Amerykańska waluta pół dnia była nie do pokonania. Patrząc na to, co wyprawia jej kurs, można było odliczać godziny do pokonania poziomu czterech złotych za dolara. A potem nagle kurs zielonego się załamał. I złoty przeszedł do kontrnatarcia.
Dolar szalał w środę niesamowicie, wydawało się, że nic go nie powstrzyma przed przebiciem poziomów, które ostatni raz na USDPLN oglądaliśmy na początku kwietnia, gdy euro i innym walutom w Europie skrzydła po raz kolejny podcięła epidemia.
Wyglądało to naprawdę niefajnie, bo wydawało się, że jak tak dalej pójdzie, to do końca tygodnia będziemy musieli za dolara zapłacić 4 zł.
Oznaczałoby to, że amerykańska waluta umocniłaby się do najwyższego poziomu od wiosny 2020 r., gdy świat spanikował w reakcji na pandemię.
Dolar mocno w dół po danych o cenach
Złotego uratowały nas dane zza oceanu. O 14.30 Departament Pracy podał, że w lipcu inflacja wzrosła o 0,5 proc. mdm, a rok do roku o 5,4 proc. Po wyłączeniu najbardziej zmiennych cen (żywności i energii), wzrost CPI wyniósł 0,3 proc. w ujęciu miesięcznym, najmniej od czterech miesięcy, a w porównaniu do lipca 2020 r. +4,3 proc. rok do roku.
Zielonemu jakby nagle odłączono prąd i z poziomów nieoglądanych od przełomu marca i kwietnia poleciał na złamanie karku, tracąc w niecałą godzinę prawie 0,6 proc. (największa różnica między najwyższych a najniższym kursem wyniosła 0,65 proc.).
Odżyły za to nie tylko euro, złoty i inne waluty regionu, ale też europejskie giełdy, włącznie z warszawską, na której WIG i WIG20 z radości wyskoczyły nad kreskę. Przed 18.00 złoty umacniał się do dolara o 0,15 proc.
Dolar osłabił się, bo Fed miał rację
Amerykańska waluta straciła na wartości, bo rynek uznał, że lipcowy odczyt inflacji nie przekona Rezerwy Federalnej do zmiany polityki pieniężnej i zakręcenia kurka z dolarami. Zakończenie lub ograniczenie skupu amerykańskich obligacji tudzież podniesienie stóp procentowych pozwoliłoby w końcu zarobić na rynku długu za oceanem. A że na to się nie zanosi, inwestorzy wrócili do kupowania walut rynków wschodzących, nawet złotego, i europejskich akcji. Wydaje się, że na jakiś czas mamy spokój z dolarem, przynajmniej dopóki rynek znów nie uzna, że Fed może zaostrzyć swoje nastawienie.
Wzrost inflacji po piątkowych dobrych danych z rynku pracy dawał inwestorom nadzieję, że w Fed jastrzębie nastawienie weźmie w końcu górę.
Departament Pracy podał 6 sierpnia, że liczba miejsc pracy poza sektorem rolniczym wzrosła w lipcu o 943 tys., znacznie powyżej prognoz na poziomie 870 tys. Stopa bezrobocia spadła do 5,4 proc. z 5,9 proc. (ekonomiści spodziewali się 5,7 proc.). Wynagrodzenia wzrosły o 4 proc. w skali roku i 0,4 proc. w ujęciu miesięcznym, również przebijając oczekiwania, które wynosiły odpowiednio 3,9 proc. i 0,3 proc.