Nie tylko Śląsk będzie na minusie. Inne regiony też stracą na polityce klimatycznej polskiego rządu
Jest już pewne, że dostaniemy tylko połowę środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST) na przekształcenie regionów węglowych. Ale brakujących pieniędzy wcale nie liczą tylko w Katowicach i okolicach. Straci też Wielkopolska, Dolny Śląsk, Małopolska i inne regiony.
Jak tłumaczy w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Elisa Ferreira, komisarz UE ds. spójności i reform, celem FST jest „finansowanie likwidacji negatywnych skutków transformacji energetycznej, głównie społecznych, a nie samej transformacji”.
Chcemy wspierać regiony, które mają mniejsze możliwości finansowe
– tłumaczy.
FST okrojony o połowę. Cena za neutralność klimatyczną
W sumie dla Polski w ramach FST przygotowano blisko 3,9 mld euro. W skreślonym przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej dokumencie pt. „Konsultacje społeczne projektu Umowy Partnerskiej na lata 2021-2027” przedstawiono dokładny podział tych środków. Najwięcej przeznaczono na województwo śląskie, gdzie miało trafić ponad 2 mld euro. Drugie w kolejce jest dolnośląskie – 556 mln euro. Potem Wielkopolska (387 mln euro), województwo łódzkie (344 mln euro), lubelskie (248 mln euro) oraz małopolskie (247 mln euro). Razem 3 mld 848 mln euro.
Szkopuł w tym, że już wiadomo – co oznajmił niedawno pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski – że do Polski trafi tylko połowa tych środków. Na starcie stracimy więc blisko 2 mld euro. Powód? Bo Polska uparcie nie chcę się zgodzić na unijną neutralność klimatyczną od 2050 r. Jednoznacznie na takie rozwiązanie wskazuje art. 7 rozporządzenia o FTS, gdzie czarno na białym stoi, że państwo członkowskie, które nie zobowiąże się do realizacji celu neutralności klimatycznej, uzyska dostęp tylko do 50 proc. przysługujących mu w ramach FST środków na każdy kolejny rok wdrażania Funduszu.
Roczne alokacje będą redukowane o połowę, jeśli takiej deklaracji nie będzie. Nie od razu, żeby nie zaburzać przygotowań, ale od 2023 roku. Myślę, że Polska to rozumie
– Elisa Ferreira nie traci optymizmu.
Samorządowcy chcą walczyć jednym frontem
Najwięcej ma stracić Górny Śląsk, bo nawet miliard euro. Chociaż tam wiele ma zależeć od umowy społecznej, która cały czas jest negocjowana między rządem a górnikami. Do samorządowców z innych regionów powoli dociera, ile pieniędzy przejdzie im najprawdopodobniej koło nosa.
W Wielkopolsce już wiedzą, za chwilę dowiedzą się też w Małopolsce. Myślę, że samorządowcy tym bardziej będą chcieli się temu przeciwstawić wspólnym frontem. Regiony górnicze z pewnością będą do końca walczyć o swoje
– przekonuje w rozmowie z Bizblog.pl Alina Pogoda ze Związku Stowarzyszeń Polska Zielona Sieć.
Część samorządowców stosowny apel w tej sprawie już podpisali na początku marca, w Rudzie Śląskiej. Tak wspólne stanowisko w tej sprawie wyrazili szefowie Śląskiego Związku Gmin i Powiatów, Stowarzyszenia Gmin Górniczych w Polsce oraz Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Niewykluczone, że w najbliższym czasie dołączą do nich też samorządowcy z innych regionów. Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, zwraca uwagę, że proces transformacji powinien być rozłożony w czasie, „muszą być na ten cel zapewnione odpowiednie środki, żeby zniwelować ubytki dochodów publicznych i ubytki spowodowane dekoniunkturą”.
Muszą też wypowiedzieć się wszystkie strony, które mogą być dotknięte skutkami transformacji
– przekonuje.