Francuska żądza pieniądza. Nie tylko Mulliezom ruble przysłaniają tysiące ofiar na Ukrainie
Renault udaje, że zamierza wycofać się z Rosji, ale tak naprawdę to ściemnia i robi ponoć wszystko, żeby móc wrócić nad Wołgę, jak tylko sprawa wojny wywołanej przez Putina przyschnie.
Auchan i Leroy Merlin, należące do rodziny Mulliezów, to niejedyne francuskie firmy, które rękami i nogami bronią się przed skasowaniem swoich biznesów w Putinlandii. Od bardzo niefajnej strony przedstawił się też Renault. Koncern tak bardzo zadomowił się w Rosji (do Francuzów należy jedna trzecia tamtejszego rynku), że przyjął nawet sposób myślenia właściwy dla władz tego kraju i – z tego, co pisze Reuters – próbuje zastosować klasyczną sowiecką maskirowkę.
Renault chce przeprowadzić akcję na wzór Auchan i niemieckiego Makro sprzed ośmiu lat. Zamierza sprzedać swoje aktywa instytucjom nieobjętym zachodnimi sankcjami, tak by mogły kontynuować produkcję i sprzedaż. Gdy tylko nadarzy się okazja, Francuzi kombinują, że za kilka lat wrócą, odkupią zakłady i nadal będą mogli zarabiać rubelki na produkcji i sprzedaży aut na Wchodzie.
Renault sprzeda trzy fabryki samochodów po dwa euro
Prezesi Renault zaczęli już nawet wprowadzać swój plan w życie. Należący do nich Awtowaz, produkujący między innymi samochody Łada, zamierza sprzedać powołanemu przez bolszewików w 1918 r. Naukowemu Instytutowi Samochodowo-Silnikowemu (ros. Naucznyj Awtomotornyj Institut). Za podobną kwotę druga spółka składająca samochody pod szyldem Renault przeszłaby w ręce władz Moskwy.
Operacja byłaby neutralna dla finansów francuskiego koncernu, ponieważ ten już wcześniej zapowiedział, że zamierza dokonać odpisu wartego – bagatela – 2,2 mld euro. Za ile Renault miałby odkupić swoje zakłady, kiedy wróci do Rosji, nie wiadomo. Ani francuska, ani rosyjska strona nie ujawniły szczegółów umowy. Nie wiadomo więc, jak na koniec Francuzi wyszliby na tej transakcji.
Co koncern zyskałby teraz, odsprzedając swoje zakłady Rosjanom za śmiesznie niskie pieniądze? Reuters zauważa, że mógłby w końcu przestać płacić pensje 45 tysiącom pracowników. Tak, dobrze widzicie, Francuzi cały czas wypłacają pensje Rosjanom, chociaż trzy ich fabryki nad Wołgą od marca nie wyprodukowały ani jednego samochodu.
Kolejna korzyść: taki układ uchroniłby Renault przed gniewem Putina za porzucenie jego kraju w potrzebie, zostawiając Renault otwartą furtkę do powrotu na rosyjski rynek.
Renault chce ułaskawić Putina
I wytyka Francuzom, że ci żyją w przekonaniu, jakoby Rosja Putina była państwem prawa, w którym umowy są dotrzymywane, a na dodatek, że po zakończeniu wojny wszystko wróci do normy i biznes w tym kraju będzie mógł toczyć się jak przed atakiem na Ukrainę. Jeśli przypomnicie sobie, jak Putin ukradł Zachodowi boeingi i airbusy, to sami dojdziecie do wniosku, że Francuzi
I skończy się jak to w Rosji: Renault rubelka nie zarobi i cnoty nie ocali.