Jest projekt ustawy w sprawie rekompensat za droższy prąd. Owszem, rząd przewiduje pomoc, ale nie dla wszystkich
Dobra wiadomość jest taka, że będzie można odzyskać część wydatków na wyższe rachunki za prąd. Pal licho, że dopiero za rok. Gorzej, że z takiej formy pomocy będą mogli skorzystać tylko niektórzy.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Jacka Sasina, szefa resortu Aktywów Państwowych, zakończyły się prace nad projektem przepisów gwarantujących Polakom częściowy przynajmniej zwrot poniesionych nakładów na wyższe rachunki za prąd. Według doniesień „Dziennika Gazety Prawnej” z rządowej pomocy, jeśli w niezmienionym kształcie przejdzie pełną drogę legislacyjną, nie będą mogli korzystać wszyscy.
Według naszych wyliczeń prawo do rekompensat będzie przysługiwało 15 mln gospodarstw domowych, co oznacza, że w kieszeniach Polaków pozostanie ok. 2,4 mld zł
– powiedział „DGP” Jacek Sasin.
Wyższe rachunki za prąd a próg podatkowy
Tym razem grupa Polaków, którzy obejdą się smakiem i żadnych rządowych rekompensat na oczy nie zobaczą - może być całkiem spora. Przygotowany projekt uchwały bowiem zakłada, że wyższe rachunki za prąd w ten sposób zrekompensują sobie wyłącznie osoby, które mieszczą się w pierwszym progu podatkowym. Czyli zarabiają miesięcznie ok. 7 tys. zł brutto. Tutaj ważna uwaga: wyliczając prawo do rekompensat ów próg nie dotyczy całych gospodarstw domowych, a jedynie tych, których wiąże umowa na dostawę prądu.
Tak więc pozostali domownicy, niezwiązani umową z dystrybutorem energii elektrycznej, mogą mieć wyższe miesięczne uposażenie i nie mieścić się w pierwszym progu podatkowym. Ale ponieważ ten, kto oficjalnie kupuje prąd ma tam swoje miejsce - rekompensaty jak najbardziej będą się należeć.
Wysokość rekompensaty zależna od zużycia
Przygotowany projekt ustawy zakłada, że kwota rekompensaty zależeć będzie od zużycia prądu w 2020 r. Na najwięcej, bo 306,75 zł będą mogły liczyć gospodarstwa domowe z największym zużyciem: więcej niż 2800 kWh. Dla pozostałych przygotowano jeszcze trzy inne stawki tej finansowej pomocy: 34,08; 82,80 i 190,86 zł.
Wymyślony w Ministerstwie Aktywów Państwowych projekt regulacji przewiduje, że chcąc liczyć na otrzymanie w 2021 r. rekompensaty będzie trzeba do końca 2020 r. złożyć u swojego dostawcy prądu stosowny wniosek. Ten ma być jak najprostszy, mieszczący się na jednej kartce. Ale nawet jak przy jego wypełnieniu nikt nie popełni żadnego błędu - na wypłatę rekompensaty za wyższe rachunki za prąd nie będzie można liczyć.
Ryczałt bowiem ma być odliczony od pierwszego rachunku, wystawionego przez spółkę sprzedającą energię elektryczną - po 15 marca 2021 r. Jeżeli tak się stanie, że ów pierwszy rachunek będzie niższy od wyliczonej rekompensaty za 2020 r., to odliczenie nastąpi od następnych.
Droższy prąd też poza wielką czwórką
Tymczasem kolejni odbiorcy energii elektrycznej właśnie dowiedzieli się, że ich wyższe rachunki za prąd w 2020 r. też nie ominą. Po tym, jak Urząd Regulacji Energetyki zaakceptował plany taryfowe największych przedsiębiorstw energetycznych w kraju - PGE, Enea, Energa i Tauron - teraz do głosu dochodzą też inni, którzy akurat przed URE nie muszą się z tego tłumaczyć. Przypomnijmy jedynie, że wielka czwórka ma zatwierdzone taryfy tylko do końca marca. Potem przedstawią swoje nowe propozycje w tym względzie.
Jak informuje „Rzeczpospolita”, właśnie stosowne zawiadomienie listowne, zapowiadające wyższe rachunki za prąd otrzymali klienci spółki Innogy. Wychodzi na to, że już od 1 lutego sama tylko energia elektryczna będzie droższa o ok. 16 proc. Do tego dochodzi jeszcze wyższa opłata handlowa (o 2,41 zł brutto miesięcznie) oraz stawka za przesył energii (o ok. 2 proc.). Tym samym klienci Innogy zapłacą więcej za prąd w sumie o ok 12 proc.
Aleksandra Smyczyńska, rzeczniczka Innogy Polska, przekonuje, że nie powinno być to przez klientów aż tak bardzo odczuwalne.
Przykładowo dla średniego gospodarstwa, zużywającego na swoje potrzeby 1,5 MWh prądu rocznie, wzrost kwoty na rachunku wyniesie około 9,50 zł miesięcznie brutto
– twierdzi cytowana przez „Rzeczpospolitą”.