Takie czasy, że cieszy paliwo poniżej 7 zł za litr. Diesel ma być tak tani co najmniej do Wielkanocy
Rynek paliw jest przez rosyjską agresję w Ukrainie podobnie rozdygotany co rynek energetyczny. Wahania cenowe są w bardzo krótkim czasie naprawdę spore. Na polskich stacjach benzynowych też. Dlatego eksperci prognozują, że za diesla będziemy płacić mniej niż 7 zł, ale nie wiadomo jak długo. Bo cały czas przecież wisi groźbą europejskiego embarga na rosyjską ropę, co mocno zmieni zasady gry.
W marcu za olej napędowy płaciliśmy średnio nawet 7,66 zł, podaje serwis e-petrol. Od tego czasu ceny paliw powoli, ale stale spadają. W pierwszym tygodniu kwietnia diesel na polskich stacjach staniał i kosztował średnio 7,29 zł. Jeszcze w poniedziałek jego średnia cena wynosiła 7,07 zł, ale we wtorek spadła poniżej psychologicznej granicy 7 zł.
To cały czas bardzo daleko od poziomów z końca 2021 r., kiedy średnia cena oleju napędowego wynosiła ledwie 5,78 zł, ale na więcej w najbliższym czasie nie mamy co liczyć.
Ceny paliw z groźbą embarga na rosyjską ropę w tle
Na razie ceny oleju napędowego poniżej 7 zł nie występują w całym kraju. Internauci informują, że np. w Krakowie, na stacji Orlen za diesla trzeba płacić ciągle 7,59 zł. Ale Urszula Cieślak przekonuje, że poziom mniejszy od 7 zł do końca tygodnia powinien już obowiązywać we wszystkich stacjach, jak Polska długa i szeroka.
Cena benzyny z kolei powinna w tym czasie kształtować się w okolicach 6,30 zł
– mówi Urszula Cieślak.
Ekspertka zastrzega, że sytuacja jest bardzo dynamiczna, a ewentualne unijne embargo na rosyjską może odwrócić obecny trend. Stosowną rezolucję w tej sprawie przyjął już Parlament Europejski i wszyscy teraz czekają, co zrobi Komisja Europejska. Wcześniej embargo na rosyjską ropę zastosowały już Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Większość krajów UE chce też pójść tą drogą, ale najwięcej wątpliwości mają Niemcy.
Paliwa w Polsce drożeją najbardziej
Z informacji KE wynika, że to właśnie w Polsce ceny paliw najbardziej skoczyły w górę od początku rosyjskiej agresji w Ukrainie. Wzrost między tygodniem przed 24 lutym, kiedy Putin bezpardonowo zaatakował Kijów, a pierwszymi dniami kwietnia wyniósł w naszym przypadku aż 22 proc. w przypadku cen benzyny i prawie 37 proc. jeżeli chodzi o olej napędowy. W pierwszym przypadku na podium znalazło się jeszcze miejsce dla Czech i Austrii, a w drugim dla Czech i Łotwy.
W obu zestawieniach na samym dole plasują się Włosi, którzy za benzynę muszą płacić nawet mniej niż w lutym. W niektórych pozostałych przypadkach gwałtowniejsze wzrosty cen paliw wyhamowuje rządowa polityka. Np. na Węgrzech do 15 maja obowiązuje limit cen detalicznych benzyny i oleju napędowego na poziomie 480 forintów (1,3 euro).
Od 1 kwietnia, przez cztery miesiące, we Francji obowiązuje rabat w wysokości 0,15 euro na litr paliwa transportowego. Z kolei w Hiszpanii, gdzie olej napędowy stał się pierwszy raz od kryzysu finansowego we 2008 r. droższy od benzyny, zastosowano rabat wysokości 20 eurocentów, z czego rząd opłaca trzy czwarte, a pozostałą część regulują koncerny naftowe.