Czy potrzebowaliście kiedyś przewieźć szybko paczkę z jednego końca kraju na drugi? Albo jadąc w długą trasę chcieliście nieco dorobić i zabrać kilka paczek do bagażnika? Dzięki Gettebox każdy może zostać kurierem.
Getthebox kojarzy nadawców z kierowcami. Z jednej strony mogą to być osoby prywatne, ale również hurtownie części czy sklepy internetowe; z drugiej – zarówno firmy transportowe, jak i… praktycznie każdy kto ma samochód.
Opieramy się na schemacie: jadę – widzę – zabiorę. Nadawcy szacują, ile mogą zapłacić za przewóz. Jeśli zaniżą cenę, nikt nie weźmie ich przesyłki, ale jeśli będzie im zależało, to często dopłacą za szybką dostawę
- mówi Przemysław Kędzierski, szef Getthebox, który sam przewiózł już zderzak do naczepy tira z Lublina do Jawora.
Jego ojciec założył firmę transportową zaraz po upadku komunizmu. On sam pracuje w transporcie od 15 lat. Pomysł na nowy biznes wpadł do jego głowy podczas codziennej pracy.
Obsługuję fabrykę, która często potrzebuje kierowcy na już. Zwykle nikogo nie udaje im się znaleźć na cito, więc trzeba czekać
– dodaje Kędzierski
Jak zapewnić bezpieczeństwo?
Paczki przewożą nieznajomi, więc teoretycznie można trafić na złodzieja lub kogoś, kto przekazuje towary niebezpieczne, których posiadanie jest niezgodne z prawem. Takich sytuacji nie da uniknąć bez drobiazgowego sprawdzenia tożsamości kurierów, co jak na razie jest poza zasięgiem startupów.
Zamiast tego Getthebox potwierdza tożsamość przez numer telefonu, który powinien być przypisany do konkretnej osoby. Jeśli nawet paczka nam zginie, to nie zostajemy na lodzie.
Zgłaszamy sprawę na policję po uprzednim zablokowaniu użytkowników związanych ze zleceniem. Jeśli sprawa się wyjaśni i znajdzie się zguba to tematu nie ma, jeśli jednak nie, to oddamy poszkodowanemu do 500 zł odszkodowania
– podkreśla Kędzierski.
W przyszłości startup chce weryfikować kurierów przez konto bankowe, a także nawiązać współpracę z firmami ubezpieczeniowymi.
Z czasem, gdy już będziemy mieli stabilny rynek i stałą grupę użytkowników w odpowiedniej wielkości, to firmy ubezpieczeniowe same będą chciały nam ubezpieczać przewozy
– przewiduje.
To w kontekście osób prywatnych - oferta dla firm jest już bardziej rozbudowana. Te mają ubezpieczenie OC Przewoźnika, które może pokryć straty w razie wypadku.
Chcemy nauczyć klientów, w przypadku ważnych i drogich rzeczy, aby legitymowali kierowców i zapisywali numery rejestracyjne. Jeśli ktoś będzie chciał oszukać, to i tak oszuka, a my jako Getthebox postaramy się to utrudnić lub uniemożliwić
– podsumowuje Kędzierski.
Getthebox nie rezygnuje z motoryzacji
Rozwój startupu ma się kręcić dokoła motoryzacji. Getthebox chce nawiązać współpracę ze sklepami internetowymi, handlarzami aut i części do nich, a także warsztatami.
Zdarza się, że zepsuje się nam samochód w trasie. Często potrzebuje wówczas części zamiennej. Osobiście zapłaciłbym o wiele większą kwotę za transport potrzebnej części, która trafiłaby do mnie w kilka godzin, a nie dni
– podkreśla Kędzierski.
Przedsiębiorca podaje również przykład awarii samochodu, który nie był odpowiednio ubezpieczony. Jego właściciel mógłby wówczas znaleźć transport dla siebie i samochodu, bo laweciarz akurat jechał w tym samym kierunku.
Kooperacją zainteresowane mogą być również sklepy meblarskie. Tu jednak duża odpowiedzialność spoczywa na samych kierowcach, którzy muszą być pewni, że dany artykuł zmieści się w ich samochodzie.
Getthebox nie jest pierwszym tego typu pomysłem na polskim rynku. Pojawiły się tu wcześniej Jade-Zabiore czy Poyade. Pierwszy reklamuje się, pisząc o największej liczbie kierowców, drugi posiada ich blisko 20 tys. Nieco inaczej działa Travelpost, który koncentruje się na podróżach samolotem
Getthebox dopiero startuje. Ma 2 tys. użytkowników, którzy wystawiają przeciętnie pięć nowych zgłoszeń dziennie. Największym wyzwaniem będzie oczywiście budowa efektu sieciowego, dającego pewność, że o dowolnej porze będzie można znaleźć kuriera.