REKLAMA

Budowa elektrowni jądrowej w Polsce. Koreańczycy gotowi ozłocić nasze samorządy, ale rząd chce kasy tylko dla siebie

Po tym, jak Koreańczycy przedstawili ofertę techniczną i cenową na budowę elektrowni jądrowej w Polsce, rząd Mateusza Morawieckiego powinien mieć nie lada dylemat. Bo albo przy okazji naszego atomu fura pieniędzy trafi do samorządowców, albo głównym konsumentem będzie budżet centralny. Oczywiści z punktu widzenia obecnej władzy to żaden dylemat.

elektrownia-jadrowa-w-Polsce
REKLAMA

Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP) bardzo chce wybudować w Polsce pierwszą elektrownie jądrową, która jak wskazuje to Polityka Energetyczna Polski do 2040 r., powinna zacząć działać najpóźniej w 2033 r. Koreańczycy przedstawili właśnie oficjalną ofertę. Zgodnie z wcześniejszymi informacjami KHNP proponuje reaktor jądrowy APR1400, który jest z powodzeniem eksploatowany w Korei Południowej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W sumie Koreańczycy chcieliby u nas wybudować sześć takich reaktorów, o łącznej mocy zainstalowanej 8,4 GW.

REKLAMA

Elektrownia jądrowa w Polsce: Koreańczycy chcą ozłocić samorządy

Zanim oferta od KHNP trafiła do polskiego rządu, Koreańczycy – jak opisywał Bogdan – odwiedzili dwie pomorskie gminy – Krokowa i Choczewo. Właśnie ta druga lokalizacja wydaje się teraz być faworytem w wyścigu o polski atom. W kwietniu przedstawiciele spółki Polskie Elektrownie Jądrowe spotkali się z mieszkańcami Choczewa i pokazali im wizualizację dotyczące budowę tutaj trzech reaktorów i zabezpieczenia miejsca jeszcze na czwarty. Na potrzeby tej inwestycji ma być zarezerwowany obszar o powierzchni 688 ha, z czego lasy zajmują 542 ha. Trwałe wylesienie ma dotyczyć 335-356 ha lasów. Do chłodzenia reaktorów ma być wykorzystana woda z Bałtyku, doprowadzona długimi na 5,5 km rurami.

W czasie swojej wizyty Koreańczycy przekazali na rzecz Krokowa i Choczewa po 15 tys. euro - dofinansowanie infrastruktury i oferty kulturalno-rekreacyjnej. Bo, jak przekonuje spółka KHNP, zdobycie zaufania lokalnych mieszkańców w pobliżu elektrowni jądrowych, a także ogółu społeczeństwa jest istotnym czynnikiem sprawnego funkcjonowania elektrowni jądrowych. Owo zaufanie to w pierwszej kolejności spore pieniądze, z czego sobie doskonale sprawę zdają polscy samorządowcy.

Westinghouse kusi polski rząd

Od miesięcy wiadomo, że polską elektrownię jądrową wybudują albo Amerykanie, albo Koreańczycy. W grze są też Francuzi. Koncern energetyczny EDF złożył już polskiemu rządowi wstępną, niezobowiązującą ofertę na dostawę studiów inżynieryjnych, wyposażenia i budowę od czterech do sześciu reaktorów EPR (European Pressurised Reactor) o całkowitej mocy zainstalowanej od 6,6 do 9,9 GW. Ale dla nikogo nie jest tajemnicą, że cały czas faworytem rządu jest amerykańska firma Westinghouse Electric Company, która ma już swoje biuro w Warszawie, a w Krakowie globalne centrum usług wspólnych.

Nieprzypadkowo wicepremier i szef aktywów państwowych odwiedził w lutym USA. Ale o wsparciu polskich samorządów przy tej okazji raczej nie było mowy. Wybór oferty Stanów Zjednoczonych też oznacza duże pieniądze, ale przede wszystkim dla rządu. Trzeba pamiętać, ze wcześniej w tej sprawie podpisano polsko-amerykańskie porozumienie międzyrządowe warte 18 mld dol.

W styczniu 2022 r. z kolei spółka Westinghouse EC informowała o memorandum o współpracy z dziesięcioma firmami w Polsce: Rafako, ZKS Ferrum, KB Pomorze, Mostostal Kraków, OMIS, GP Baltic, Protea Group, Polimex Mostostal S.A., Fogo i Zarmen Group. Umowy dotyczą współpracy w zakresie potencjalnej budowy sześciu reaktorów AP1000, w ramach realizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej oraz przyszłych projektów z wykorzystaniem tej technologii w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej.

Teraz wydaje się, że rząd tej góry pieniędzy od Amerykanów nie przepuści. I tym samym koreańskie podchody pod samorządowców mogą okazać się nieskuteczne. Tak czy siak tanio nie będzie. Jak wylicza Polski Instytut Ekonomiczny, koszt budowy reaktorów jądrowych do 2040 r. to ok. 105 mld zł. To kwota, która stanowi 30 proc. z 350 mld zł – przeznaczonych w PEP2040 na stworzenie nowych mocy wytwórczych. 

REKLAMA

Pierwotnie rząd miał wybrać budowniczego polskiej elektrowni jądrowej na przełomie 2021 i 2022 r. Teraz obowiązuje termin do końca bieżącego roku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA