Na przedsiębiorców padł strach. Boją się, że zduszą ich składki na ZUS, przez które już teraz ledwo łapią oddech
W przyszłym roku składki ZUS mają pójść w górę o kolejne 10 proc. Drobny przedsiębiorca będzie musiał przelewać co miesiąc na konto ZUS już prawie 1500 zł, niezależnie od tego, czy zarabia, czy dokłada do interesu.
Odwołujący test przedsiębiorców premier Mateusz Morawiecki mógł się jawić, jako pierwszy obrońca tych prowadzących własną działalność gospodarczą. Ale bardzo naiwny był ten, kto przypuszczał, że akurat ta grupa nie będzie musiała składać się na socjalny parasol, który powoli zaczyna przykrywać nam całe niebo.
Czytaj też:
Tymczasem po rządowych ustaleniach dotyczących budżetu na przyszły rok okazuje się, że przedsiębiorcy będą musieli znowu głębiej sięgać do swojej kieszeni. Zakłada się bowiem wzrost obecnej, comiesięcznej składki ZUS o prawie 10 proc.
Biorąc pod uwagę wzrost składki zdrowotnej w ostatnich latach, należy przypuszczać, że z obecnego poziomu przeszło 342 zł zostanie wywindowana do ok. 375 zł. W takim przypadku miesięczne obciążenia przedsiębiorców będą już niebezpiecznie blisko bariery 1500 zł.
Ryczałtowe składki ZUS dla najmniejszych działalności są bardzo dużym obciążeniem, które może pochłaniać nawet połowę i więcej wypracowanych zysków — mówi Bizblog.pl Aleksander Łaszek, główny ekonomista FOR.
Ekspert zaznacza jednak, że w przypadku przedsiębiorców o wyższych dochodach takie stawki ZUS stanowią znacznie mniejsze obciążenie, niż dla osób pracujących na etacie (cała wypowiedź tutaj).
Składki ZUS wyższe z roku na rok
Gdyby popatrzeć na kilka ostatnich lat, tylko jeden może nasuwać się wniosek. Składki ZUS rosną systematycznie i z roku na rok coraz bardziej utrudniają życie przedsiębiorcom.
Kilka tygodni temu mocno akcentował to w Sejmie rzecznik małych i średnich przedsiębiorców Adam Abramowicz, który wskazał, że wysokość miesięcznych składek społecznych “jest jedną z najpoważniejszych barier w prowadzeniu własnej działalności gospodarczej”.
Przedsiębiorcy wielokrotnie zwracali uwagę, że jednakowa stawka dla wszystkich jest przeszkodą dla firm o niskich dochodach, a w skrajnych przypadkach może prowadzić do powstania straty finansowej. Obecny system jest niesprawiedliwy i nieefektywny, dlatego musi zostać zmieniony — przekonywał Abramowicz.
Decyzja samozatrudnionego
Propozycja rzecznika MŚP to nie kokieteryjnie rzucone na wiatr frazesy. To zbiór konkretów, który po wprowadzeniu mogłyby dać drugi oddech polskiej gospodarce.
Abramowicz zakłada przede wszystkim, że to od samozatrudnionego zależałoby czy pozostaje w dotychczasowym systemie i odprowadza co miesiąc składki ZUS, czy może wybiera inną formę ubezpieczenia lub oszczędzania. Miałoby to dotyczyć wszystkich prowadzących działalność gospodarczą.
Jak wynika z badania Warsaw Enterprise Institute, nawet dwie trzecie właścicieli małych firm zrezygnowałoby z płacenia ZUS, gdyby Polska w końcu zdecydowała się na taką dobrowolność.
Ponad połowa ankietowanych opowiedziała się za taką dobrowolnością. Co piąty z kolei jest za wprowadzeniem takiej możliwości dla tych, którzy z działalności gospodarczej nie osiągają poziomu średniego wynagrodzenia w Polsce.
Małe firmy toną w długach
Podwyższenie stawek ZUS zamiast rzetelnej dyskusji o wprowadzeniu dobrowolności sytuacji w sektorze MŚP nie poprawi. Z danych ZUS zaś wynika, że na koniec ubiegłego roku blisko pół miliona płatników zadłużonych było na 14,5 mld zł.
Firmy jednoosobowe, niezatrudniające żadnego pracownika (ok. 300 tys. takich podmiotów funkcjonuje w naszym kraju) zadłużone są na ok. 5 mld zł. Można ze sporą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że w sąsiedztwie jeszcze wyższych składek ZUS te liczby będą niestety tylko rosły.
Czytaj też: Zawieszenie działalności a składki ZUS