Ukraińcy nie wjadą do Polski. Przedsiębiorcy muszą szykować się na potężne problemy
Obywatele Ukrainy już niebawem będą mieć potężne problemy ze zdobyciem polskiej wizy – ostrzega Instytut Staszica. Dla naszego rynku pracy będzie to oznaczało naprawdę trudną przeprawę. Zapotrzebowanie przedsiębiorców na pracowników z zagranicy bije ostatnio rekordy.

Niskie bezrobocie sprawiło, że firmy szukają chętnych rąk do pracy wszędzie, gdzie się tylko da. Przedsiębiorstwa gremialnie podnoszą płace, a aż 20 proc. z nich określa planowane podwyżki jako „znaczące”.
Wyrywanie sobie pracowników z rąk to jednak nie wszystko. Wiele branż będzie potrzebowało dopływu nowych ludzi na rynek pracy. Tymczasem według Eurostatu stopa bezrobocia na koniec ubiegłego roku wyniosła śmieszne 2,9 proc. Nie daje to zbyt dużego pola manewru, dlatego wizja zatrudniania obcokrajowców staje się kusząca jak nigdy.
Agencja Newseria Biznes podała niedawno, że zwiększony popyt na cudzoziemców odnotowało 41 proc. powiatowych urzędów pracy. I nie chodzi o to, że Polacy zbyt wysoko się cenią, a Ukraińcy czy Białorusini są gotowi pracować za miskę ryżu. Ponad trzy czwarte urzędów twierdzi, że to zainteresowanie wynika z braku rodzimych pracowników.
Wizy dla Ukraińców? Oj, będzie problem
Rząd niby przygotował ułatwienia dotyczące legalizacji pobytu, zaniedbał jednak inną, jeszcze ważniejszą kwestię. O co chodzi? W ubiegłym roku miał miejsce przetarg na operatora wniosków wizowych. Polska, jak wiele innych krajów, powierza to zadanie prywatnemu podmiotowi.
Przez wiele lat zajmował się tym światowy potentat - Visa Facilitation Services Global. W połowie ubiegłego roku ambasada w Kijowie wybrała z grona oferentów nowego operatora - polsko-francuskie konsorcjum składające się z Personnel Service i TLS.
Instytut Staszica pisze jednak, że umowa wciąż nie została podpisana. Tymczasem wraz z nowym rokiem wygasł kontrakt VFSG na obsługę trzech konsulatów, w tym ważnego punktu we Lwowie, a w najbliższym czasie podobny los czeka kolejne punkty.
Możliwości wystawiania wiz zostaną znacznie zredukowane. Przyznał to zresztą sekretarz stanu w MSZ Piotr Wawrzyk. W odpowiedzi na interpelację poselską Wawrzyk napisał, że w przypadku przerwy w korzystaniu z outsourcingu wnioski wizowe będą przyjmowane bezpośrednio przez placówki zagraniczne.
Przedstawiciel resortu zauważył, że obsługą wniosków normalnie zajmuje się kilkuset pracowników z sektora prywatnego, co oznacza, że urzędnicy zetkną się z ogromnym obciążeniem dodatkowymi.
Dlaczego jednak cały proces trwa tak długo?
Zwycięzcy od razu po rozstrzygnięciu przetargu spotkali się z zarzutami stosowania dumpingowych stawek i konfliktu interesów. Konkurenci argumentowali, że Personnel Service zajmuje się na co dzień rekrutowaniem pracowników z Ukrainy, co oznacza, że swobodny dostęp tych ostatnich do polskiego rynku pracy mógłby być pośrednikowi nie na rękę.
Zdaniem ekspertów Instytutu Staszica zasłanianie się długą drogą odwoławczą nie jest żadnym wytłumaczeniem. Think-tank pisze o chaosie i ostrzega, że przerwa w płynnej obsłudze składanych wniosków o polską wizę niesie ze sobą zagrożenia na dwóch polach. Pierwsze z nich wiąże się z zawirowaniami dotyczącymi dostępu Ukraińców do polskiego rynku pracy.
Drugim realnym problemem jest ryzyko wybuchu wojny na Wschodzie
W przypadku realizacji takiego scenariusza migrantów zarobkowych zastąpią uchodźcy z terenów objętych działaniami wojennymi.
Instytut krytykuje MSZ, wytykając resortowi, że nie zabezpieczył ciągłości płynnej obsługi wniosków w okresie między ustąpieniem jednego operatora i rozpoczęciem świadczenia usług przez drugiego. Think-tank zauważył, że wciąż nie wiadomo, w jaki sposób ministerstwo zamierza rozwiązać ten problem.