Sorry, nie będę drugim Elonem Muskiem. James Dyson nie będzie produkował aut elektrycznych
James Dyson, wynalazca i szef firmy, produkującej odkurzacze i suszarki, nie może znaleźć sposobu na wypracowanie opłacalnej strategii, dzięki której mógłby zaistnieć na rynku pojazdów elektrycznych. Konkurencja jest brutalna.
Pierwsze samochody elektrycznej marki Dyson miały zjechać z linii produkcyjnych już w 2021 roku, jednak teraz James Dyson ogłosił swoim pracownikom, że nie jest w stanie opracować odpowiedniego planu, który pozwoliłby firmie utrzymać się na tym rynku. Szczególnie, że sprzedaż samochodów na prąd spada. Według analityków z Sanford C. Bernstein, pierwsze spadki zanotowano w lipcu, a już w sierpniu sprzedaż poleciała w dół o 23 proc.
W Chinach zmniejszane są dotacje na biznesy, związane z produkcją elektrycznych samochodów. Władza uważa, że firmy powinny skupić się na innowacjach, a nie na dodatkach z budżetu państwa.
Nawet Nio, największa chińska firma z tej branży, która produkuje aż połowę światowych pojazdów elektrycznych, zanotowała większe od spodziewanych spadki w drugim kwartale. W trzecim się jednak podniosła. Z kolei niektórzy przewidują bankructwo Lifan Industry Group i Zotye Automobilne, choć firmy ucinają te spekulacje.
Wielu marzy o sukcesie Elona Muska i jego Tesli, lecz rynek samochodów elektrycznych bardzo ciężko zdobyć. Aby pojawić się w branży, trzeba zainwestować miliardy dolarów, a szansa na powodzenie jest niewielka. Mimo to chętnych nie brakuje. Wśród najmocniejszych graczy są też General Motors i Volkswagen Group. Produkcją zainteresował się nawet Apple.
James Dyson nie planuje jednak na razie sprzedawać swojego luksusowego trójpoziomowego mieszkania w Singapurze, gdzie posiada swój oddział. Teraz chce skupić budżet w wysokości 2,5 mld funtów na produkcję baterii półprzewodnikowych. Miliarder interesuje się też uczeniem maszynowym i robotyką.
Dlaczego Singapur? Dyson wyjaśniał wcześniej, że chodzi głównie o dostępną ma miejscu wykwalifikowaną kadrę oraz bliskość kanałów dystrybucji i kluczowych rynków. Pod uwagę miały nie być brane w ogóle koszty.
— tłumaczył rzecznik Dysona, cytowany przez lokalne media.
Singapur wiąże z Dysonem duże nadzieje. Ostatnie fabryki samochodów zniknęły stąd 40 lat temu z powodu zbyt wysokich wynagrodzeń dla pracowników. Zainteresowanie miliardera wyspą dziwiło ekspertów, którzy uważają, że fabryki mogą być znacznie tańsze w innych miejscach. Choć Dyson wycofuje się z rynku, Tan Kong Hwee z Rady Rozwoju Ekonomicznego w Singapurze wciąż uważa, że wyspa będzie pełniła ważną rolę dla jego planów rozwojowych.