Netflix dotarł do ściany. Klientów już mu nie przybywa, więc musi podnieść ceny
Efekt pandemii już się wyczerpał. Najnowsze dane przedstawione przez Netfliksa pokazują, że kto miał wykupić subskrybcję na platformie, ten już zapewne to zrobił. W drodze do powiększania zysków Amerykanom zostaje więc tylko jedno – powoli podnosić ceny za swoje usługi. I to już się dzieje.
Dane zaprezentowane za III kwartał 2020 r. trudno uznać za porażkę. Netflix pozyskał 2,2 mln nowych klientów. Inwestorzy patrzą jednak na serwis przez pryzmat znakomitego początku roku. W okresie największych restrykcji pandemicznych między kwietniem a czerwcem platforma wzbogaciła się o 10,1 mln subskrybentów. Wspomniany wynik jest także gorszy od analogicznego okresu w 2019, r. gdy platforma zyskała 6,8 miliona nowych członków.
Było jednak wiadome, że Netflix takiego tempa rozwoju nie da rady utrzymać. Menedżerowie spółki lojalnie uprzedzali, że szykują się na potężne tąpniecie. Tłumaczyli, że Netflix nie tyle zyskał nowych klientów dzięki pandemii, ile przyspieszył pozyskanie ich o kilka miesięcy. W związku z tym zakładali przyrost liczby klientów o 2,5 mln między lipcem a wrześniem. Pomyli się zatem stosunkowo nieznacznie.
Udziałowcy chcą więcej
Mimo to inwestorzy wpadli w lekką panikę. Wartość giełdowa serwisu spadła o niemal 6 proc. Entuzjazm opadł, choć Netflix ma się przecież lepiej niż rok temu. Od początku roku zdobył 28,1 miliona subskrypcji. To więcej niż przez cały 2019 r., a szefowie spółki liczą, że w ostatnim kwartale dorzucą do tego kolejne 6 mln. Serwis wypracował przychody na poziomie 6,44 mld dol., co jest najwyższym wynikiem w historii firmy, a zysk na akcję wyniósł 1,74 dol.
Udziałowcy nie tyle zdegustowani są jednak obecnymi statystykami Netfliksa, ile zastanawiają się nad jego przyszłością. Cytowany przez CNN analityk Daniel Morgan z Synovus Trust napisał w nocie dla inwestorów, że spółka zbliża się na rynku amerykańskim do „punktu nasycenia”. Platforma musi więc z jednej strony jeszcze mocniej rozpychać się na nowych rynkach, z drugiej – zastanawiać się, jak lepiej zarobić na obecnych klientach.
Netflix szykuje podwyżki?
Greg Peters, dyrektor operacyjny spółki przyznał zresztą, że nie wyklucza podwyżek. Menedżer zauważył, że model Netfliksa polega na inwestowaniu pieniędzy pochodzących z subskrypcji klientów w poprawę usług. – Jeżeli będziemy dostarczać więcej wartości naszym użytkownikom, będziemy czasami do nich wracać i prosić by zapłacili więcej – stwierdził.
Nieśmiałe efekty tej filozofii już widzimy. W USA serwis przestał rozdawać nowym klientom darmowe okresy próbne. W Kanadzie cena podstawowego pakiety poszła w górę z 14 do 15 dol. kanadyjskich.
Wzrost cen w Kanadzie potwierdza nasz pogląd, że w najbliższym czasie prawdopodobne są szersze podwyżki cen
- prognozował analityk Jefferies Alex Giaimo w notatce z 8 października.
Giamo przewiduje, że podwyżki dotkną także Europę, gdzie ceny opłat abonamentowych wzrosną o 1-2 dol. miesięcznie. W przypadku Polski oznaczałoby to, że za pakiet podstawowy zapłacilibyśmy nawet 42 zł, za standard – 51 zł, a za premium – 60 zł – policzyła Rozrywka.blog. W skali globalnej przyniesie to Netfliksowi wzrost przychodów o 500 mln dol. w ciągu roku.