Koszty energii, wojna i susza. Nie ma innej możliwości, ceny żywności będą szły w górę jak szalone
Dla większości z nas śnieg w kwietniu był średnio miłą niespodzianką. Ale hydrolodzy mogli wreszcie się lekko uśmiechnąć. Dzięki temu może uda się bowiem nieco wyhamować suszę w wielu rejonach Polski. Bo na ucieczkę przed drastycznymi podwyżkami cen żywności, dopingowanymi m.in. przez właśnie brak opadów, ale nie tylko - już raczej nie ma co liczyć.
Już nikt nie ma wątpliwości, że wojna w Ukrainie spowoduje spore zamieszanie także na rynku rolno-spożywczym. Dlaczego? Bo Ukraina razem z Rosją odpowiadają za 32 proc. globalnego handlu jęczmieniem i 30 proc. w przypadku pszenicy. Zgodnie zaś z danymi amerykańskiego Departament Handlu Ukraina jest również domem dla 25 proc. słynnych żyznych czarnych gleb na świecie. Do tego Rosja i Białoruś mają znaczący udział w światowym ekspercie nawozów potasowych (razem prawie 40 proc.). Sama Rosja jest także istotnym graczem (12 proc. rynku), jeżeli chodzi o nawozy azotowe.
Okazuje się, że podwyżki cen żywności mogą być jeszcze większe. Wszystko przez takie a nie inne ceny energii a także przez zagrożenie suszą.
Ceny żywności: do serii nieszczęść dołącza susza
Prof. Zbigniew Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, już pod koniec marca przestrzegał, że przydałoby się przynajmniej kilka dni deszczowych, żeby w ten sposób glebie w Polsce przywrócić właściwą wilgotność.
Do tego dochodzi jeszcze bardzo ciepły początek roku - styczeń był cieplejszy aż o 2,2 stopnie C od średniej wieloletniej, Znacznie ciepłej niż wskazuje to norma było też w marcu. Eksperci zwracają uwagę, że tak po prawdzie od 2010 r. mamy w Polsce permanentną suszę letnią. Długotrwałe opady zastąpiły krótkotrwałe nawałnice. Spokoju nie dają też późne przymrozki.
Wiązać się to będzie z kolejnymi podwyżkami cen żywności. Przykłady są nawozy, które na polskim rynku zdrożały w ciągu ostatniego roku aż sześciokrotnie. A ich import z Rosji wypełnia ok. 27 proc. naszych potrzeb.
Podwyżki we wszystkich sieciach i wszystkich sklepach
Pozytywnych prognoz dotyczących przyszłych cen żywności nie ma również Wayne Hodson, prezes zarządu sieci SPAR w Polsce, który w rozmowie z serwisem dlahandlu.pl przestrzega, że wyższe ceny Polacy zobaczą we wszystkich sklepach, bez wyjątku. Z powodu podwyżek cen energii i paliwa - wskazuje.
Na korelację między cenami żywności a rosnącymi kosztami energii zwracała uwagę również ostatnia analiza Narodowego Banku Polskiego. Z marcowego raportu wprost wynika, że inflację w Polsce nadal mają napędzać przede wszystkim wyższe ceny energii, a także żywności. Przez to w 2022 r. żywności zdrożeć ma o 9,8 proc., w 2023 r. - o 8,7 proc., a w 2024 r. - o 4,2 proc. Ale to nic w porównaniu z cenami energii i paliw, które wedle NBP, mają w 2022 r. spuchnąć w sumie o aż 26,2 proc.