Nie jest to jeszcze konkretny plan, a właściwie nie jest to nawet propozycja. Minister Kościński rzucił na antenie Polsat News, że gdyby rząd chciał rozszerzyć program 500+ o dodatkowe 200 zł, to jego resort nie widzi żadnego problemu. Trzeba tylko te pieniądze gdzieś znaleźć. I szczerze mówiąc nie powinno to nastręczyć większych trudności.
Program 500+ jest dzisiaj 500+ tylko z nazwy. W czwartą rocznicę jego wejścia w życie świadczenie jest warte około 445 zł. A inflacja nie zwalnia.
Minister Tadeusz Kościński zapytany o to, czy w razie otrzymania polecenia na rozszerzenie programu o kolejne 200 zł dałby zielone światło, stwierdził, że „pieniądze by się znalazły”. Ale zastrzegł od razu:
Tak długo, jak nie podniesiemy podatków – a nie mamy takich planów – trzeba byłoby komuś zabrać, aby innemu dać. To nie są kwoty, które zrujnują budżet, ale utrudnią działanie w innych celach
– zaznaczył.
Skąd pieniądze na 700+?
Już spieszę z odpowiedzią. W Polsce z programu korzysta 6,6 mln dzieci. Oznacza to, że bonus kosztowały Skarb Państwa 1,32 mld zł miesięcznie i 15,8 mld rocznie. Dużo i mało jednocześnie. Budżet jest dzisiaj napięty. Pieniędzy domaga się służba zdrowia, zawieszeni lockdownem przedsiębiorcy, niezawieszeni lockdownem przedsiębiorcy, pracownicy budżetówki itd.
Obcięcie środków tym grupom, żeby dołożyć spodziewającym się potomków rodzicom wywołałoby bunt na pokładzie. I słusznie, bo w czasie pandemii rodzenie dzieci nie jest priorytetem.
Pieniążki można jednak znaleźć w innym miejscu, a pomysł podsunął mi mój redakcyjny kolega Michał Tabaka. Chodzi o gigantyczny, bo rozpisany na 103 mld zł, program „Czyste Powietrze”. Środki miały iść w bardzo chwalebnym celu – na ocieplenie domów i wymianę starych kotłów.
Walka ze smogiem okazała się jednak totalnym niewypałem. Program działa ponad 2 lata, a do 26 marca udało się wydać… 4 mld zł. Komisja Europejska powiedziała nam, że projekt będzie efektywny, jeżeli uda się podpisać z beneficjentami pomocy 400 tys. umów rocznie. Do tej pory udało się to z 225 tys. osób.
Pieniądze z „Czystego Powietrza” mają zostać rozdysponowane do 2029 r. Gołym okiem widać, że to niewykonalne. Obstawiam, że to wynik, podobno, dość skomplikowanej procedury i ubóstwa energetycznego.
Najwięcej problemów naszym beneficjentom sprawia prawidłowe obliczenie dochodu. Często brakuje też numeru księgi wieczystej lub jest podany jej nieprawidłowy numer. Wnioskodawcy zapominają też o konieczności zaznaczenia potrzebnych oświadczeń
– tłumaczyła w 2019 r. Justyna Sikora, koordynator "Czystego Powietrza" w Gdańsku
Czytaj także: Księgi wieczyste - co to jest i jak je sprawdzić?
Wiemy o „Czystym Powietrzu”, ale go nie chcemy
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zastanawiając się chyba, czy Polacy w ogóle o tej pomocy słyszeli zrobiło w tym roku ankietę. O „Czystym Powietrzu” wie 88 proc. badanych. O dwa punkty procentowe więcej niż o programie „Mój Prąd”. Procedura tego drugiego jest jednak znacznie prostsza, co zaowocowało większą liczbą podpisanych umów (o 4 p.p.).
Ale domyślacie się już chyba, gdzie z formalnościami Polacy radzą sobie najlepiej. Tak, chodzi o 500+. Uszczknijmy sobie ten miliard miesięcznie z pieniędzy na walkę ze smogiem i to nawet bez łaski ze strony Unii Europejskiej, bo ta dokłada nam ledwie 8 mld euro.
Skoro wiemy, ale nie chcemy, to może skierujmy strumień gotówki tam, gdzie zostanie efektywniej wykorzystany. A jak źródełko wyschnie, cofniemy podwyżkę i będziemy tysiące dzieci do przodu.