REKLAMA

Karma droga jak diabli. Posiadanie zwierzaka stało się luksusowym hobby

Nic tak nie drenuje kieszeni Polaków w ostatnich latach jak karma dla zwierząt. Podczas gdy w sklepach średnia inflacja sięga około 20 proc., jedzenie dla psów i kotów drożeje ponad dwa razy szybciej. Mało tego, eksperci są przekonani, że wciąż istnieje spora przestrzeń do dalszych wzrostów cen. Utrzymywanie zwierząt staje się powoli zajęciem dla klasy wyższej.

Karma droga jak diabli. Posiadanie zwierzaka stało się luksusowym hobby
REKLAMA

Gdyby klient sklepu, który regularnie robi zakupy w tej samej placówce, prowadził dziennik wydatków, mógłby się mocno zdziwić. Bo i co by się okazało? W ciągu roku średnia cena napojów poszła w górę o 19 proc. Owoce podrożały o jedną dziesiątą, chemia gospodarcza o 28 proc., a warzywa o przeszło jedną trzecią.

REKLAMA

To zdecydowanie więcej, niż wskaźnik inflacji konsumenckiej, który podpowiada nam, że ceny w kwietniu wzrosły przeciętnie o mniej niż 15 proc. Tak się jednak nieszczęśliwie składa, że tzw. inflacja sklepowa ciągnie nam ogólne statystyki w górę. Ale to nie miłośnicy piwa, świeżych jabłek i soczystych cytrusów mają najwięcej powodów do narzekania.

Najbardziej poturbowani przez inflację są posiadacze zwierząt

Z raportu „Indeks cen w sklepach detalicznych” przygotowanego przez UCE Research i Uczelnię WSB Merito wynika, że w kwietniu cena karmy dla psów czy kotów poszła w górę prawie 49 proc.!

W marcu było pod tym względem niewiele lepiej. "Psia inflacja" wyniosła aż 46 proc. Ostatni okres nie jest przy tym dla psiarzy i kociarzy jakimś szokiem. Z podobnym problemem właściciele czworonogów borykają się w zasadzie od wybuchu pandemii. O galopadzie cen w sklepach z karmą dla zwierząt dziennikarka Agnieszka Gozdyra pisała w grudniu 2022 r. tak:

Skąd biorą się tak wysokie ceny karmy?

W Polsce żywność dla zwierząt jest w dużej mierze importowana. I tu mamy pierwszy z problemów, bo polscy sprzedawcy mówią, że wysoki kurs euro utrzymujący się od marca 2020 r. znacznie winduje koszty zakupy karmy. Trzy lata temu za jedno euro trzeba było bowiem zapłacić w granicach 4,2-4,3 zł, w czasie covidu kurs wahał się natomiast długimi okresami w przedziale 4,6-4,7 zł, w zasadzie nie spadając poniżej 4,5 zł.

Drugą kwestią jest to, że karma dla zwierząt należy do produktów wysokoprzetworzonych, do których wytworzenia potrzeba dużej ilości energii elektrycznej A jak wiadomo, prąd to jeden z głównych winowajców szalejącej w Europie inflacji. Swoje robi także rosnąca cena mięsa i tłuszczów.

Najgorszą informacją dla posiadaczy zwierząt jest jednak fakt, że wzrost cen karm wydaje się wcale nie hamować. W kwietniu ceny rosły przecież szybciej niż w marcu. Marcin Luziński z Santander Bank Polska podejrzewa, że za żywność dla czworonogów możemy płacić jeszcze więcej niż dzisiaj.

REKLAMA

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA