Awantura o sprzedaż alkoholu. To już rozlało się na cały kraj
Radni Koalicji Obywatelskiej w Warszawie zablokowali pełny zakaz nocnej sprzedaży alkoholu. Odnieśli polityczne zwycięstwo, upokarzając prezydenta Trzaskowskiego, ale w rzeczywistości wywołali ogólnopolską debatę. Efektem ich decyzji może być wprowadzenie znacznie ostrzejszych regulacji w całym kraju.

Warszawska awantura o nocną sprzedaż alkoholu niespodziewanie stała się tematem ogólnopolskiej debaty. Choć radni Koalicji Obywatelskiej zablokowali pełny zakaz i przeforsowali jedynie pilotaż w dwóch dzielnicach, to zwycięstwo może szybko okazać się pyrrusowe. Swoim oporem wobec mieszkańców i pokazem politycznych gier doprowadzili do jeszcze większego zainteresowania sprawą w całym kraju.
Kompromis, czyli upokorzenie prezydenta Warszawy
Na sesji radni i urzędnicy zajmowali miejsca przeznaczone dla obywateli, a protestujących aktywistów blokowano fizycznie. Rafał Trzaskowski został upokorzony, bo jego projekt wycofano, a radni KO nie stanęli po jego stronie. Do tego doszła rezygnacja wiceprezydenta Jacka Wiśnickiego, a potem dość niespodziewana krytyka ze strony premiera Donalda Tuska.
W środę minister Katarzyna Pełczyńska złożyła projekt ustawy, który idzie znacznie dalej niż lokalne propozycje. Zawiera on zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych, mocniejsze sankcje dla łamiących prawo oraz nowe uprawnienia dla gmin. Do tego ma też skończyć się epoka reklam alkoholu — zarówno tych tradycyjnych, jak i „bezprocentowych”.
Więcej o alkoholu przeczytasz w Bizblog.pl:
To, co miało być „kompromisem” warszawskich radnych, prawdopodobnie stało się iskrą dla zmian na poziomie ogólnokrajowym. Co ważne, mają przeciw sobie zwykłych ludzi. Najnowszy sondaż IBRiS pokazał, że większość Polaków opowiada się za ograniczeniem nocnej sprzedaży alkoholu. Aż 68 proc. badanych popiera zakaz w godzinach 23:00-6:00, a w małych miastach to poparcie sięga nawet 74,4 proc.
Nocne ograniczenie sprzedaży przynosi efekty
Argumenty przeciwników zakazów opierają się głównie na hasłach o wolności wyboru i przekonaniu, że kto chce, ten i tak się napije. Jednak zwolennicy kontrują, że wolność do kupowania alkoholu w nocy nie może oznaczać braku wolności od hałasu, agresji czy dewastacji dla innych mieszkańców. To konflikt, w którym coraz częściej górę biorą argumenty społeczne.
Przykład Krakowa pokazuje, że takie ograniczenia mają sens. Tam zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach od północy do godz. 5.30 rano przyniósł wymierne efekty — spadła liczba nocnych interwencji służb oraz skarg mieszkańców. Co ważne, bary i restauracje mogą działać normalnie, więc życie nocne miasta nie ucierpiało.
Warszawscy radni chcieli zablokować zakaz, a skończyło się na tym, że uruchomili lawinę, której może nie będzie się dało zatrzymać. Polska debata przesunęła się z pytania „czy” ograniczać sprzedaż alkoholu w nocy, do pytania „jak bardzo” to zrobić. I właśnie dlatego mówi się, że zwycięstwo KO w Warszawie może wkrótce okazać się ich największą porażką.