W poprzedniej unijnej siedmiolatce (2014-2020) z UE do Polski trafiło 269,5 mld zł. Dzięki temu w 2018 r. odnotowywano wzrost nakładów inwestycyjnych o 24 proc. Trudno się dziwić radości samorządowców po ogłoszeniu porozumienia ws. budżetu UE. Tak jak temu, że ewentualne weto Polski i Węgier dosłownie zmroziły im krew w żyłach.

Weto budżetu UE uderzy w polskie samorządy
ZMP wprost podnosi obawy dotyczące dalszego korzystania z funduszy unijnych, bez czego o lokalnych inwestycjach będzie można od razu zapomnieć.
Prezes ZMP twierdzi jednocześnie, że „musi budzić zdumienie fakt, że rząd państwa członkowskiego, w którego Konstytucji już w 2. artykule zapisano, że jest demokratycznym państwem prawnym, nie akceptuje warunku, jaki jest przestrzeganie praworządności”.
Zygmunt Frankiewicz przekonuje, że polscy samorządowcy, wśród których są jeszcze wciąż osoby uczestniczące w wywalczonych przez wielki ruch Solidarności polskich przemianach, nie mogą zgodzić się z ich zaprzepaszczaniem. W kontekście funduszy unijnych nie bez znaczenia jest także – zdaniem samorządowców z ZMP – konieczność odbudowy społeczno-gospodarczej po kryzysie spowodowanym pandemią.
Goldman Sachs: weta nie będzie
Być może taka reakcja polskich samorządowców jest zbyt przedwczesna. Tak przynajmniej wynika z analizy jednego z największych na świecie banków inwestycyjnych Goldman Sachs. Wedle tej oceny zarówno UE pod obecną prezydencją Niemiec jak i straszące budżetowym wetem Polska i Węgry jednak dojdą do porozumienia przed końcem roku. Treść rozporządzenia dotyczącego powiązanie wypłat funduszy z oceną praworządności ma być na tyle złagodzony, żeby był do strawienia i w Warszawie i w Budapeszcie. Z kolei w przypadku najczarniejszego scenariusza, w którym Polska i Węgry jednak wetują budżet UE na kolejne siedem lat, analitycy Goldman Sachs nie przewidują jednak blokady środków. Amerykanie uważają, że te dalej będą wypłacane, ale na podstawie innego mechanizmu.