REKLAMA

Kiedy obniżki stóp procentowych w Polsce? Tak, dobrze widzicie: obniżki

Kiedy stopy procentowe rosną, znaczy, że kiedyś będą też w końcu spadać. Kiedy? Najintensywniej drapią się w tej chwili po głowie ci, którzy zastanawiają się, czy wobec widma dalszy podwyżek nie zamrozić sobie WIBOR-u na obecnym poziomie, przechodząc ze zmiennego na stałe oprocentowanie, więc na pięć lat. I pojawił się już pierwszy poważny głos w tej sprawie: pierwsze obniżki stóp możemy zobaczyć już w przyszłym roku. I to nic, że przez najbliższe trzy lata żywność podrożeje o 25 proc., a energia o 60 proc.

Kiedy obniżki stóp procentowych w Polsce? Tak, dobrze widzicie: obniżki
REKLAMA

NBP w ubiegłym tygodniu pokazał prognozy inflacji i wygląda na to, że średnioroczna inflacja w tym roku sięgnie niemal 11 proc., a w przyszłym będzie niewiele lepiej - ok. 9 proc. To przecież wciąż horrendalny poziom, z którym trzeba walczyć, zamiast go podsycać.

REKLAMA

Według prognoz NBP żywność podrożeje w ciągu najbliższych trzech lat o ok. 25 proc., a energia, a w tym i paliwa, nawet o 60 proc.

Sytuacja jest tak dynamiczna, że właściwie każdy scenariusz jest możliwy. Wkrótce może nas czekać istny rollercoaster – w tym roku stopy skoczą jeszcze co najmniej do 5,5 proc. (z obecnych 3,5 proc.), żeby zaraz potem spadać.

Spójrzcie, skąd ta karuzela.

Stopy procentowe mogę zdusić wzrost PKB

Po pierwsze, NBP musi liczyć wszystko zgodnie z obecnym stanem prawnym, a ten wygląda tak, że tarcza inflacyjna oficjalnie wygaśnie z końcem lipca, co będzie dodatkowo podbijać inflację. 

Tylko że już chyba wszyscy zakładają, że tarcza zostanie przedłużona. Gdyby rzeczywiście działała do końca roku, inflacja byłaby niższa o 1,6-1,7 proc. od obecnie prognozowanej. Wskazuje na to między innymi zastępca dyrektora Departamentu Analiz Ekonomicznych Narodowego Banku Polskiego (NBP) Jacek Kotłowski.

A więc może być tak, że średnioroczna inflacja w tym roku wcale nie musi być dwucyfrowa, a zbliży się do 9 proc.

Po drugie projekcje NBP opierają się na czysto teoretycznym założeniu, że zamrażamy w momencie ich pisania politykę pieniężną. A przecież tuż po napisaniu tego dokumentu, we worek RPP podniosła stopy procentowe o 75 p.b. To będzie działało, obniżając inflację. I wiadomo, że przed nami kolejne podwyżki - prawdopodobnie do poziomu 5,5 proc., a rynek, patrząc na kontrakty terminowe na WIBOR, i do 6 proc. i to w tym roku. Przecież to wszystko ma obniżyć, i obniży inflację.

Po trzecie, są tacy, którzy twierdzą, że ta walka z inflacją podniesionymi stopami jednocześnie obniży PKB bardziej niż szacują oficjalnie państwowe instytucje. Projekcja banku centralnego mówi, że w tym roku polska gospodarka urośnie o 4,4 proc., w 2023 r. o 3 proc., a w 2024 r. o 2,7 proc.

Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku na łamach „Rzeczpospolitej” twierdzi, że w przyszłym roku polski PKB wyhamuje nie do 3 a do 2 proc., bo tak mocno przycisną nas wysokie stopy powyżej 5 proc. To wielka różnica!

A więc co? A więc trzeba będzie te stopy obniżać. Tak, według Mazurka już w przyszłym roku, bo trzeba będzie uciekać przed hamowaniem gospodarki.

Rozbita w pył zdolność kredytowa odrodzi się, ale tylko częściowo

To dobra wiadomość dla tych, którzy spłacają kredyty hipoteczne, bo oznacza, że trzeba będzie trochę zagryźć zęby na kilka/kilkanaście miesięcy, ale potem będzie znów coraz lżej. Na jak głębokie obniżki stóp można liczyć, na razie nikt nie podejmuje się szacować.

Ale to i tak bardzo dobra wiadomość dla tych, co dopiero planują się zadłużać, bo w najbliższych miesiącach ich szanse na kredyt drastycznie spadną. Dostają bowiem podwójny cios - jeden od RPP, drugi od KNF.

Oba zresztą słusznie.

Według wyliczeń firmy Expander, jeśli kogoś było stać we wrześniu 2021 r., czyli przed rozpoczęciem cyklu podwyżek stóp, na spłatę miesięcznej raty w wysokości 3 tys. zł, mógł dostać kredyt mieszkaniowy o wartości 482 tys. zł. Jednak po ostatniej marcowej podwyżce może pożyczyć w banku już jedynie 368 tys. zł.

REKLAMA

Ale przecież stopy jeszcze na pewno wzrosną – trzymajmy się scenariusza, ze do 5,5 proc. A to tego KNF właśnie nałożył na banki obowiązek bardziej restrykcyjnego liczenia zdolności kredytowej, zakładając, że stopy od obecnego poziomy (jakikolwiek jest w momencie udzielania kredytu) wzrosną jeszcze o 5 pkt. proc., a do tej pory zakłady jedynie ryzyko podwyżki o 2,5 pkt proc. Efekt? Za kilka miesięcy zdolność kredytowa przy racie na poziomie 3 tys zł spadnie do 263 tys. zł. Przypomnę - jeszcze we wrześniu była o ok. 220 tys. zł wyższa.

To pogrzebie marzenia tysięcy Polaków o własnym mieszkaniu na jakiś czas. Owszem, obniżki stóp, które główny ekonomista mBanku przewiduje już na przyszły rok, zaczną sprawiać, że ta zdolność powoli zacznie się odbudowywać. Ale o kredyt już nigdy nie bezie tak łatwo jak we wrześniu z powodu rekomendacji KNF. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA