REKLAMA

Kojarzycie auto, którym rozbił się Richard Hammond? Przetestowałem jego rowerowy odpowiednik

Nie jestem specjalnym fanem rowerów. W zasadzie rzadko przemieszczam się po mieście czymś innym niż samochodem albo (częściej) komunikacją miejską. Ale szczerze mówiąc, gdybym miał zamienić jedno albo drugie na wygodny rower elektryczny, nie wahałbym się teraz ani chwili.

Kojarzycie auto, którym rozbił się Richard Hammond? Przetestowałem jego rowerowy odpowiednik
REKLAMA

Rowery elektryczne kojarzą mi się ze sprzętem dla emerytów. Zbyt niewygodne, by się nimi poruszać na większe dystanse, a jeżeli już mam się ruszać wolę pobiegać lub pójść na siłownię.

REKLAMA

Kiedy właściciel warszawskiego butiku Ecyklopedia (który jest jedynym dystrybutorem tych pojazdów na Polskę) zaprosił mnie na krótki test byłem sceptyczny. Potem dowiedziałem się jednak, że Greyp to dziecko chorwackiego producenta supersamochodów Rimaca. Wiecie, tego, w którym rozbił się Richard Hammond w trakcie kręcenia „The Grand Tour”. Wyobraźnia zaczęła pracować. Dobra, niech stracę, przejadę się.

Mój pierwszy raz z elektrykiem

Doświadczenia z rowerami elektrycznymi wcześniej nie miałem. Nie napiszę więc, jak moje wrażenia z jazdy mają się do innych dwukołowych elektryków. Greypa od konkurencji odróżnia jednak przede wszystkim co innego. Producent twierdzi, że to pierwszy rower na stałe podłączony do internetu.

 class="wp-image-1510093"

Greyp ma w sobie zaszytą kartę esim. Jest to możliwe dzięki podpisaniu umowy na darmową transmisję danych z T-Mobile. Do czego jest ona wykorzystywana?

  • Do zdalnej aktualizacji software'u (nie trzeba ściągać roweru do serwisu)
  • Można przy jej pomocy zlokalizować rower w przypadku kradzieży - taką możliwość ma zarówno właściciel jak i serwis
  • Serwis może zdalnie sprawdzić przyczyny awarii
  • Synchronizowania kamer w rowerze z aparatem w smartfonie

Rower ma dwie kamery GoPro. Jedną z przodu, drugą z tyłu. Obraz wyświetlany jest na smartfonie umieszczonym na środku kierownicy, na którym wcześniej należy zainstalować dedykowaną aplikację.

 class="wp-image-1510096"

Za jej pomocą możemy też odpalić sobie nawigację. Ma ona tę przewagę np. nad mapami Google, że szacuje jednocześnie stan zużycia baterii, uwzględnia ukształtowanie terenu i poziom wsparcia silnika jaki wybierzemy. Dzięki temu jest w stanie określić, czy dojedziemy bez ładowania do celu.

Co ciekawe – zakładając opaskę do pomiaru tętna, możemy zsynchronizować silnik, tak by zwiększał lub zmniejszał poziom wsparcia w zależności od naszego pulsu. Z wykorzystaniem silnika warto się nieco hamować, bo pełne ładowanie trwa od 4 do 6 godzin. Z drugiej strony baterię można wyjąć i przytargać do mieszkania, co sprawia, że nie jest to bardzo uciążliwe.

Greyp ma szerokie portfolio

W najmocniejszej wersji to skrzyżowanie roweru z motocyklem. Rozpędza się ona do 70 km/h. Na naszych drogach takie maszyny nie są jednak dopuszczane do ruchu. Silnik elektryczny nie może dawać użytkownikowi wsparcia po przekroczeniu 25 km/h, a moc silnika nie może przekroczyć 250 watów.

No i teraz co to oznacza w praktyce:

Zawodowy kolarz jest w stanie wygenerować przez godzinę jazdy średnią moc 400 watów. Dobrze wytrenowany amator – 250 watów

– tłumaczy właściciel Ecyklopedii Bogusław Sobczak

Wsparcie silnika roweru pozwala nam więc osiągnąć wyniki właściwe dla członka peletonu

– precyzuje.

Mocniejsze modele mogą poruszać się wyłącznie poza drogami publicznymi. Szosa, ścieżki rowerowe odpadają.

Na tego typu potwora wsiąść z oczywistych względów nie mogłem. Wolałem sprawdzić, jak Greyp sprawuje się w warunkach miejskich. Na początek zapobiegliwe rzucam okiem na wyświetlacz. Połowa baterii na płaskim terenie daje mi zasięg prawie 40 km. Nie jest źle.

 class="wp-image-1510114"

Wyskoczyłem na ścieżkę rowerową i...

... pożałowałem, że nie przetestowałem wcześniej hamulców. To znaczy nie żeby było coś z nimi nie tak. Wytracanie prędkości było bardzo miękkie i na tyle szybkie, że nie groziło mi zderzenie z drzewem na zakręcie.

Maksymalny moment obrotowy testowanego modelu to prawie 100 Nm. Niewiele mniej niż małego miejskiego samochodu. Kilka niezbyt forsownych ruchów pozwoliło mi rozpędzić rower do ponad 20 km/h w jakieś dwie może trzy sekundy.

Poczułem się jak na hulajnodze elektrycznej, tyle że bardziej bezpieczny. Rowery w przeciwieństwie do ich wymagających odpychania się przyjaciół są przystosowane do warunków poruszania się po mieście. Niskie krawężniki czy tory tramwajowe nie wywołują palpitacji serca. Tak samo jak awaryjne hamowanie, które nie wyrzuca nas przez kierownicę.

Po brawurowym starcie, nieco speszony, postanowiłem przetestować niższe ustawienia wsparcia. Umieszczonym na kierownicy przyciskiem zjechałem aż do zera. Waga roweru, mimo zastosowania karbonowych ram, to ok. 24 kg więc spodziewałem się trudnej przeprawy. O dziwo, wciąż pedałowało się całkiem przyjemnie. To znaczy mógłbym dopuścić taką możliwość gdyby bateria wyczerpała mi się kilka kilometrów przed domem. Bo, jak wspominałem, fanem kolarstwa nie jestem.

 class="wp-image-1510105"

Zwalniając, mogłem jednocześnie dokładniej przyjrzeć się reakcjom otoczenia. I mocno się zdziwiłem. Rower przyciągał wzrok większości spacerowiczów. Nie wiem, co trzeba byłoby zrobić, żeby wywołać większe wrażenie. Chyba pojawić się w samym Rimacu.

Ceny Greypa w Polsce

Moje ego zostało mile połechtane i w tym samym momencie uświadomiłem sobie, na czym właściwie siedzę. Nie udało mi się niestety ustalić, ile wart jest testowany model, ale rowery Greypa w zależności od linii kosztują od 20 tys. wzwyż.

Piotr Barycki nazwałby je „rowerami ze średniej półki”. Być może, jak pisałem, nie znam się. Ale przeciętna cena roweru w Polsce to 2,2 tys. zł. Czyli dużo poniżej tej średniej półki. I pewnie dlatego Greyp robi na ulicy tak dużo zamieszania.

W trakcie jazdy zaczęło mnie zastanawiać jeszcze jedno. Gdybym kupił taki superrower trzymałbym go w sypialni, a i tak budziłbym się zlany potem co godzinę, sprawdzając, czy wciąż stoi oparty o ramę łóżka. Jak się okazało, niepotrzebnie.

Czemu?

Jeden z użytkowników zgłosił serwisowi firmy kradzież roweru. Greyp uruchomił kamerę i śledził ruchy złodzieja. Podobno do samego końca. Zarejestrowano nawet moment ujęcia go przez policję

– śmieje się Bogusław Sobczak
 class="wp-image-1510099"

Na zlokalizowanie roweru pozwala też karta esim. Na upartego właściciel sam mógłby więc przyjechać i poprosić o zwrot.

Komu rower elektryczny?

REKLAMA

Przechodząc do krótkiego podsumowania. Do czego moim zdaniem może przydać się taki rower?

  • Do dojazdów do pracy, tak by po przyjeździe nie trzeba było od razu wskakiwać pod prysznic
  • Do polansowania się Krakowskim Przedmieściu. Tesle się już opatrzyły, a widok człowieka na dwukołowcu za kilkadziesiąt tysięcy to wciąż niecodzienny widok
  • Do dotrzymania kroku (koła?) bardziej zaawansowanemu koledze
  • Do wypadów w góry (tu potrzebne będą mocniejsze modele).
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA