REKLAMA

Atak na Nord Stream 2. To nie mogli być Amerykanie, skoro Rosjanie tak bardzo skorzystali

Spór o to, kto kilka dni temu uszkodził oba Nord Streamy biegnące po dnie Bałtyku, budzi już mniejsze emocje. I chyba nawet najbardziej zagorzali zwolennicy teorii, że za akcją stały Stany Zjednoczone i/lub ich sojusznicy, tracą wiarę, że to może być prawda.

Atak na Nord Stream 2. To nie mogli być Amerykanie, skoro Rosjanie tak bardzo skorzystali
REKLAMA

Uszkodzenie Nord Streamów to kulminacja działań podejmowanych przez Rosję na miesiące przed atakiem na Ukrainę. Wszystkie miały jeden cel: eskalowanie kryzysu energetycznego w Unii Europejskiej i zmiękczanie jej członków, opowiadających się za wspieraniem Ukrainy i nakładanie kolejnych sankcji na Rosję.

REKLAMA

Dość przypomnieć całkowite odcięcie lub radykalne zmniejszenie dostaw Polski, Bułgarii, Danii, Holandii, Niemiec, Francji, Włoch, i powtarzające się wstrzymywanie lub ograniczanie przesyłu poszczególnymi szlakami.

Data uszkodzenia gazociągów Nord Stream nie była przypadkowa

Jak zauważa OSW, do wysadzenia obu nitek niemal w tym samym czasie, w którym polskie i duńskie władze świętowały otwarcie Baltic Pipe. Idealna akcja, by przycisnąć Europę, a przy okazji napędzić stracha Kopenhadze i Warszawie: „zobaczcie, co za chwilę może spotkać waszą nowiutką rurę”.

Nie dość na tym kilka godzin po eksplozji na dnie Bałtyku, Gazprom oświadczył, że obejmie sankcjami ukraiński Naftohaz, jeśli ten będzie upierał się, by dochodzić odszkodowania w ramach postępowania arbitrażowego, a w efekcie wstrzyma przesył gazu do Europy tą drogą. Gdyby ktoś się zastanawiał, co to tak naprawdę oznacza, Gazprom wyjaśnił to bez owijania w bawełnę:

Wyłączenie drogi ukraińskiej po uszkodzeniu obu Nord Streamów i wyłączeniu gazociągu jamalskiego oznaczałoby, że dostawy rosyjskiego gazu do Europy mogłyby być realizowane już tylko za pośrednictwem Turkstreamu – przez Morze Czarne do Turcji i dalej przez Bułgarię do Europy Południowej.

Aby emocje w Europie zbyt szybko nie opadły, w ostatnią sobotę Gazprom ogłosił, że wstrzymuje tranzyt gazu przez Austrię do Włoch.

NS2, szantaż gazowy, referenda

Wojciech Lorenz, analityk Instytutu Spraw Międzynarodowych, ocenił niedawno w rozmowie z PAP, że eskalowanie kryzysu energetycznego leży w interesie Rosji.

Oczywiście ta układanka nie byłaby pełna, gdyby nie jeszcze jeden zbieg dat i wydarzeń. Dokładnie następnego dnia po domniemanym ataku Rosjan na NS, ogłoszone zostały wyniki „referendów” na okupowanych obwodach Ukrainy za przyłączeniem do Rosji. Cztery dni później Putin uznał je oficjalnie za terytorium Rosji.

Nadal uważacie, że uszkodzenie Nord Stream to robota USA? No właśnie. Dlatego tak niekorzystnego wydźwięku nabiera niesławny tweet Radosława Sikorskiego. Trzy słowa (Thank you, USA), które wypsnęły się byłemu szefowi MSZ, wystarczyły, żeby wywołać konsternację w UE, nieskrywaną satysfakcję w Rosji i irytację za oceanem.

Ciekawe, czy po tej wpadce Sikorski wciąż ma szanse na start w wyborach prezydenckich, jak chcą niektórzy?

Jak otworzycie NS2, to dostaniecie gaz

Andrij Kobolew, były szef ukraińskiego Naftohazu, w rozmowie z „Suddeutsche Zeitung”, uznał, że ładunki wybuchowe, które doprowadziły do uszkodzenia obu gazociągów, musiały zostać umieszczone tam w trakcie budowy. Jak przypomina Kobolew, budowę Nord Streamu 2 kończyły wyłącznie rosyjskie firmy i to pod eskortą okrętów wojskowych. Stało się tak, ponieważ firmy zagraniczne zostały objęte sankcjami. Na dodatek ostatni etap prac kończono dokładnie w miejscu, w którym doszło do uszkodzenia obu nitek rosyjskiego gazociągu. Przypadek?

REKLAMA

Andrij Kobolew zauważa, że Rosjanie nigdy nie traktowali Nord Streamu jako inwestycji w sensie biznesowym. Dla Kremla oba gazociągi są bronią i narzędziem wywierania nacisku na Zachód.

Jeśli ktoś nie zgadza się z tą opinią, będzie miał trudności, żeby sensownie wytłumaczyć propozycję, z którą we wtorek rano wyszedł Gazprom, by Niemcy dokończyli certyfikację NS2. Jak przekonują Rosjanie, jedna dwóch rur gazociągu nie została uszkodzona podczas eksplozji, więc jeśli Zachód potrzebuje gazu, spółka jest gotowa wznowić jego przesył ocalałą nitką. Wystarczy, że Niemcy doprowadzą do końca certyfikację NS2 i zezwolą na jego eksploatację.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA