Coraz bardziej zacięty wyścig o polski atom. Do stawki dołączyli Koreańczycy, na czoło wysunęli się Francuzi
Chętnych na budowę elektrowni jądrowych w Polsce jest coraz więcej. Oprócz Amerykanów i Francuzów chrapkę na taki kontrakt mają też w Korei Południowej. Ale wcale nie jest wykluczone, że ostatecznie nie będzie tylko jednego zwycięzcy tego wyścigu.
Coraz bliżej do wyboru głównego wykonawcy polskiej elektrowni jądrowej, ale nie będzie to łatwe zadanie. Jeszcze 2-3 lata temu można było stawiać orzechy przeciwko dolarom, że polski atom będzie dziełem Amerykanów. Potem jednak wtrącili się Francuzi. A teraz swoją ofertę mieli też złożyć Koreańczycy. Do rozmów w tej sprawie ma dojść w trakcie szczytu szefów państw Grupy Wyszehradzkiej.
Spotkanie szefów rządów państw V4 z prezydentem Korei będzie stanowiło okazję do rozmowy na temat wzajemnych relacji, w szczególności w zakresie handlu i inwestycji, energetyki i infrastruktury, współpracy naukowej i kulturalnej oraz roli Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego
– zapowiada Piotr Mueller, rzecznik rządu.
Polski atom: Koreańczycy złożą oficjalną ofertę
Koreański KHNP (Korea Hydro and Nuclear Power) chce wybudować w Polsce reaktory APR1400. Oferta specjalnie skrojona dla rządu premiera Morawieckiego ma dotyczyć w sumie sześciu reaktorów jądrowych o łącznej mocy zainstalowanej 8,4 GW. Koreańczycy uważają, że są w stanie dotrzymać terminów, o których mowa w Polityce Energetycznej Polski do 2040 r. Przypomnijmy, że w tym dokumencie początek budowy pierwszego reaktora wyznaczono na 2026 r. Powinien on rozpocząć pracę w 2033 r., wytwarzając ok. 1-1,6 GW mocy. W kolejnych okresach 2-3-letnich miałyby powstawać następne reaktory. KHNP kompleksową ofertę na polski atom przedstawi do końca marca 2022 r.
Jesteśmy przekonani, że możemy złożyć kompleksową i preferencyjną ofertę, która spełnia potrzeby polskiego rządu
- deklaruje Jae Hoon Chung, dyrektor generalny KHNP.
Zgodnie z polskimi wymogami KHNP planuje w jak największym stopniu zaangażować lokalne polskie firmy w swój projekt jądrowy. Atomowa oferta dla polskiego rządu finansowo ma być zaś wspierana przez południowokoreańską agencję kredytów eksportowych.
Amerykanie i Francuzi jednak pod rękę?
Przypomnijmy: wcześniej swoje propozycje zaangażowania się w polski atom złożyła amerykańska firma Westinghouse Electric Company. Zgodnie z międzyrządowym porozumieniem między Waszyngtonem a Warszawa w ciągu 1,5 roku powstanie raport, który wskaże amerykańskie projekty technologiczne dotyczące energetyki jądrowej razem ze strukturą finansowania.
Na tym nie koniec. Polski atom bardzo chcą też zbudować Francuzi. Tamtejszy koncern energetyczny EDF złożył już polskiemu rządowi „wstępną niezobowiązującą ofertę”. Dotyczy ona „zamówienia na dostawę studiów inżynieryjnych, wyposażenia i budowę od czterech do sześciu reaktorów EPR (European Pressurised Reactor) reprezentujących całkowitą moc zainstalowaną od 6,6 do 9,9 GW”.
Okazuje się jednak, że ten atomowy wyścig może skończyć się remisem. Wraca bowiem temat ewentualnej współpracy w tej mierze między USA a Francją. Wcześniej mocno takim rozwiązaniom sprzeciwiał się Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej. Ale teraz już ma nie być aż tak kategoryczny w tej kwestii. Z kolei niemiecki „Die Welt” donosi, że oferta EDF jest traktowana w Warszawie „bardzo poważnie”. A „Francja wysunęła się na czołową pozycję w wyścigu o wygraną” - czytamy.
Polska chce odchodzić od węgla, wybierając gaz ziemny i atom, choć oba źródła energii nie są jeszcze włączone do unijnej taksonomii. Na razie nie mamy jednak wyboru. Może i był boom na fotowoltaikę, ale i tak polskie OZE ledwo widać w miksie energetycznym, gdzie cały czas dzieli i rządzi węgiel. Z gazem ziemnym różnice mamy odczuć po uruchomieniu w trzecim kwartale przyszłego roku rurociagu Baltic Pipe.