Co się dzieje, kiedy umiera szef banku? Najczęściej nic – business as usual. Co się dzieje, kiedy umiera szef giełdy kryptowalut? Pieniądze inwestorów zapadają się pod ziemię. Nic dziwnego, że od razu pojawiają się teorie spiskowe, że śmierć została upozorowana.
QuadrigaCX to giełda kryptowalut, na której mogliśmy kupić bitcoiny czy litecoiny. Mogliśmy, bo giełda nie funkcjonuje od stycznia. W grudniu 2018 roku zmarł jej szef, Gerry Cotten.
Przedsiębiorca odbywał podróż poślubną w Indiach, gdzie trafił do szpitala na skutek komplikacji przy chorobie Cronha. Wdowa po 30-latku zeznała później, że powodem śmierci była ostra niewydolność jelit.
Cotten zabrał ze sobą hasło do laptopa z zimnymi portfelami
Tylko nieboszczyk miał znać hasło do laptopa, na którym znajdowały się najwrażliwsze elementy jego giełdy.
Zimne portfele nie posiadają połączenia z internetem i najczęściej wybierane są przez inwestorów, którzy nie zajmują się handlem. Niestety, w razie utraty dostępu, środki po prostu przepadają. A tym przypadku mówimy o sumie dochodzącej do 250 mln dol.!
Czy Cotten naprawdę nie żyje?
Fakt ten poddają w wątpliwość – niespodzianka – klienci giełdy, którzy stracili na niej swoje środki. Chcą ekshumacji, aby potwierdzić, że Cotten rzeczywiście spoczywa w grobie. Nie wystarcza im akt zgonu opublikowany przez wdowę czy jej zapewniania o wynajęciu specjalistów do pomocy w odnalezieniu hasła.
Klienci argumentują, że Cronh nie jest zwykle chorobą śmiertelną, a na dodatek wiadomość o śmierci Cottena została podana z dużym opóźnieniem. Dodatkowo wynajęta firma konsultingowa, Ernst & Young, miała dopatrzyć się wyprowadzania pieniędzy poza firmowe konta. Sprawa wygląda więc zagadkowo.
A można było tego uniknąć, gdyby giełda przestrzegała podstawowych praktyk bezpieczeństwa. Zwłaszcza jeśli mówimy tu o działalności na taką skalę.