REKLAMA

Zielony Ład dla Europy niestraszny PGE. Odkrywkowa kopalnia w Łódzkiem coraz bliżej

Ministerstwo Aktywów Państwowych jest za udzieleniem koncesji na wydobycie węgla brunatnego ze złoża „Złoczew”. Nowa kopalnia w województwie łódzkim zdążyła już poróżnić między sobą mieszkańców i górników oraz rzecz jasna naszą scenę polityczną. Ale po cichu, poza fleszem aparatów, coraz poważniejsze wydają się inne względy: czysto ekonomiczne.

Nowa kopalnia odkrywkowa PGE, Bruksela kręci nosem - będzie powtórka z Ostrołęki?
REKLAMA

Na początek ostudźmy emocje, zwłaszcza te polityczne. O wykorzystaniu złóż węglowych „Złoczew” bardzo poważnie myślała poprzednia ekipa PO-PSL. A teraz wychodzi na to, że obecna po prostu kontynuuje ten pomysł. I też takie samo jest źródło tej idei: prawda jest taka, że wykorzystywane obecnie złoża węgla przez Polską Grupę Energetyczną powoli się w naszym kraju kończą.

REKLAMA

Według ekspertów wystarczą jeszcze na jakieś 10 lat. Stąd konieczność poszukiwania nowych. Wybór na uruchomienie nowej odkrywki padł na Złoczew. Sama kopalnia zaś miałaby funkcjonować na terenie czterech gmin województwa łódzkiego: Złoczew, Ostrówek, Burzenin i Lututów.

Chyba nie ma w tym większego zaskoczenia, że tamtejszym mieszkańcom jakoś nie za bardzo po myśli są plany PGE, którzy coraz głośniej dają temu wyraz. Po drugiej stronie barykady są za to związkowcy z KWK Bełchatów, dla których nowe złoże to po prostu nowe miejsca pracy i gwarancja zatrudnienia. Chociaż batalia między zwaśnionymi stronami pewnie znowu będzie toczyła się i na ulicy i na sali sejmowej - ważny sygnał wysłało właśnie Ministerstwo Aktywów Państwowych.

Górnicy pokażą na ulicy jak bardzo chcą nowej kopalni

Górniczy związkowcy mają dosyć czekania. Chcą od rządu szybkiej i po ich myśli decyzji dotyczącej nowej kopalni PGE.

Były obietnice wyborcze, teraz nadszedł czas na ich realizację

czytamy w komunikacie związkowców z MZZ „Odkrywka” Bełchatów.

Formalnie sytuacja jest taka: wcześniej zielone światło dał resort energii, teraz z kolei jednoznacznie wypowiedziało się Ministerstwo Aktywów Państwowych. Ostateczna decyzja należy do Ministerstwa Środowiska, które może udzielić takiej koncesji. Górnicy coraz mocniej naciskają, żeby stało się to jak najszybciej. I trudno się też temu zniecierpliwieniu dziwić. Wszak stosowne dokumenty w resorcie środowiska znajdują się już blisko od półtora roku. 

Dlatego na 28 lutego planowana jest w Warszawie manifestacja. Bardzo możliwe, że będzie ona połączona z ogólnopolską pikietą - związaną z nieudanymi ciągle rozmowami z kolei z Polską Grupą Górniczą o 12-procentowych podwyżkach. Górnicy z Bełchatowa mają dogadywać szczegóły z kolegami ze Śląska.

Nowa kopalnia - potrzebna pomoc specustawy?

Przy okazji kłótni o nowe złoże węglowe w województwie łódzkim wraca sprawa specustawy górniczej. Przypomnijmy: to porzucony kilka miesięcy temu pomysł zmian ustawy prawo geologiczne i górnicze. Nowe regulacje dawałyby prawo rządowi wytypować listę złóż o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Inwestor będzie musiał postarać się przy takiej okazji o wydanie przez resort środowiska decyzji o utworzeniu „obszaru specjalnego przeznaczenia w zakresie wydobywania węgla kamiennego lub węgla brunatnego”. Prawa do odwołania od tej decyzji nie mieliby jednak ani samorządowcy, ani sami mieszkańcy.

