Nowy pomysł związkowców. Mnożenie agencji ma zmniejszyć rachunki za energię
Coraz więcej wątpliwości wokół Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Związkowcy przekonują, że musi powstać parę takich agencji, konkurujących ze sobą. A najlepiej zwołać energetyczny okrągły stół i wszystko od nowa ustalić.
Założenie jest takie: NABE zbiera aktywa węglowe z PGE, Tauronu i Grupy Enea. Te spółki, jak zakłada rząd, bez swoich elektrowni na węgiel staną się od razu bardziej zielone, mniej emitujące CO2.
To recepta na zmianę wizerunku Polski i przy okazji mniejsze rachunki za energię. Obecnie wszak nasza gospodarka emituje przeszło 400 mln ton CO2 i tym samym Polska odpowiada za 9,8 proc. wszystkich emisji dwutlenku węgla w UE. Pod względem ilości ton CO2 na mieszkańca zajmujemy 7. miejsce w Unii.
Jakie działania zaradcze są planowane w sytuacji, kiedy wzrost kosztów emisji CO2 spowoduje brak możliwości finansowania się NABE zanim zostanie wprowadzony mechanizm, który umożliwi stopniowe odstawianie jednostek węglowych, z uwzględnieniem konieczności utrzymania niezbędnych rezerw mocy? - z takim pytaniem do Ministerstwa Aktywów Państwowych zgłosił się pod koniec zeszłego roku Piotr Naimski, pełnomocnik ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
Teraz okazuje się, że wątpliwości względem powołania NABE do życia jest zdecydowanie więcej.
Dekarbonizacja, czyli grubo ponad pół biliona złotych dla Polski
Eksperci wskazują jednak, że Polsce brakuje jednolitej strategii odejścia od węgla. Owszem, są pojedyncze elementy, które jednak nie do końca sklejają się w całość. Mimo, że według raportu Instytutu Ekonomiki Energetyki i Analiz Finansowych (IEEFA), odejście od węgla w energetyce do 2030 r. pozwoliłoby Polsce zaoszczędzić co najmniej 141 mld euro.
NABE: będzie jedna agencja albo trzy?
W tym kontekście, bez przyspieszenia polskiej dekarbonizacji, powołanie do życia NABE niewiele zmieni. Koncepcja Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego wskazuje jedynie na zmiany organizacyjne. Jest ona konieczna, ale dalece niewystarczająca dla transformacji sektora - mówi w rozmowie z Euroactiv.pl dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk, dyrektor Programu Elektroenergetycznego think tanku Forum Energii.
Teraz zaś wychodzi na to, że na taką NABE jaką przewiduje rząd zgody może nie wydać Bruksela. Głównie przez to, że Agencja ma szybko stać się najważniejszym graczem na polskim rynku energii.
Moc zainstalowana źródeł w NABE ma wynieść blisko 22,7 tys. MW, a moc wszystkich źródeł w Polsce wynosi 51,9 tys. MW. NABE ma więc odpowiadać za ponad 43 proc. rynku.
Stąd pomysł związkowców, żeby ustanowić więcej tego typu podmiotów, najlepiej od dwóch do trzech. Bo inaczej ten monopol jednej NABE będzie miał przykre konsekwencje.
Związkowcy chcą okrągłego stołu w energetyce
Związkowcy, zwłaszcza ci reprezentujący energetykę a nie górnictwo - mają jeszcze więcej uwag. Nie podoba im się, że razem z elektrowniami węglowymi pod skrzydła NABE mają trafić też pracownicy.
Przekonują, że te bloki będą systematycznie zamykane, a tym samym los zatrudnionych przy nich ludzi jest z góry skazany na porażkę. Nie zgadzają się również, żeby Agencja przejmowała też tereny spółek energetycznych. Ale przede wszystkim domagają się konkretnego planu i harmonogramu na następne lata.
Tkocz wytyka też swoim kolegom z branży energetyczno-górniczej, że do tej pory popierali koncepcję powołania do życia NABE, chociaż też nie znali żadnych szczegółów.
Zdaniem związkowców recepta jest tylko jedna. Trzeba usiąść z wszystkimi przy jednym stole i jeszcze raz koncepcję NABE, ale nie tylko, omówić. Parę tygodni temu pojawił się pomysł zorganizowania w tym celu energetycznego okrągłego stołu. Rząd na razie w tej sprawie milczy.