REKLAMA

Marzenia tysięcy Polaków właśnie legły w gruzach. Spóźniona KNF napędziła im niezłego stracha

W poniedziałek, na dzień przed posiedzeniem RPP, KNF zaleciła bankom, by testowały zdolność kredytową klientów przy udzielaniu kredytów hipotecznych tak, jakby stopy proc. miały wzrosnąć o co najmniej 500 p.b, czyli do 7,75 proc. Szok? We wtorek wzrosły do 3,5 proc. I to na pewno nie koniec.

Marzenia tysięcy Polaków właśnie legły w gruzach. Spóźniona KNF napędziła im niezłego stracha
REKLAMA

(…) organ nadzoru zaleca, żeby w procesie oceny zdolności kredytowej wszystkie banki przyjmowały minimalną zmianę poziomu stopy procentowej o 5 pkt proc.

– napisała KNF w swoim poniedziałkowym stanowisku.
REKLAMA

Ten fragment zaczął hulać po mediach społecznościowych, w efekcie czego spanikowani znajomi zaczęli wysyłać mi wiadomości:

W tym strachu nic nie zrozumieli. Komunikat KNF oczywiście nie oznaczał, że banki powinni się przestraszyć i sprawdzać, czy ich klienci uniosą podwyżki stóp do takiego poziomu, bo na to ochotę na RPP tylko nie wie, czy może to zrobić.

To oznacza, że KNF chce zapobiec sytuacji, w której w niepewnym świecie podwyżki stóp mogą być spore, bo nie wiadomo, co przyniesie przyszłość, więc banki powinny udzielać kredytów znacznie ostrożniej i tylko tym, którzy dużo większą ratę w razie czego uniosą. Chodzi więc dopiero o przyszłych kredytobiorców, którym hipoteka dopiero chodzi po głowie.

Komisja zresztą nakazała bankom nie tylko liczyć zdolność kredytową bardziej restrykcyjnie z powodu wzięcia pod uwagę możliwości wzrostu stóp o 5 pkt proc., ale również zaleciła im stosować do wyliczeń zdolności kredytowej znacznie bardziej realne koszty utrzymania zamiast stosowanego obecnie minimum socjalnego, co jest oczywistą bzdurą, byleby tylko wycisnąć jak najwięcej ze zdolności kredytowej, a obie strony udają, że jest okej. Jest, ale do czasu.

Zdolność kredytowa przymyka drzwi do własnego mieszkania

I te dwa wymogi wobec banków zarżną akcję kredytową. Wiele osób może zapomnieć o kredycie hipotecznym na jakiś czas, bo KNF właśnie postawi im wielkim mur. Jak wielki? 

Wystarczy zdać sobie sprawę z tego, że jeszcze we wrześniu 2021 r., kiedy stopy procentowe były na historycznie niskim poziomie 0,1 proc., a WIBOR ok. 0,2 proc., trzyosobowa rodzina, która ma do dyspozycji dwie pensje na poziomie średniej krajowej, mogła pożyczyć na zakup mieszkania 700 tys. zł.

Na początku lutego, po tym, jak RPP podniosła stopy w sumie o 2,65 pkt proc. do 2,75 proc., zdolność kredytowa takiej rodziny zmalała o około 150-180 tys. zł. Po wtorkowej decyzji o podniesieniu stóp o 0,75 pkt. proc. Jest jeszcze o kilkadziesiąt tysięcy złotych mniejsza. No to teraz wyobraźcie sobie co dzieje się, kiedy stopy rosną nie o 3,4 pkt. proc. , a o 5 pkt proc.

Ruch KNF to uderzenie nie tylko w banki, które zarobią mniej na hipotekach, a i tak interes im już stygnie z powodu wzrostu stóp, ale też w klientów. I to bardzo dobry ruch, tylko wykonany wiele miesięcy za późno. 

Gotowi na raty kredytów wyższe o 75 proc.?

Jak wyliczył HRE Investment: ci, którzy zaciągnęli kredyt hipoteczny we wrześniu 2021 r. już na początku lutego płacili ratę o jakieś 47 proc. wyższą, co doprowadziło do pomrukiwania, że za dużo, że już ciężko spłacać kredyt, że może trzeba użyć nadzwyczajnych narzędzi jak zamrożenie wskaźnika WIBOR.

We wtorek RPP po raz kolejny podniosła stopy procentowe o 0,75 pkt proc. do 3,5 proc., a to oznacza wzrost raty o kolejne 50 zł za każde pożyczone 100 tys. zł na 30 lat. Przy kredycie na 300 tys. zł, rata wzrośnie o kolejne 150 zł, przy 500 tys. zł - o 250 zł.

To prawda, RPP podniosła we wtorek stopy mocniej niż jeszcze kilka dni temu wszyscy się spodziewali, bo trzeba było umocnić dramatycznie tracącego ostatnio na wartości złotego. To zresztą i tak słabo pomogło, bo po decyzji RPP zaczął się osłabiać. Dlaczego? Bo od kilku dni rynek spekulował, że ratunek dla złotego może wymóc podwyżki nawet o 1 pkt proc.

A więc najpierw miała być kanapka z szynką (podwyżka o 0,5 pkt proc.), ale zaczęli na mieście gadać, że będzie stek (podwyżka o 1 pkt proc.), więc jak wjechał kotlet mielony z buraczkami (podwyżka o 0,75 pkt proc.), to jednak przyszło rozczarowanie i złoty znów zaczął spadać.

Raty za to rosną. I będą rosły dalej. Jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę ekonomiści szacowali, że cykl podwyżek zatrzyma się dopiero przy poziomie 4-4,5 proc. Wojna powoduje, że grozi nam bardzo wysoka inflacja, więc stopy urosną mocniej.

Dziś szacunki mówią już częściej o 5-5,5 proc. Co wtedy z ratami kredytów? Wzrosną o ok. dwie trzecie w porównaniu do poziomu z września 2021 r. 

KNF zaspała

Będzie bolało. Może zrobić się problem, bo bankowcy szacują, że nie będzie problemów ze spłatą  do poziomu stopy referencyjnej 4 proc. Wyżej? Kredyty mogą zacząć się psuć.

A przecież wszyscy wiedzieli, że poziom stóp procentowych z września 2021 r. jest nie do utrzymania na dłuższą metę. Że kiedyś będą wyższe. Nikt nie wiedział, że Putin zaatakuje Ukrainę, ale w perspektywie 25-30 lat, na które zaciąga się kredyt, może się stać właściwie wszystko. To był czas, kiedy KNF powinien najmocniej pilnować podwórka żeby był porządek. 

REKLAMA

Robi to teraz, kiedy i tak kredytobiorcy płacą już o połowę wyższe raty. Nie napiszę musztarda po obiedzie, bo nowe wymogi KNF powstrzymają kolejnych Polaków przed zbyt dużym, niebezpiecznym poziomem zadłużenia. Ale jednak trzeba się było obudzić wiosną zeszłego roku, razem z niedźwiedziami. Jak się trochę zaspało, to chociaż latem, choćby późnym. Teraz mleko się już rozlało i można pilnować najwyżej kartonu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA