Dramat premiera. Misterny plan dotyczący węgla wziął w łeb, rząd w naprędce wymyślił nowy zamiennik
Węgiel właśnie stał się przedmiotem politycznej rozgrywki wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, na co wskazują ostatnie przecieki na temat korespondencji między Ministerstwem Klimatu, MAP i Kancelarią Premiera. A to bardzo zła wiadomość dla Polaków szukających opału na zimę, zwłaszcza że próby ratowania sytuacji podjęte ostatnio przez rząd kompletnie nie wypaliły.
Premier Mateusz Morawiecki żali się, że składy węgla nie chcą mniej zarabiać i zbytnio nie planują współpracować z rządem w sprawie ceny gwarantowanej. Ale kiedy przed taką sytuacją przestrzegali związkowcy i szefowie spółek energetycznych, to szef rządu i jego ministrowie twierdzili, że to bzdura. I przestrzegali, żeby nie straszyć społeczeństwa, bo opału w Polsce nie zabraknie.
Szukając węgla, premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jacek Sasin pofatygowali się do Katowic. Spotkali się się z przedstawicielami Polskiej Grupy Górniczej, Tauron Polska Energia, Polska Grupa Energetyczna oraz Węglokoks Kraj. Cel tych rozmów jest jeden: stworzyć system sprzedaży, dzięki któremu Polacy zaczną kupować węgiel po mniej niż 1000 zł. Rząd odkrył, że to nie będzie takie proste. Można ustalić cenę gwarantowaną węgla na poziomie sprzed roku, czyli 996,60 zł, ale to jeszcze nie znaczy, że opał będzie rzeczywiście sprzedawany.
Najpierw gwarantowanych kosztów węgla nie wystraszyli się drobni sprzedawcy, którzy po tym jak rząd ogłosił swój plan, od razu podnieśli ceny. W efekcie tona węgla skoczyła do 3500 zł wzwyż. Potem na apel rządu, żeby przyłączać się gremialnie do akcji sprzedawania tony opału po mniej niż 1000 zł, wielkie oczy zrobiły składy węgla. Bo władza zaczęła ich namawiać do zdecydowanie mniejszych zarobków. Trafnie wyłapał to ekonomista Rafał Mundry.
Więcej peletu na rynku ma zastąpić węgiel
Premier Morawiecki żali się, że składy węgla nie za bardzo chcą współpracować w sprawie ceny gwarantowanej węgla. A przecież jeśli nikt nie będzie chciał sprzedawać opału poniżej 1000 zł, to cały, misterny plan rządu weźmie w łeb.
Morawiecki w końcu też przyznał, że nie ma w Polsce węgla i ekogroszku w wystarczającej ilości. Dlatego Ministerstwo Klimatu i Środowiska zobowiązało dwie państwowe spółki: PGE Paliwa oraz Węglokoks do sprowadzenia do Polski w sumie 4,5 mln t węgla o parametrach zgodnych z potrzebami polskich gospodarstw domowych.
Nie będzie można go sprzedawać prywatnym pośrednikom i pewnie trafi do sprzedaży po cenie gwarantowanej. Kolejnym pomysłem na unormowanie sytuacji są działania, jakie ma podjąć rząd w celu wyhamowania wzrostu cen peletu drzewnego. Premier Morawiecki sugeruje zwiększenie importu z Ukrainy. W ten sposób peletu w Polsce ma być coraz więcej, co powinno wpłynąć także na jego cenę.
Plan rządu na sprzedaż węgla mamy poznać do końca miesiąca
O brakach węgla dla polskich gospodarstw domowych w granicach 4-5 mln t górniczy związkowcy mówią od kilku miesięcy. Podobne ostrzeżenia słuchać było też z ust był szefów spółek energetycznych. Do tej pory ich argumenty były zbywane propagandą. Ale jak tej w końcu zabrakło, to wyszło szydło z worka i okazało się, że cena gwarantowana węgla od rządu wcale niczego jeszcze nie załatwia. I teraz szukane jest na gwałt nowe rozwiąznie.
I właśnie w tym celu Morawiecki i Sasin przyjechali do Katowic. Trzeba bowiem jak najszybciej znaleźć receptę na brak i węgla i ekogroszku tej zimy. Od dawna było wiadomo, że polskie kopalnie nie zapewnią nam opału. Kasowane od lat inwestycje w górnictwo teraz się mszą. Wydobycie można maksymalnie zwiększyć o 1,5 mln t.
Węgiel cały czas w cenie, ale nie gwarantowanej
W portach ARA byliśmy ostatnio świadkami obniżek ceny węgla do poziomów poniżej 350 dol. za 1000 kg. A jeszcze tydzień temu to było ponad 386 dol. Kontrakty zaś na cały czwarty kwartał 2022 r. wyceniane są obecnie na 311 dol. A po ile jest teraz węgiel w Polsce?
Na Allegro najdroższe oferty są oscylują koło 3500 zł. Z kolei na OLX coraz większą popularnością cieszą się ogłoszenia proponujące zakup 5 ton i więcej. Wtedy cena za tonę spada do 2500 zł. Ale to i tak zdecydowanie więcej niż w sklepie PGG, gdzie najdroższy ekogroszek sprzedawany jest od 1045 zł, a najdroższy węgiel od 942,18 zł.
I chociaż co chwilę na sklep PGG skarży się sporo klientów, którzy nie potrafią się dopchać do tak taniego opału, ten kontynuuje swoją działalność, jakby nigdy nic. Jak informuje PGG: w sumie ich e-sklep obsłużył do tej pory 86 289 klientów, którym sprzedał łącznie 431 445 ton węgla.