REKLAMA

Skarbówka mówi: kliencie, weź paragon! Medycy na to: nie bierz, bo zachorujesz na raka

Wiedzieliście, że sklepowe paragony zawierają rakotwórczy bisfenol A? Ja nie miałem pojęcia. Alarm w tej sprawie wszczął Alfred Bujara, szef handlowej Solidarności. W jego opinii sprawa ma ogromne znaczenie nie tylko dla 2 mln pracowników handlu, ale dla całego społeczeństwa. – Wszyscy robimy zakupy, i wszyscy możemy być narażeni na trujące substancje występujące w paragonach – przekonuje. Trudno się nie zgodzić. Związkowiec wystosował właśnie w tej sprawie list do ministra zdrowia.

alfred bujara pisze list do ministra zdrowia
REKLAMA

W październiku ubiegłego roku światło dzienne ujrzały wyniki badań Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, których przeprowadzenie zleciła handlowa „Solidarność”. Pod kątem obecności bisfenolu A (BPA) prześwietlono paragony pochodzące ze sklepów Amazon, Auchan, Biedronka, Castorama, Jysk, Kaufland, Pepco i Rossmann. W siedmiu próbkach na osiem wykryto szkodliwą substancję.

REKLAMA

Wyniki badania są zatrważające

– wskazuje Alfred Bujara w liście ministra Łukasza Szumowskiego, nawołując szefa resortu zdrowia do zlecenia kontroli w sklepach.

Bisfenol A w paragonach fiskalnych. Minister powinien wszcząć kontrolę

Szef handlowej „Solidarności” liczy, że służby podległe Ministerstwu Zdrowia szybko przeprowadzą kontrole i gdy już będzie znana skala problemu, związek wystąpi do resortu pracy o wprowadzenie przepisów zakazujących stosowania w kasach fiskalnych papieru zawierającego bisfenol A.

Bisfenol A jest związkiem chemicznym wykorzystywanym do produkcji tworzyw sztucznych, z których wytwarza się plastikowe opakowania, sprzęt elektroniczny, plomby dentystyczne i soczewki kontaktowe. Jednak w papierze do drukowania paragonów fiskalnych stężenie szkodliwej substancji jest w wielokrotnie wyższe.

Kasjerka w ciągu ośmiu godzin pracy dotyka co najmniej 400 paragonów fiskalnych, a przenikalność trującej substancji przez skórę wynosi 46 proc. – wyliczają związkowcy.

Długotrwałe narażenie na kontakt z tą niezwykle szkodliwą substancją może zwiększać ryzyko chorób cywilizacyjnych takich jak niepłodność, otyłość, zaburzenia metaboliczne, zaburzenia rozwoju płodu oraz nowotwory

– wskazuje „Solidarność” w liście do Ministra Zdrowia.

Sposób na obecność BPA. Wprowadźmy w końcu te cholerne e-paragony

Obecność takiego paskudztwa jak bisfenol A powinno ostatecznie i w nieodwoływalny sposób rozstrzygnąć przyszłość papierowych dowodów zakupu w polskich sklepach. Tyle czasu mówimy o wprowadzeniu e-paragonów, że w końcu powinniśmy to zrobić i mieć z głowy niezdrowe skutki uboczne robienia zakupów. Z papierosami jakoś się udało, a wychodzi, że to prawie to samo. Też kosztuje krocie i odbija się na zdrowiu.

Niestety wprowadzenie cyfrowego potwierdzenia zakupu wciąż jest odkładane w czasie. e-Paragony będzie można wkrótce wysyłać z wirtualnych kas fiskalnych (ostatni projekt rozporządzenia w tej sprawie ma datę 13 stycznia 2020 r.), kas online, a nawet starszych urządzeń, które nie są podłączone do sieci. A Orlen już w wakacje na wszystkich swoich stacjach wprowadził możliwość wystawiania e-paragonów. Tylko co z tego, skoro jak kiedyś zima drogowców, tak technologia zaskoczyła teraz twórców prawa i aby zdrowa wersja wymaganych przez skarbówkę dokumentów mogła wyprzeć trujące świstki papieru, potrzebna jest nowelizacja ustawy o VAT.

Obecne jej zapisy w art. 111 ust. 3a czarno na białym stwierdzają, że podatnicy rejestrujący sprzedaż za pomocą kasy muszą drukować paragony (lub faktury) oraz wręczać wydrukowany dokument nabywcy. Według obowiązujących przepisów wysyłanie wyłącznie e-paragonu jest nielegalne i ścigane przez skarbówkę jako wykroczenie.

Nie dla loterii i akcji typu „Weź paragon

Na fali walki z szarą strefą i zabawy kolejnych ministrów finansów w hydraulików, uszczelniających prawnym silikonem VAT, CIT, PIT i inne systemy podatkowe, skarbówka od lat namawia Polaków, by nie dawali sprzedawcom zarabiać na lewo i za każdym razem żądali wydania dowodu sprzedaży. Kilka lat temu organizowała w wakacje, ferie i przed świętami sezonowe akcje „Weź paragon”, które miały uświadomić klientom, jak zgubna dla (kasy) państwa i oczywiście jego obywateli jest sprzedaż nierejestrowana. Potem fiskus poszedł krok dalej i wymyślił Loterię Paragonową.

Jej pierwsza i jedyna edycja polegająca na losowaniu nagród wśród posiadaczy numerów paragonów zgłoszonych do zabawy w systemie Ministerstwa Finansów wystartowała w październiku 2015 roku. W listopadzie przyciągnęła aż 2 mln użytkowników, którzy w ciągu 18 miesięcy zarejestrowali ponad 137 mln dowodów sprzedaży.

Brrr! Pomyślcie, ile w tym czasie przyswoiliście BPA!

W październiku ubiegłego roku szef departamentu VAT w Ministerstwie Finansów zapowiedział, że przyszedł czas na zrobienie porządku z wartą kilka miliardów szarą strefą i skarbówka poważnie zastanawia się nad reanimowaniem zabawy z losowaniem nagród za zgłoszenie numeru paragonu.

Pozwolę sobie zaapelować:

Szanowna Skarbówko, nie idź tą drogą. Wszystkim nam przysporzysz więcej pożytku, stawiając na e-paragony.

Może poniższy wpis o treściach porno na stronie loterii paragonowej Cię powstrzyma?

Dlaczego trzeba wprowadzić e-paragony?

Po pierwsze, bo są zdrowsze.

Po drugie zaoszczędzimy na papierze. Z opublikowanych w 2018 roku przez Visę danych wynika, że w Polsce drukujemy rocznie 12 mld dowodów sprzedaży, zużywając na ten cel 600 ton papieru.

Po trzecie: 10 mld zł piechotą nie chodzi, a o tyle więcej według szacunków MF mogą zwiększyć wpływy do budżetu.

REKLAMA

Po czwarte: e-paragony są trwalsze – nie blakną jak wydruki z kas fiskalnych i nie da się ich podrobić. Reklamacja z takim dowodem sprzedaży jest szybsza i o wiele łatwiejsza niż obecnie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA