REKLAMA

Wkurza was drożyzna? To nie tyle wina kapitalistów, ile cen ustalanych przez rząd i samorządy

W maju inflacja sięgnęła 4,7 proc. r.r. Jeśli przyjrzeć się, co właściwie najmocniej drożeje, okazuje się, że najbardziej wystrzeliły te ceny, które ustala rząd i samorządy, a nie markety czy staruszka na bazarze. Śmieci - to już pewnie wiecie, ale też czynsze, woda, prąd, gaz, bilety komunikacyjne i usługi pocztowe.

Inflacja w Polsce. Podziękujcie urzędnikom za ten wzrost cen
REKLAMA

Prezes NBP, a jednocześnie szef Rady Polityki Pieniężnej od miesięcy opowiada, że stóp procentowych nie podniesie, bo w sumie ceny nie rosną tak bardzo, a za gwałtowny wzrost inflacji odpowiadają głównie opłaty za wywóz śmieci. Te śmieci ostatnio stały się chłopcem do bicia. Ale jest w tym dużo racji.

REKLAMA

Bo niby inflacja w maju wyniosła 4,7 proc., ale bez uwzględnienia tzw. cen administrowanych, a więc tych, które nie zależą od popytu i podaży, ale od decyzji polityków i samorządowców, inflacja to „tylko” 4,4 proc. A więc to ceny administrowane napędzają w tej chwili najbardziej inflację, a stanowią one 15.3 proc. koszyka inflacyjnego badanego przez GUS - zauważa Business Insider.

Co jest w tej części, która tak nakręca drożyznę? Czynsze mieszkaniowe, zaopatrywanie w wodę, wywóz nieczystości, usługi kanalizacyjne, energia elektryczna, gaz, energia cieplna, pasażerski transport szynowy i mieszany, usługi pocztowe.

Przez trzy miesiące mieliśmy spokój, bo ceny tych towarów i usług w lutym, marcu i kwietniu rosły znacznie wolniej niż pozostałe ceny, aż w końcu wybuchły nam w twarz właśnie w maju.

 class="wp-image-1462420"

Piszę o chwilowym spokoju, bo wcześniej też mieliśmy szaleństwo, szczególnie na koniec ubiegłego roku i na początku bieżącego. W grudniu 2020 r. różnica między inflacją zwykłą a tą z wyłączeniem cen administrowanych wyniosła aż 1 pkt proc. - odpowiednio 2,4 i 1,4 proc. 

W styczniu ta różnica spadła zaledwie do 0,9 pkt proc. Te 0,3 pkt proc., które widzimy w ostatnich danych za maj to właściwie powód do całowania władzy po stopach, bo mogła nam podnieść ceny jeszcze mocniej.

Ceny rosną czy jednak spadają? Oszaleć można 

Ciekawe, że dane na temat wzrostu cen obliczane przez GUS nie pokrywają się z tymi, które pokazuje Eurostat. Ba! Nawet kierunek zmian się nie zgadza. W czasie, kiedy GUS twierdzi, że inflacja konsumencka CPI w Polsce wzrosła z 4,3 proc. w kwietniu do 4,7 proc. w maju, Eurostat właśnie pokazał coś dokładnie przeciwnego: zdaniem europejskiego urzędu statystycznego w maju w Polsce doświadczyliśmy spadku inflacji HICP z 5,1 proc. w kwietniu do 4,6 proc. w maju.

REKLAMA

Oszaleć można. Jednak dobra informacja jest taka, że czwartkowy odczyt Eurostat pokazuje, że nie jesteśmy już liderem podwyżek cen w Unii Europejskiej. Pozbyliśmy się w końcu pierwszego niechlubnego miejsca i teraz drożyzna szybciej niż u nas postępuje na Węgrzech.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA