REKLAMA

Wyższa składka zdrowotna. Naprawdę myślicie, że teraz kolejki do lekarzy będą krótsze?

Składka zdrowotna, której nie można liczyć od podatku, miała zapewnić nowe źródełko pieniędzy, by pacjenci nie byli odsyłani z kwitkiem. Tymczasem pacjenci nic z niej nie będą mieli, bo wszystko pożre inflacja i podwyżki dla lekarzy. Sytuacja pacjentów nie poprawi się ani o milimetr. Już chyba nawet nie ma co żałować, że PiS właśnie odpuścił przedsiębiorcom i pozwoli im jednak część składki odliczać.

NFZ składka zdrowotna
REKLAMA

Żaden pacjent nie spotka się z informacją, że nie może zostać przyjęty do lekarza, do poradni specjalistycznej, dlatego że brakuje środków

– mówił jeszcze pod koniec 2021 r. Filip Nowak, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia.
REKLAMA

To zapewnienie wiązał z dodatkowymi wpływami do NFZ, które miała zapewnić składka zdrowotna zreformowana w Polskim Ładzie. To miał być nowy zastrzyk gotówki dla systemu ochrony zdrowia, szczególnie ważny, bo jak podkreślał prezes NFZ:

Pandemia spowodowała, że narasta dług zdrowotny wśród mieszkańców naszego kraju. Te środki pozwolą nam nadrabiać ten dług.

Owe nowe środki miały też pozwolić na kontynuowanie reform systemu ochrony zdrowia, bo, jak mówił premier Morawiecki w maju 2021 r., ogłaszając Polski Ład, służba zdrowia jest najważniejsza.

I dlatego właśnie postanowił wkurzyć pół Polski, zabierając możliwość odliczania składki zdrowotnej od podatku. Ale przynajmniej u lekarza miało być lepiej.

Nie będzie.

Pieniądze się rozejdą, pacjent zostanie z niczym

Okazuje się, że 9,1 mld zł, które miały z tytułu zmian w Polskim Ładzie wpłynąć w tym roku dodatkowo do budżetu NFZ zupełnie niczego by nie zmieniły, jak wylicza prawo.pl. To dlatego, że 3 mld zł z tej kwoty pożre inflacja, a 7 mld zł wzrost pensji lekarzy. To znaczy, że nawet jeszcze zabraknie.

Ale po kolei. Ta inflacja to nie jakiś straszak, to konkret. Podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia Bernard Waśko, zastępca prezesa NFZ ds. medycznych powiedziała, że NFZ już od 1 kwietnia rozpocznie proces aneksowania umów z placówkami w sieci szpitali w celu pokrycia kosztów inflacji. Szpitale przecież też więcej płaca za paliwo, prąd czy usługi cateringowe.

O ile zwiększą się wyceny świadczeń? Średnio o 4,5 proc. - na tyle wyższe koszty inflacji wyliczyła Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. I to daje niecałe 3 mld zł. Oczywiści zostanie sfinansowane w całości sfinansowany ze wzrostu przychodów ze składki.

Kolejne 7 mld zł to podwyżki minimalnego wynagrodzenia dla lekarzy, pielęgniarek, fizjoterapeutów, diagnostów i farmaceutów, które mają obowiązywać od 1 lipca 2022 roku. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska szacuje ich koszt na ok 7 mld zł. Nie, szpitale nie otrzymają dodatkowych środków na wynagrodzenia. Wszystko pójdzie ze składki.

A pacjent nie odczuje żadnej różnicy.

Budżet państwa nie dołoży, bo też zbiednieje

Tak było jeszcze zanim premier w czwartek de facto odwołał Polski Ład i ogłosił, że jednak część przedsiębiorców będzie mogła część składki zdrowotnej odliczać. Liniowców będzie obowiązywał limit 8,7 tys. zł składek odliczane od dochodu, przy ryczałcie odliczeniu będzie podlegać 50 proc. zapłaconych składek, a przy rozliczeniu karta podatkową tylko 19 proc. zapłaconych składek.

Ile mniej pieniędzy dostanie przez to ochrona zdrowia? Tego jeszcze nie wiadomo. Wiadomo za to, że ogłoszone w czwartek przez premiera zmiany podatkowo-składkowe będą kosztować budżet co najmniej 15 mld zł, a to oznacza, że maleją szanse, że rząd będzie dosypywał więcej pieniędzy do NFZ.

Dodajmy do tego gwałtownie rosnącą liczbę pacjentów, którzy w polskim systemie ochrony zdrowia się znaleźli, bo nagle przybyło nam ponad 2 mln potencjalnych pacjentów z Ukrainy. I bez możliwości odliczenia części składki zdrowotnej usługi zdrowotne się oddalą i pogorszą. 

REKLAMA

Właściwie to nawet się nie dziwię, że w tej sytuacji ludzi nie interesuje utrzymywanie systemu zdrowia, skoro nawet rządu to nie interesuje.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA