Wystarczyło zlikwidować w 2008 r. abonament RTV. I Trójka by ocalała
Trzeba w końcu zrobić porządek z tymi Mannami i Niedźwieckimi – pomyślał kilka miesięcy temu szef Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański i przystąpił do rozwalania Trójki. Do rozprawienia się z nieprawomyślnymi niedobitkami, którzy ostali się przy Myśliwieckiej, desygnował w styczniu Agnieszkę Kamińską i od tej pory jej rękami prowadzi czystki.
Spodziewałem się, że do przesilenia dojdzie o wiele wcześniej, gdy prezesem Polskiego Radia w 2018 r. został poprzednik obecnej szefowej, czyli mecenas Andrzej Rogoyski. Jeśli na takie stanowisko trafia człowiek z zewnątrz, adwokat, spec od prawa kanonicznego, samorządowiec, to chyba tylko w jednym celu… Nic z tego, prezes nie kwapił się do przekształcania mediów publicznych w partyjne, więc w styczniu 2020 r. zastąpiła go Agnieszka Kamińska, dziennikarka.
Taki paradoks wynikł przy okazji, była pani redaktor okazała się bardziej dyspozycyjna od człowieka spoza układu. No i Trójce już nie usłyszymy Dariusza Rosiaka, Wojciecha Manna, Jana Chojnackiego, Anny Gacek, Marka Niedźwieckiego, Bartka Gila, Hirka Wrony, Agnieszki Szydłowskiej, Gaby Kulki, Jana Młynarskiego…
Pogratulować skuteczności.
Politycy rozwalają Trójkę, bo mogą
Tak sobie myślę, że odpowiedzialność za cenzurę, podpisywanie lojalek, donoszenie na kolegów i całą tę podróż do czasów PRL-u, którą się obecnie funduje pracownikom Programu III, nie spoczywa wyłącznie na barkach Prawa i Sprawiedliwości, ale wszystkich rządów III RP. Mszczą się lata zaniechań, handelków, organizowania lukratywnych synekurek dla zasłużonych funkcjonariuszy.
Obecny rząd robi to samo, co poprzednicy, tylko bardziej. Jest bardziej bezkompromisowy, bardziej zachłanny i bardziej nieudolny. I jak każda wcześniejsza ekipa przekracza kolejne rubikony głupoty i politycznej krótkowzroczności. Ta ostatnia liczona jest pewnie teraz w mikrometrach.
Media publiczne od zawsze są upolitycznione i zawsze dochodziło do czystek po wyborach. Różnica jest taka, że atawizmy, które ostatnio doszły do głosu wśród polityków, przekształciły partie polityczne w paleolityczne plemiona. Okazało się, że to bardzo żyzny nawóz, na którym pięknie rozwija się wszelka patologia.
Teraz mamy właśnie okres kwitnienia. Podziwiajmy.
Trzeba było zlikwidować abonament, panie Tusk
Pamiętacie, jak w 2007 r. Donald Tusk zapowiadał likwidację abonamentu radiowo-telewizyjnego? To jedna z wielu niezrealizowanych zapowiedzi byłego premiera, ale brzemienna w skutkach. W tym wypadku ciąża trwała wyjątkowo długo, bo aż trzynaście długich lat, bardzo pechowych dla słuchaczy Trójki.
Likwidacja abonamentu RTV powinna stać się w 2008 r. wstępem do głębokiej reformy mediów publicznych, w tym przede wszystkim odklejenia TVP i Radia Polskiego od lepkich paluchów polityków. Niestety, nie stała się, bo Tusk abonamentu nie zlikwidował.
Prawo i Sprawiedliwość też nie. Kompletnie olewaną przez Polaków opłatę utrzymuje przy życiu i wykorzystuje instrumentalnie, wyłącznie po to, by przekazywać na media publiczne, przede wszystkim Telewizji Polskiej, dowolnie dużo kasy. W 2020 r. prawie 2 mld zł.
Pewnie rządzący doszli do wniosku, że skoro wykładają góry pieniędzy, to mają prawo wymagać, więc wymagają. Absolutnego posłuszeństwa.
Prywatyzacja mediów publicznych już nie wypali
Co teraz? Mam złą i dobrą wiadomość. Pierwsza jest taka, że w kolejnych latach już takie numery, jak przekazywanie miliardów z budżetu (dokładniej: emitowanie obligacji SP) na media publiczne nie przejdą.
Koronakryzys mocno trzepnie po kieszeni i Polaków, i rząd. Mniej kasy oznacza cięcia w zatrudnieniu i w planach programowych, za to pewnie bardziej drapieżną publicystykę, bo czymś trzeba karmić zastępy pretorian spragnionych jedynie słusznej prawdy. A jeśli trafi się przesilenie polityczne (zanim dojdzie do poprawy sytuacji gospodarczej), to już nie będzie co zbierać ani z TVP, ani z Polskiego Radia.
A dobra wiadomość? Dobra wiadomość jest taka, że będziemy mieć z głowy problem i z abonamentem, i z mediami publicznymi. Słuchacze Trójki będą pewnie słuchać Radia Nowy Świat, a zwolennicy dobrej zmiany wrócą do Radia Maryja.
I nic się nie zmieni. Zajęci polityczną nawalanką Polacy wciąż nie będą rozumieć (albo będą mieć w nosie), po co są potrzebne media publiczne. TVP i Polskie Radio powinny łączyć i uczyć rozmawiać, a nie siać zamęt i nienawiść.