Bon turystyczny to taki niewypał, że Polska Organizacja Turystyczna wstydzi się tego, dokąd trafiły pieniądze
ZUS za to się nie wstydzi albo nie zorientował się, że może powinien i ujawnił dane, kto zyskał najwięcej na bonie turystycznym. I wiecie co? Największym wygranym jest park rozrywki Energylandia. Nie zdziwiłabym się, gdyby bon turystyczny dla seniora, o który walczyli jakiś czas temu politycy, też tam właśnie trafił. I to byłby jeszcze większy przypał, wtedy to nawet pewnie ZUS nabrałby wody w usta. Fot.: Photo_Olivia/Shutterstock
Bon turystyczny miał dwa zadania: wspomóc rodziców, by mogli pozwolić sobie na zabranie dziecka na wakacje i wspomóc branżę turystyczną, która ucierpiała podczas pandemii chyba najbardziej.
I co? Niestety od miesięcy słyszę historie, że hotele i pensjonaty pełne są dorosłych - może i rodziców, kto wie, ale jeśli tak, zostawili je w domach. A recepcjoniści w obiektach turystycznych non stop słyszą przez telefon pytanie: „a muszę zabrać dziecko, żeby wykorzystać bon?”. Nie muszą, prawo tego nie wymaga, choć bon przyznawany jest na dzieci właśnie - przysługuje rodzicom na każde dziecko do 18. roku życia.
Jak to wygląda w liczbach? Ile dzieci tak naprawdę skorzystało? Takich danych nie ma.
Są za to inne, bardzo ciekawe.
Na co poszły publiczne pieniądze? Wstyd się przyznać
Drugi zarzut, jaki pojawiał się od miesięcy i podważał sensowność bonu turystycznego, to fakt, że trafiał nie tam, gdzie trzeba. Wcale nie do przedsiębiorców z branży turystycznej, którzy mieli kłopoty z płynnością finansową, małych, którym samodzielnie trudno byłoby sobie poradzić, ale do wielkich obiektów, które i tak miały się dobrze.
No i właśnie serwis prawo.pl wyszarpał dokładne dane na ten temat. Tak, wyszarpał to odpowiednie słowo. Bo to było tak: serwis zapytał o to, dokąd trafiły pieniądze z bonu turystycznego Polską Organizację Turystyczną, bo to ona odpowiada za realizacje tego programu. POT jednak nie chciał powiedzieć, twierdząc, że to tajemnica handlowa. Kuriozalne, bo chodzi przecież jednak o jawność, jak zostały wydane publiczne pieniądze.
POT jednak pod naciskiem odpowiedział w końcu cokolwiek, a mianowicie:
„Uprawienia do przyjmowania płatności Polskim Bonem Turystycznym mają legalnie działające i wpisane do odpowiednich rejestrów podmioty turystyczne…”
Bla bla bla. To kpina, tak bezczelnie unikać odpowiedzi. Tylko po co? Takie uniki tylko powodują wrażenie, że organizacja chce coś ukryć, albo się czegoś wstydzi…
Nie wstydził się jednak ZUS, który również takie dane ma i na prośbę prawo.pl je ujawnił. I wtedy szybko można było się zorientować, dlaczego POT robił uniki.
Energylandia i Gołębiewski się obłowili
Otóż z danych ZUS wynika, że największym beneficjentem bonu turystycznego był park rozrywki Energylandia w Zatorze. Otrzymał on z bonu prawie 69 mln zł! Czy to był powód, żeby się wstydzić, kto dostał tę górę pieniędzy? Nie jestem przekonana, czy idea bonu turystycznego zakładała wspieranie właśnie takiej turystyki. Po drugie, przepisy mówią, że bon może pokrywać koszty noclegów, zorganizowanych wyjazdów, ale też jednodniowych wycieczek, ale o ile w pakiecie są powiązane dwie różne usługi, np. transport i zwiedzanie.
Zakładam więc, że Energylandia, która zdecydowanie jest turystyczną rozrywką jednodniową, oferowała na przykład dowóz ludzi na miejsce i teoretycznie wszystko się zgadza, prawda?. A jednak jakiś niesmak pozostaje.
Na drugim miejscu wśród beneficjentów bonu jest firma Holiday Park & Resort, czyli sieć obiektów rekreacyjno-wypoczynkowych nad Bałtykiem - firma zyskała 18,6 mln zł, a na trzecim Hotel Gołębiewski, który dostał 15,4 mln zł.
Ciekawe, że o tym ostatnim przypadku było głośno na początku tego roku, bo potentat hotelowy Tadeusz Gołębiewski skarżył się na pomoc rządową i utyskiwał, że jest ona „gorzej niż ryzykowna, dlatego że oni w każdej chwili mogli przejąć firmę”.
To z kolei rozzłościło odpowiedzialnego za tarcze Pawła Borysa, szefa PRF, który na antenie money.pl wyjaśnił, że:
„Pan Gołębiewski wystąpił do Polskiego Funduszu Rozwoju o pomoc w ramach tarczy finansowej. Wnosił o rekompensatę strat z tytułu pandemii, po weryfikacji wniosku okazało się, że firma zamiast strat miała zyski i tej pomocy nie otrzymał”.
Widać, poradził sobie w inny sposób - 15 mln zł z bonu turystycznego też piechotą nie chodzi.
Mam nadzieję, że te dane o dotychczasowym wykorzystaniu bonu turystycznego wyleją na polityków kubeł zimnej wody i nie przyjdzie im do głowy, żeby bon wprowadzić już na stałe albo rozszerzyć na przykład o emerytów, a takie pomysły już się pojawiały. Obawiam się, że i na emerytach najbardziej zyskałaby Energylandia, a nie podupadające pensjonaty czy biura podróży.