Od wakacji przejazd autostradą A1 między Toruniem i Gdańskiem ponownie będzie płatny. Wyjątkiem będzie sytuacja, gdy oczekiwanie przed bramkami będzie dłuższe niż 25 minut. Rząd tłumaczy ten ruch koniecznością równego traktowania wszystkich kierowców w Polsce i zakończeniem wyjątkowego traktowania tej trasy.

Od lipca kierowcy podróżujący autostradą A1 między Toruniem a Gdańskiem muszą liczyć się ze standardowymi opłatami. Przejazd całym 152-kilometrowym odcinkiem będzie kosztować 29,90 zł dla samochodów osobowych. Minister infrastruktury Dariusz Klimczak podkreśla, że wynika to z konieczności ujednolicenia zasad dotyczących autostrad w Polsce.
Koniec darmowej autostrady A1
Musimy być sprawiedliwi, jeśli chodzi o funkcjonowanie autostrad w Polsce. Nie możemy tworzyć wyjątków tylko dla niektórych odcinków, np. tym, którzy jadą na północ. A ci, którzy jadą w góry lub inne części kraju muszą płacić – powiedział PAP minister infrastruktury Dariusz Klimczak.
Dotychczas przejazd tym fragmentem A1 był bezpłatny – początkowo tylko w wakacyjne weekendy 2023 roku, a następnie codziennie aż do końca 2024 roku. Rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadził zwolnienia przed wyborami, a obecny rząd je przedłużył. Łączny koszt tej polityki wyniósł 319 mln zł, wliczając w to utracone wpływy z podatku VAT.
Więcej o transporcie można przeczytać poniżej:
Od tego roku przywrócono jednak standardowe opłaty tak jak na innych autostradach zarządzanych przez koncesjonariuszy. Kierowcy będą pobierać bilet przy wjeździe i okazywać go w punkcie poboru opłat – brak biletu oznacza naliczenie najwyższej stawki. W sumie na trasie działa 12 punktów – dwa główne i dziesięć zlokalizowanych przy węzłach.
Kiedy za przejazd AmberOne nie zapłacimy?
Klimczak uspokaja, że czasem szlabany będą otwierane i opłat nie będzie. Chodzi o przypadek, gdy czas oczekiwania przed bramkami przekroczy 25 minut. To rozwiązanie ma poprawić płynność ruchu w okresach wakacyjnych i długich weekendów. Minister zapewnia, że to kompromis między dochodami budżetu a wygodą kierowców.
Za zarządzanie odcinkiem nadal odpowiada spółka Gdańsk Transport Company, która ma koncesję aż do 2039 roku. Firma ta została powołana jeszcze w latach 90. i odpowiada nie tylko za eksploatację trasy, ale też za jej sfinansowanie i budowę. Po wygaśnięciu koncesji odcinek przejdzie na własność państwa.