REKLAMA

Poczta Polska przeniosła się z marketingiem w lata 90. Uwaga, tego spotu nie da się odzobaczyć

W kąciku oka zakręciła mi się łezka, a przed oczami przeleciało całe dzieciństwo. Poczta Polska wypuściła właśnie spot, który swoim klimatem i poziomem realizacji przenosi nas w czasy początków polskiego kapitalizmu. I wszystko byłoby fajnie, gdyby chodziło o wpisanie się w konwencję. Niestety. To jest absolutnie na serio.

Poczta Polska przeniosła się w lata 90. Tego spotu nie da się odzobaczyć
REKLAMA
REKLAMA

Już dialog wprowadzający pokazuje, że będzie się działo. Co więcej, nie oszukuje, bo od samego początku wiemy, że dostaniemy za chwilę dużą dawkę lol-contentu. I rzeczywiście tak jest. Uderzenie w ciężkostrawne (bo patetyczne) patriotyczne tony to wprawdzie znak rozpoznawczy spółek Skarbu Państwa mniej więcej od 2016 r., Poczta Polska mogłaby się jednak z tego szeregu wyłamać.

Teraz zróbmy krótką przerwę, bo warto byłoby obejrzeć tę krótkometrażową produkcję na własne oczy. Oglądajcie na własną odpowiedzialność, bez pretensji, że nie ostrzegaliśmy.

Wracając teraz do wcześniejszego wątku - do kogo powinna dzisiaj przemawiać ta instytucja? Ano do młodych ludzi, którzy zaglądają do jej placówek już chyba tylko przez przypadek. Zamiast tego dostaliśmy niedawno podwyżkę cen za listy i paczki, a dalsza część spotu sprawa wrażenie, że pocztowcy pogodzili się już z faktem, że klienci korzystają dzisiaj głównie z Paczkomatów i kurierów. Bo jak inaczej rozumieć dalszy ciąg dialogu?

Też wam to coś przypomina?

Babcia ze Statoil (obecnie już Circle K) w kultowej reklamie była chociaż łaskawa na końcu wspomnieć, że poza kupnem miliarda fidrygałków, czasami weźmie też benzynę. Po co chodzi się dzisiaj na pocztę? - Poczta Polska poleca NIE TYLKO LISTY – mówi na sam koniec lektor. A ja zastanawiam się, o co w tym wszystkim chodzi.

Czy rzeczywiście istnieją ludzie, którzy przychodzą do placówki pocztowej kupić torbę słodyczy albo książkę? W moim oddziale średni czas oczekiwania do okienka to spokojnie ok. 20 minut. Także mniejsza o ceny i promocje. W tym czasie mógłbym obskoczyć ze 3 markety i dobrać sobie listę zakupów tak, by z każdego z nich wybrać najtańsze produkty.

Pomnę już milczeniem taka hipotetyczną sytuację – wchodzicie na pocztę odebrać awizo z urzędu, a w kolejce stoi 10 osób, zastanawiających się nad kalendarzami, grami planszowymi i czasopismami z katolickich wydawnictw (o dziwo, takie tam na półkach królują). Mi na usta cisnęłoby się to samo proste słowo, które mam ochotę powiedzieć, gdy stoję 10 minut w kolejce na stacji benzynowej, bo parę osób uznało akurat, że pora na uzupełnienie zapasu piwa i papierosów.

Skupiłem się zresztą na warstwie tekstowej, a przecież dużo do napisania jest też w kwestii rozmachu (wręcz rozbuchania) wizualnego. Łąka i obracające się na dole obrazki to mniej więcej poziom znany nam z ubiegłego stulecia:

REKLAMA

Pastwienie się nad spotem reklamowym Poczty Polskiej, który pojawił się na YouTube nie jest może kopaniem leżącego, z drugiej strony – nie kopiemy dużo wyżej. Pocztowcy są dzisiaj zakopani w problemach po uszy. Listonosze odchodzą, tłumacząc, że lepiej zarobią w Biedronce. Polski rynek pocztowy kurczy się w zastraszającym tempie, a w ślad za nim wyniki finansowe spółki lecą na łeb na szyję. Gazeta Wyborcza pisała, że strata za 2018 r. będzie prawdopodobnie liczona w dziesiątkach milionów zł.

W psychologii funkcjonuje taki termin jak: fiksacja. To mechanizm obronny, w którym chodzi o zmniejszenie napięcia emocjonalnego poprzez przywiązanie się do znanych i oswojonych zachowań, schematów myślenia i działania. Może to właśnie dlatego Poczta Polska wraca dzisiaj (a my wraz z nią) do nieco przaśnych lat 90. Czasów swojej minionej potęgi.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA