Jesteśmy brudną plamą na mapie Europy. Polskę pobiło tylko Kosowo
Przez kilka słonecznych dni można było żałować wymiany opon już w listopadzie, ale po tym, jak ostatnio każdego ranka trzeba skrobać szyby w samochodach, jest już jasne, że zimna aura została z nami na dłużej. Dowodem jest też coś innego: gęste od dymu i pyłu powietrze. To znak, że Polacy zaczęli rozgrzewać swoje domowe piece, a smog znowu wyszedł na polowanie. W Europie trudno znaleźć drugi kraj z takimi emisjami CO2 jak Polska. (fot. Electricity Maps)
Jeżeli nie wierzycie, że Polska przoduje w emisji CO2 na tle całej Europy, nie tylko UE, wystarczy odwiedzić specjalną stronę, która na bieżąco informuje zarówno o zużyciu energetycznym danego kraju, a także jego emisjach. W ten sposób dowiadujemy się, że w poniedziałek 2 grudnia o godz. 6 rano Polska miała przeszło 48 proc. energii z węgla, ponad 19 proc. z wiatru, a niecałe 12 proc. z gazu. W tym czasie nasza emisja wyniosła 702 gramy ekwiwalentu CO2 na kilowatogodzinę.
Przebijało nas jedynie Kosowo: 820 g. Dla porównania: wynik Niemiec to 365 g, Czech 570 g, a polegającej w głównej mierze na atomie (75 proc. energii) Francji: tylko 28 g. Widać to też doskonale w badaniach dotyczących smogu. Przez weekend znowu wydłużyła się lista tych gmin, u których normy jakości powietrza przekroczono o co najmniej 1000 proc.
Smog znowu dusi całą Polskę
Mijają kolejne lata, ale smog jak w okresie jesienno-zimowym dusił całą Polskę, tak dalej dusi. Węglowe kopciuchy znikają z naszej rzeczywistości w zdecydowanie zbyt wolnym tempie, a mandat za smog już przestał na kimkolwiek robić jakiekolwiek wrażenie. Efekt? Jak informuje na platformie X SMOG N.E.W.S., lawinowo zwiększa się liczba tych wsi i gmin, gdzie normy jakości dla powietrza przekraczane są w co najmniej 1000 proc. I tak np. w Mszanie Dolnej (woj. małopolskie) normy dla pyłów zawieszonych PM2.5 przekroczone były o 1117 proc. (168 µg/m sześc.), a te dla pyłów PM10 - o 489 proc. (220 µg/m sześc.).
Z kolei w Kalwarii Zebrzydowskiej (woj. małopolskie) normy dla PM2.5 przekroczono o 1135 proc. (171 µg/m sześc.), a w przypadku PM10 - o 527 proc. (237 µg/m sześc.). Z kolei w Nysie (woj. opolskie) wartości dla pyłów PM2.5 były o 1148 proc. (173 µg/m sześc.) większe od tych dopuszczalnych, a te dla pyłów PM10 - o 519 proc. (234 µg/m sześc.). Smog nie odpuszcza też większym miastom. Np. w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie) normy dla PM2.5 przekroczono o 1250 proc. (188 µg/m sześc.), a te dla PM10 - o 541 proc. (244 µg/m sześc.).
Więcej o smogu przeczytasz na Spider’s Web:
Takich miejsc w naszym kraju, z przekroczonymi normami o najmniej 1000 proc. jest znacznie więcej. Tak tegoroczny grudzień przywitano m.in. także w Zelowie (woj. łódzkie), Tomaszowie Mazowieckim (woj. łódzkie), w Pietrzykowicach (woj. dolnośląskie), a także w Szubinie (woj. kujawsko-pomorskie). Dlatego też nie dziwi nic, że cała Polska na tle reszty Europy kolejny raz wygląda jak czerwona plama.
Nie róbmy dalej nic. Traćmy zdrowie i życie - komentuje SMOG N.E.W.S.
Zawieszenie programu Czyste Powietrze nie pomaga w walce ze smogiem
Tak po prawdzie w teorii i praktyce w Polsce mamy jeden instrument do walki ze smogiem. To program Czyste Powietrze. Owszem, obowiązują też wojewódzkie uchwały antysmogowe, ale jak wygląda weryfikacja tych przepisów? Nie brakuje dnia, żeby nad waszymi głowami nie przelatywał dron sprawdzający jakość powietrza, a media co drugi dzień trąbią o bolesnych mandatach za smog, wlepianych przez strażników miejskich, prawda?
Dlatego nagłe zawieszenie Czystego Powietrza, nie do końca wiadomo na jak długo, będzie miało też smogowe konsekwencje. Jak wylicza oko.press, przez to w przyszłym roku nie dojdzie do likwidacji 100 tys. węglowych kopciuchów, które dalej będą truły. To oznacza również więcej przedwczesnych zgonów (szacuje się, że tych spowodowanych przez smog jest w naszym kraju od 40 do 50 tys. w ciągu roku), mniejszy komfort życia dla wielu z nas oraz - tak przy okazji - także wyższe rachunki.