REKLAMA

Rząd kombinuje, jak po cichu wycofać się z obniżenia wieku emerytalnego

Władza chyba się pogubiła. Najpierw PiS obniżył wiek emerytalny, teraz zorientował się, jak wielki to błąd i kombinuje, żeby przekonać Polaków, żeby pracowali dłużej, ale tak cichaczem, żeby nie przyznać się do błędu, a na dodatek prezydenta chyba nikt w te plany nie wtajemniczył, bo ten pomylił bramki i gra do innej. Właściwie do bramki przeciwnika, bo znowu obiecuje emerytury stażowe, dzięki którym Polaków mogliby kończyć pracę jeszcze o 5-7 lat wcześniej. Czy prezydent przeszedł do opozycji? To jakiś sabotaż?

Rząd kombinuje, jak po cichu wycofać się z obniżenia wieku emerytalnego
REKLAMA

Tak, tak, wiem, prezydent jest przecież bezpartyjny, więc partii zmienić nie mógł. A jednak zmierza dokładnie w przeciwną stronę niż rząd. Że emerytury będą głodowe - wiadomo. Że zawsze miały być głodowe, ale będą jeszcze bardziej przez to, że PiS w 2017 r. obniżył wiek emerytalny wbrew temu, że niemal wszystkie pozostałe kraje w Europie go podnoszą - też wiadomo.

REKLAMA

A teraz jeszcze wiadomo, że efektywny wiek emerytalny w Polsce jest niższy niż ten ustawowy i jednocześnie jest jednym z najniższych na świecie. Z danych OECD wynika, że polscy mężczyźni przechodzą na emeryturę średnio w wieku 62,8 lat, a kobiety w wieku 60,6 lat. To dane za 2018 r., ale nowszych jeszcze nie ma.

W przypadku kobiet to akurat powyżej ustawowej granicy na poziomie 60 lat, ale to wcale nie znaczy, że jest dobrze. Na 52 kraje badane przez OECD Polska jest na 10. miejscu od końca, jeśli chodzi o efektywny wiek emerytalny kobiet. Wcześniej niż u nas kobiety przechodzą na emeryturę tylko w dziewięciu krajach, m.in. w: Arabii Saudyjskiej, na Węgrzech, w Słowacji, Grecji, Rosji i Belgii - zauważa Business Insider.

Jeśli chodzi o efektywny wiek emerytalny mężczyzn, jesteśmy w tym gronie 52 państw na 14. miejscu od końca, niższy efektywny wiek był m.in. we Francji, na Słowacji, w Hiszpanii, Grecji, Belgii, we Włoszech, w Chorwacji, RPA, Czechach, Rosji i Austrii. Dodatkowo polscy mężczyźni statystycznie kończą pracę wcześniej, niż mówi ustawa, a ta wskazuje poziom 65 lat.

Oto marchewka: im dłużej pracujesz, tym wyższą dostaniesz emeryturę

To jest poważny problem i rząd doskonale o tym wie. Ba! W końcu nawet sam to przyznał w Krajowym Planie Odbudowy:

Istotnym wyzwaniem jest także stosunkowo niski poziom emerytur osób przechodzących na emeryturę po osiągnięciu ustawowego wieku. Ze względu na relatywnie krótki okres składkowy (30-40 lat) wysokość emerytur wypłacanych przez ZUS jest istotnie niższa niż ostatnie wynagrodzenie. Badania prowadzone zarówno przez ZUS, jak i niezależne ośrodki badawcze wskazują, że przedłużenie zatrudnienia o kilka lat ma duże znaczenie dla zwiększenia wysokości emerytury (nawet o kilkadziesiąt procent). Sytuacja ta szczególnie dotyka kobiety ze względu na przechodzenie na emeryturę w wieku 60 lat.

– czytamy w dokumencie KPO.

Ale przecież rząd nie może wycofać się z jednej ze swoich sztandarowych reform, wieku emerytalnego więc nie podniesie. Próbuje więc zrobić to cichaczem i jakby od zaplecza. Zamiast kazać ludziom pracować dłużej, chce ich zachęcać do tego, bo coś z tym zrobić trzeba. 

Zachęty do późniejszego przechodzenia na emeryturę zawarł właśnie w Krajowym Planie Odbudowy. Co planuje? 

  • zachęty podatkowe dla osób, które pozostaną na rynku pracy mimo przekroczenia wieku emerytalnego - podatek od dochodu osiąganego z pracy już na emeryturze ma być niższy, a osiągnięta w ten sposób nadwyżka środków będzie przeznaczana na Indywidualne Konto Emerytalne;
  • dopłaty do dofinansowania na podjęcie działalności gospodarczej przez bezrobotnego 50+;
  • refundacja kosztów wyposażenia lub doposażenia stanowiska pracy, na którym zatrudniony zostanie bezrobotny 50+;

Rząd podkreśla w KPO, że opóźniając przejście na emeryturę o rok można ją zwiększyć o 8 proc.

Dlaczego nikt nie powiedział prezydentowi, jakie rząd ma plany?

Oczywiście prawda jest taka, że przeciętny efektywny wiek przechodzenia na emeryturę mężczyzn jest niższy niż ten ustawowy nie dlatego, że wszyscy mężczyźni w Polsce przestają pracować przed 65. rokiem życia, ale statystykę zaburzają przywileje emerytalne nielicznych grup: wojskowych, policjantów, sędziów i prokuratorów.

Według danych GUS z IV kwartału 2020 r. to łącznie 77 tys. osób, które pobiera świadczenie emerytalne, będąc w wieku 45-54 lata. Oczywiście to głównie mężczyźni ze względu na specyfikę tych zawodów, kobiet w tym gronie jest tylko 3 tys.

I tak sobie premier kombinuje, jak tu zachęcić ludzi do dłuższej pracy, bo demografia niszczy nasz system emerytalny, a tymczasem w tłum wjeżdża prezydent na białym koniu i krzyczy do gawiedzi, że on uratuje pracowników przed pracą aż do śmierci i jeszcze zwiększy grono emerytów przed 60. rokiem życia.

Andrzej Duda po raz kolejny bowiem obiecuje emerytury stażowe. Właśnie ogłosił, że chciałby ich uchwalenia do końca swojej kadencji i nawet powołał w tym celu nową Radę ds. Społecznych, której zadaniem będzie wypracowanie rozwiązań wprowadzających emerytury stażowe.

Prezydent chciałby, żeby niezależnie od osiągnięcia wieku emerytalnego kobiety mogły kończyć pracę po 35 latach, a mężczyźni po 40. W tej dyskusji, która toczy się od dawna, co najmniej od kampanii wyborczej Andrzeja Dudy, a napędzaną jest przez presję związków zawodowych, pada dodatkowy warunek oprócz stażu: dla kobiet jest to wiek 55 lat, a dla mężczyzn 60 lat. 

Podczas kampanii wyborczej prezydent wspominał nawet, że chciałby, by kobiety miały możliwość przechodzenia na emeryturę po 35 latach pracy, ale nie wcześniej niż w wieku 53 lat, a mężczyźni w wieku 58, czyli po 40 latach pracy.

REKLAMA

A to znaczy, że prezydent obiecuje dalsze obniżanie wieku emerytalnego - o 5-7 lat - i to w czasie, kiedy rząd staje na głowie, żeby jednak wiek wydłużyć, tylko jakoś bez wizerunkowej klapy.

Czy nikt prezydentowi nie powiedział, do której bramki teraz trzeba grać? Strzelanie samobója nie prowadzi do zwycięstwa.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA