Pierwsze mieszkanie Kowalskiego pod palmami. Wystarczy 400 tys. zł
Klienci z grupy premium wybierają nieruchomości w Monako, gdzie za małe mieszkanie musimy zapłacić co najmniej 2 mln euro. Tańsze oferty można znaleźć w Bułgarii, Gruzji, Albanii, a także Turcji. Kowalski, który chce kupić pierwsze mieszkanie za granicą, powinien dysponować budżetem od 100 tys. euro – mówi Oksana Żendarska, ekspertka w sektorze zagranicznych nieruchomości.

Ewa Karendys, Bizblog.pl: Polacy nadal szukają mieszkań za granicą, czy może największy boom już za nami?
Oksana Żendarska, ekspertka zajmująca się doradztwem w sektorze nieruchomości zagranicznych dla inwestorów korporacyjnych i indywidualnych: Można powiedzieć, że mieszkania w Warszawie są niemal tak drogie, jak np. w Berlinie. Dlatego osoby, które mają oszczędności, szukają innych opcji. Zainteresowanie ciągle jest, natomiast jest mniej atrakcyjnych ofert, które mogą to zapotrzebowanie zaspokoić. Poza tym ceny nieruchomości w państwach Unii Europejskiej, ale także poza nią, również idą w górę. Nie są już na poziomie, do którego byliśmy przyzwyczajeni jeszcze kilka lat temu. I tak na przykład Bułgaria, która na rynku nieruchomości uchodzi za kraj z dużą ilością przystępnych, budżetowych ofert, od 1 stycznia 2025 roku jest w strefie Schengen. Efekt? Ceny, w porównaniu do 2022 r, wzrosły tam o 30 proc.
Tuż po początku konfliktu w Ukrainie popularnością cieszyły się Bułgaria i Albania, ale zamożniejsi chętniej wybierali wybrzeże Costa del Sol.
Klienci z grupy premium wybierają stosowne oferty, np. w Monako, gdzie za małe mieszkanie musimy zapłacić co najmniej 2 mln euro. Tańsze oferty można znaleźć z kolei w Bułgarii, Gruzji, Albanii, a także Turcji. W tych krajach możemy znaleźć mieszkania w cenach wynoszących do 150 tys. euro. Za średnią półkę możemy uznać nieruchomości w cenie od 150 do 350 tys. euro. Powyżej 500 tys. euro to już klasa premium, czyli bardziej luksusowy wariant.
Więcej wiadomości na temat nieruchomości można przeczytać poniżej:
Powiedzmy, że Kowalski chce kupić sobie pierwsze mieszkanie za granicą.
Najważniejszy jest cel zakupu nieruchomości. Musi zadać sobie pytanie, czy chce tam odpoczywać, czerpać dochód z wynajmu, czy może zależy mu na wzroście ceny nieruchomości. Moim zdaniem ciekawym kierunkiem pod inwestycję jest Tajlandia. Oczywiście można tam wybrać mieszkanie w różnym przedziale cenowym. I tak, jak przy wyborze każdej nieruchomości, ważna jest lokalizacja, koszty utrzymania oraz sytuacja gospodarcza.
Kowalski chce od czasu do czasu przyjechać z rodziną, a przez pozostałą część roku chciałby postawić na krótkoterminowy wynajem. Jaki powinien mieć budżet, żeby kupić mieszkanie za granicą?
Od 100 tys. euro. W tej cenie znajdziemy wakacyjny apartament w Bułgarii, Gruzji czy na południu Włoch.

Dzisiaj wiele krajów, regionów i miast planuje ograniczenia dla najmu krótkoterminowego. Czy zapowiadane zmiany zniechęcą Polaków do inwestowania na przykład w Hiszpanii?
Hiszpania boryka się z kryzysem na rynku mieszkaniowym. Brakuje tanich mieszkań, więc obywatele nie mogą sobie pozwolić na zakup nieruchomości – a w miastach takich, jak Madryt czy Barcelona, młodych ludzi stać jedynie na wynajem pokoju. Od 2016 r. ceny mieszkań w Hiszpanii wzrosły o 30-35 proc. Jeżeli zapowiadany przez premiera Hiszpanii podatek w wysokości 100 proc. od zakupu mieszkań miałby dotyczyć krajów pozaunijnych, to w efekcie mógłby dotknąć np. obywateli Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, którzy chętnie inwestują w Hiszpanii.
Wyobraźmy sobie, że obywatele zamożnych krajów, które nie należą do Unii Europejskiej, przestaną kupować nieruchomości w Hiszpanii, bo przestałoby to być dla nich opłacalne. W efekcie ceny nieruchomości mogłyby spaść. Powiedzmy, że chcielibyśmy sprzedać mieszkanie za 320 tys. euro. Na rynku lokalnym raczej nie znajdziemy klienta, bo to dla przeciętnego Hiszpana za drogo. Amerykanie i Brytyjczycy z większym portfelem także przestaną być zainteresowani zakupem. Nie wydaje mi się więc, żeby taka sytuacja była możliwa.
Nie wierzy pani, że ten podatek zostanie wprowadzony?
Nie wierzę.
Jakie kierunki powinien rozważyć ktoś, kto za granicą chce kupić mieszkanie inwestycyjnie i liczy na najwyższy zwrot?
Dla jednej osoby zadowalający będzie zwrot na poziomie 5-6 proc. (tyle można otrzymać na rynku UE, jeśli zainwestujemy w dobrej lokalizacji), ktoś inny będzie oczekiwał więcej. Jeżeli chcemy uzyskać zwrot najwyższy – nawet 8-10 proc., to warto wybrać rynki rozwijające się, ale pod uwagę musimy wziąć sytuację gospodarczą danego kraju. Ktoś, kto jest bardziej odważny i chce wybrać bardziej odległy region, może rozważyć Tajlandię.
A Dubaj?
Jest rynkiem mocno przesyconym i dość drogim – tam za kawalerkę trzeba zapłacić ok. 200 tys. dol. Nawet jeżeli kupimy mieszkanie w dobrej lokalizacji, to wynajem na doby w Dubaju przy ogromie luksusowych hoteli, jest dość trudny. Wątpię, żeby najem krótkoterminowy był tam atrakcyjny finansowo. Bardziej opłacalny jest wynajem średnio- (jeden-dwa miesiące) i długoterminowy (na rok).
Nadal dobrym kierunkiem inwestowania pozostaje Francja z Lazurowym Wybrzeżem i Włochy – ale to opcja dla bardziej zamożnego klienta. Oczywiście dla osób szukających stabilizacji, ale niekoniecznie dużego zysku, rozwiązaniem może być Bułgaria, a dla nieco bardziej odważnych – Gruzja. Atrakcyjnym rynkiem jest Portugalia – jednak tu trzeba się liczyć z wydatkiem powyżej 350 tys. euro. Dla wielu spełnieniem marzeń może być Grecja, gdzie znajdziemy nieruchomości w granicy 150 tys. euro.
Zarabianie na nieruchomościach za granicą jest świetnym instrumentem inwestycyjnym. Jednak trzeba wziąć pod uwagę wiele niuansów, które należy uwzględnić przy podejmowaniu decyzji. Kiedy ktoś mnie pyta, gdzie zainwestować, odpowiadam: „a na czym ci zależy?”. Jeżeli słyszę: „chcę odpoczywać w słońcu i pić wino” – to żadna odpowiedź. Trzeba sprecyzować swoje potrzeby, określić budżet i wziąć pod uwagę wiele czynników, żeby oszczędzić sobie rozczarowań.