Jedyna taka firma na świecie. Polacy badają sierść psów i koni, ściągając z rynku miliony
Badanie oferowane przez Pets Diag pomaga określić przyczyny otyłości, alergii, problemów trawiennych oraz skórnych psów i koni. Jest podobne do testów, którym poddaje się włosy ludzi, ale wymaga części dedykowanych markerów i osobnego raportowania. Analogiczna usługa jest dostępna w dwóch, najwyżej w trzech laboratoriach na całym świecie, ale żaden z tych podmiotów nie udowodnił naukowo skuteczności metod, jakimi się posługuje – mówi twórca firmy w rozmowie z Bizblog.pl.
Marcin Maciąg zaczynał od sprzedaży suplementów diety. Nadwyżki z tego biznesu przed dekadą zainwestował w laboratorium do analizy ludzkich włosów. Niedługo potem dostrzegł niszę. Na rynku nie było takich badań, ale dla zwierząt. We współpracy ze środowiskiem naukowym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie opracował miarodajne badanie włosów psów i koni, a wkrótce również kotów. W zeszłym roku zaczął je sprzedawać na całym świecie pod marką Pets Diag. Startup dziś świadczy usługi diagnostyczne w internecie, ale ma też stacjonarne oddziały w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Niemczech czy W. Brytanii, a nawet w USA i Chinach
Jeszcze wcześniej, bo w 2019 roku, spółka Maciąga otrzymała granty, m.in. z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (łącznie 1 mln zł), które pozwoliły rozwinąć biznes. Teraz wchodzi w kolejny etap. Do 10 kwietnia trwa bowiem zbiórka crowdfundingowa, w której Pets Diag chce pozyskać blisko 1 mln zł, przy wycenie 9,7 mln zł (na razie ma nieco ponad 300 tys. zł). Pieniądze mają pozwolić na komercjalizację badań włosów kota, a spółka ma zdecydowanie dalej idące plany. Właśnie o nich rozmawiam z jej twórcą.
Karol Kopańko, Bizblog.pl: Zacznijmy od początku, czyli tego, jak to się wszystko zaczęło w 2012 roku.
Marcin Maciąg, prezes Pets Diag: Uruchomiliśmy wtedy laboratorium Lifeline Diag, które zaczęło wykonywać badanie EHA.
Czyli?
Analizę pierwiastkową włosów w celu diagnostyki ludzi. To rosnące zainteresowanie tą metodą badawczą ze strony branży weterynaryjnej i samych hodowców, zrodziło pomysł opracowania analogicznego badania EHAA – początkowo dla psów, a później także dla koni. Poprosiliśmy więc o pomoc ekspertów akademickich, by potwierdzić skuteczność metody badawczej również w przypadku zwierząt.
Nawiązaliście współpracę ze specjalistami w dziedzinie hodowli i żywienia zwierząt Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Właśnie z nimi udało się przeprowadzić analizy polegające na określeniu wartości referencyjnych pierwiastków w sierści psa i konia. A wkrótce także dla kotów.
Czy badanie włosów psów i koni wykonuje się podobnie, jak włosów ludzkich?
Tak, wynik EHAA, podobnie jak EHA, zostaje opracowany na podstawie licznych badań, wykonanych techniką optycznej spektrometrii emisyjnej ze wzbudzeniem w plazmie indukcyjnie sprzężonej.
W ramach brandu Lifeline Diag mamy w ofercie suplementy mineralne w płynie, po które sięgają klienci naszych psich testów. Celem emisyjnym trwającej kampanii crowdfundingowej jest właśnie wprowadzenie całej linii suplementów dla psów będącej odpowiedzią na wyniki naszych badań.
Metoda badawcza jest ta sama, ale czy interpretacja wygląda już inaczej?
Tak, bo i inną rolę poszczególne mikro i makroelementy odgrywają w organizmie człowieka, psa czy konia. Co więcej niektóre pierwiastki oznaczamy w sierści psów, a nie oznaczamy we włosiu końskim. Wynika to z naszego opracowania naukowego, które wskazało, że w sierści psiej korelują inne pierwiastki niż we włosiu końskim.
To, co na pewno jest tożsame, to obciążenie metalami ciężkimi. Niezależenie od tego czy mówimy o organizmie ludzkim, psim czy końskim – wywierają one niezwykle negatywny wpływ, blokując wchłanianie dobrych pierwiastków.
Na ile to badanie jest unikatowe? Czy mogę pójść do dowolnego laboratorium i oddać włos zwierzaka, aby został w ten sposób przebadany?
Analogiczna usługa jest dostępna w dwóch, najwyżej w trzech laboratoriach na całym świecie, ale żaden z tych podmiotów nie udowodnił naukowo skuteczności metod, jakimi się posługuje. Nasza firma jako jedyna wykonuje analizę na podstawie bardzo rzetelnie sporządzonego opracowania naukowego, w tym przebadanych wartości referencyjnych dla konkretnego zwierzęcia. Śmiało można zatem powiedzieć, że jesteśmy jedyni na świecie.
Na pierwszy ogień wybraliście konie i psy. Te ostatnie mogę zrozumieć – to w końcu najlepsi przyjaciele człowieka, ale dlaczego konie? Czy wynika to z faktu, że ich właściciele mogą zainwestować duże pieniądze w upewnienie się, że dysponują zdrowymi końmi, np. przed wystawami?
Nasze badanie jest z kategorii profilaktycznych. Motywacją dla hodowcy pośrednio może być posiadanie zdrowego konia na czas wystawy, ale bezpośrednio chodzi o otrzymanie najbardziej miarodajnego wyniku poziomów oraz proporcji pierwiastków odżywczych i toksycznych występujących we włosiu, a tym samym w organizmie konia.
Badanie EHAA to innowacyjna metoda, która informuje właściciela o kondycji zdrowotnej zwierzęcia oraz o stopniu odżywienia jego organizmu. Dzięki temu można wykazać niedobory oraz niekorzystne zależności, które w krótkim okresie doprowadziłyby do licznych dolegliwości i chorób. Wówczas reagujemy szybko, zmieniając na przykład nawyki żywieniowe, wprowadzając suplementy albo wprost kierując do weterynarza. Aby nie dopuścić do momentu, gdy nasze zwierzę poważnie zachoruje, co w przypadku leczenia konia wiąże się już ze znacznymi wydatkami.
Jakie nieprawidłowości pomagacie wykryć?
Badanie EHAA warto wykonać w sytuacji podejrzenia problemów zdrowotnych, gdy zwierzę zmaga się z konkretnymi dolegliwościami – otyłością lub jej nawrotami, alergią, problemami trawiennymi, skórnymi, chorobami zębów i przyzębia, dokucza mu świąd, wypadanie sierści i inne.
Nasi klienci wykonują badanie by sprawdzić, czy stosowana dieta dostarcza zwierzętom wszystkich niezbędnych składników mineralnych. Chcą wykluczyć nieprawidłowe odżywianie jako przyczynę konkretnych dolegliwości.
W jakich klientów celujecie? Konie są choćby bardzo popularne w Emiratach, gdzie często organizuje się ich wystawy. Domyślam się, że są to generalnie raczej zamożni ludzie, którzy zwierzaki traktują jak członków rodziny.
Specyfika naszego biznesu, opartego na e-commerce i konsultacjach on-line wręcz predestynuje nas do działania o zasięgu międzynarodowym. Nie ukrywam, iż startując z ideą badania EHAA dla zwierząt równolegle z rynkiem polskim poszukiwaliśmy hodowców i miłośników zwierząt z rynku zagranicznego, którzy z większą świadomością i troską podchodzą do zdrowia i życia swoich psów czy koni. Nasz odbiorca to bowiem opiekun wymagający, zwracający większą uwagę na profilaktykę i dietetykę zwierząt.
Jakie rynki eksplorujecie?
Głównie angielskojęzyczne, współpracując z ekspertami z USA, którzy konsultują wyniki naszych klientów z Dubaju, a nawet Australii. Badanie EHAA dla koni jest już dostępne w Dubaju i innych emiratach ZEA. Pierwsze komercyjne testy dla psów i koni można kupić w USA i Chinach. Ponadto firma posiada stałe przedstawicielstwo w Niemczech oraz Wielkiej Brytanii.
A Indie? Czytam o planach otwarcia tam laboratorium. Jakie macie plany przyszłość?
Naszym celem w perspektywie 3-4 lat jest zbudowanie solidnych fundamentów biznesowych i uzyskanie pozycji jednego z globalnych liderów w branży petcare, świadczącego kompleksową usługę zintegrowanego systemu żywienia zwierząt domowych.
W tym celu, ustaliliśmy szereg priorytetów. To komercjalizacja badania dla kota, wykorzystująca międzynarodowy potencjał, który stworzyliśmy wprowadzając badanie dla psa i konia, jak również uruchomienie linii suplementów dla psów - produktów celowanych na rynek polski, rynki anglojęzyczne i rynki niemieckojęzyczne. I w końcu rozbudowa sieci dystrybucji na dalszych rynkach zagranicznych, w tym amerykańskim i chińskim.
Diagnostyka laboratoryjna dla zwierząt to dość niszowy, a zatem nienasycony jeszcze segment rynku. Chcemy w pełni wykorzystać ten moment. Kampania crowdinvestingowa i realizacja celów emisyjnych pozwoli nam na szybkie zajęcie pozycji wyraźnego lidera na rynku, gdzie konkurencja praktycznie nie istnieje.
Zaciekawiły mnie suplementy. W końcu ludzie coraz częściej dodają je do swoich diet. Czy podobne procesy zachodzą na rynku żywienia zwierząt? Czy Wy również polecacie pewne suplementy?
W kontekście karmy, wśród właścicieli przyspieszyło zjawisko premiumizacji, czyli wyboru lepszej jakościowo żywności dla zwierząt. Istotnym kryterium stały się zawartość składników i wartości odżywczych, nawet kosztem wyższej ceny. Co za tym idzie, wśród opiekunów wzrosła tendencja do śledzenia i analizy składów karm, co natychmiast spowodowało zmianę strategii sprzedaży poprzez uwypuklanie na opakowaniu konkretnych substancji odżywczych, będących niejako uzupełnieniem niedoborów w diecie.
Jednak jestem przekonany, że krokiem, na który powinna szykować się branża karmy dla zwierząt, jest rosnące zainteresowanie wśród opiekunów i hodowców spersonalizowanymi systemami żywieniowymi, w tym dedykowanymi w diecie suplementami. Punktem wyjścia do żywienia zwierzęcia będzie dokładna diagnostyka zdrowia psa lub kota, która posłuży do ułożenia odpowiedniej diety. To już się powoli dzieje, ale jeszcze na skalę przemysłową, gdzie karma jest jedynie wzbogacona o najpopularniejsze składniki odżywcze, jak minerały, kwasy omega czy prebiotyki. Uważam zatem, że w niedalekiej przyszłości opiekunowie otrzymają spersonalizowaną dietę opartą o badania diagnostyczne zwierzęcia i jego indywidualne preferencje żywieniowe.
Zakończymy innym elementem, który do został przeniesiony do świata zwierząt. Telemedycyna stała się nową normalnością dla ludzi w czasie pandemii. Czy podobnie stało się w kontekście weterynarzy?
Oczywiście, konsultacja online nigdy nie zastąpi wizyty w gabinecie, jednak okazało się, że w wielu przypadkach opinia dietetyka zwierzęcego, behawiorysty czy zalecenie zrobienia wskazanych badań mogą być pierwszym krokiem, który w zupełności wystarczy, by pomóc naszemu pupilowi.
Ponadto, zagraniczne serwisy teleporad weterynaryjnych, już przed pandemią cieszyły się ogromną popularnością. Z pewnością trend przyszedłby również i do nas, ale to pandemia stała się tym katalizatorem, który przyspieszył ten proces.