jednej strony koszty działalności oraz towarów handlowych rosną, a z drugiej działania UOKiK-u i Inspekcji Handlowej będą wymuszały obniżkę cen, gdy często potrzebna byłaby podwyżka, by nie sprzedawać poniżej kosztów. Na to wjedzie Polski Ład, który dołoży firmom podatek minimalny, traktując je jako podmioty sztucznie ukrywające dochody.