Według przeciwników uruchamianej przez PGE nowej kopalni pracującej na terenie czterech gmin województwa łódzkiego te regulacje spisano specjalnie w taki sposób, żeby PGE nie miała żadnych kłopotów z nową kopalnią. Tylko że skoro tak, to dlaczego decyzja o tym złożu trwa tak długo i czemu w końcu - przynajmniej na razie - posłowie nie naciskają na przyjęcie tych specjalnych przepisów? Wszak Sejm już nie raz pokazał, że jak sprawa na ostrzu noża, to nowe regulacje powstają z prędkością światła. 

Mieszkańcy zawiązali stowarzyszenie i będą walczyć do upadłego

Niezależnie, czy nowej kopalni PGE pomogą specjalne regulacje prawne, czy nie - mieszkańcy tych czterech gmin, na których terenie miałby być wydobywany węgiel - za wygraną nie dadzą. Zawiązali Stowarzyszenie „Nie dla odkrywki Złoczew”.

„Naszym celem jest także ochrona praw i interesów mieszkańców, w szczególności w sprawach odszkodowań i wysiedleń. Chcemy zapewnić mieszkańcom dostęp do rzetelnych informacji na temat wszystkich prac dotyczących kopalni odkrywkowej i zwiększać świadomość wszystkich zagrożeń jej towarzyszących. Działamy na rzecz ochrony środowiska, ekologii oraz ochrony dziedzictwa przyrodniczego” – tak opisują jego najważniejsze cele.

Zdaniem przedstawicieli Stowarzyszenia nowa kopalnia PGE w tym miejscu oznacza, że z powierzchni ziemi znikną w sumie 33 wsie wraz z polami uprawnymi. Ponad 3 tys. mieszkańców ma wtedy być wysiedlona - pod przyszłe wyrobisko i zwałowisko zewnętrzne. A co najmniej kilkuset rolników straci swoje gospodarstwa, otrzymując przy okazji zaniżone odszkodowania. Podnoszą jeszcze zniszczenie ekosystemu pobliskiej rzeki Oleśnicy oraz negatywny wpływ nowej kopalni na zdrowie mieszkańców.

Węglowa ekspansja PGE bez pomocy UE

Tak naprawdę nie do końca wiadomo, jak zachowa się rząd w sprawie nowej kopalni PGE w województwie łódzkim. Formalnie rzecz ujmując, jest wszystko prawie zamknięte na ostatni guzik. Prawie, bo PGE musi mieć w ręku wszystkie zapisy w studiach uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin. Tymczasem to dotyczące gminy Złoczew jest na razie uchylone przez WSA. I trwa postępowanie odwoławcze w NSA, założone przez burmistrza Złoczewa. 

Trudno uwierzyć, że Ministerstwo Środowisko tak długo czeka z ostateczną decyzją wyłącznie przez te zawirowania. Bardziej decydujące wydają się implikacje wynikające z Zielonego Ładu dla Europy oraz z kalendarza wyborczego. I jest jeszcze jedna wątpliwość, być może decydująca: coraz więcej przesłanek do stwierdzenia, że ta inwestycja po prostu nie będzie opłacalna. Pewne jest za to jedno: ewentualne uruchomienie nowej kopalni przez PGE jest mocno i wyraźnie krytykowane przez Instytut Ekonomii Energii i Analiz Finansowych (IEEFA).

REKLAMA

Analitycy IEEFA dowodzą, że rentowność PFE leci na łeb i szyję. Jeszcze w 2015 r. podstawowa działalność spółki stanowiła 57 proc. całkowitej EBITDA. W 2019 r. to było już raptem 46 proc., co dla specjalistów IEEFA jest koronny dowodem na to, że PGE dalszych zysków powinna zacząć szukać jednak poza węglem. Tym samym jest już jasne, że z Brukseli na uruchomienie nowego złoża węglowego nie dostaniemy ani eurocenta.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA