REKLAMA

Los ekogroszku już jest przesądzony? Górnicy gotowi postawić sprawę na ostrzu noża

Ekogroszek – tak, dobrze widzicie. Wcale nie kłótnia z Czechami o losy Turowa. Ani nie rekompensaty do rachunków za prąd. Żaden system kaucyjny i rozszerzona odpowiedzialność producenta też nie. Podpowiadamy nowej minister klimatu i środowiska Annie Moskwie, czym powinna zająć się w pierwszej kolejności. No chyba, że lubi zapach palonych opon o poranku.

ekogroszek-cena-rzad
REKLAMA

Chociaż Michał Kurtyka zaprzeczał tak długo jak tylko mógł, że jesienna rekonstrukcja rządu tym razem i jego nie oszczędzi, to w końcu i tak doszło do zmiany warty w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Stery w resorcie przejęła Anna Moskwa, pierwsza kobieta w polskim rządzie na tym stanowisku. 42-latka z Zamościa ma już pewne rządowe doświadczenie. W latach 2017-2020 zasiadała w randze wiceministra w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Potem to ministerstwo zlikwidowano i Moskwa zaczepiła się w spółce Baltic Power, która chce budować farmy wiatrowe na Bałtyku. 

REKLAMA

Można więc przypuszczać, że nowa mister klimatu i środowiska ma jakieś rozeznanie i co do pracy w rządzie i co do klimatycznych tudzież środowiskowych uwarunkowań. Ale i tak stawiam orzechy przeciwko dolarom, że Anna Moskwa za bardzo nie wie, w co włożyć ręce. Tyle resort, któremu od teraz kieruje, ma na głowie. Spieszę więc z pomocą i podpowiadam pani minister najpilniejszy temat.

Bitwa o ekogroszek, front już otwarty

Nie będzie zbyt wiele przesady w stwierdzeniu, że w Ministerstwie Klimatu i Środowiska w dobie transformacji energetycznej, Zielonego Ładu i unijnej neutralności klimatycznej, nikt na nudę się nie skarży. Warto jednak zrobić listę priorytetów. Inaczej Anna Moskwa swojej początkowej kariery w tym resorcie raczej nie będzie wspominać dobrze.

Żeby mogła dzielić i rządzić klimatem i środowiskiem, radzimy zająć się czym prędzej sprawą ekogroszku. Z inicjatywy Ministerstwa Klimatu i Środowiska ma dojść do zmiany w normach jakości paliw. Ekogroszek stanie się „groszkiem III”, już bez „eko”. W stanie roboczym nie będzie mógł mieć wyższej wilgotności niż 11 proc. Zawartość popiołu będzie musiała zmieścić się w przedziale od 2 do 7 proc., a wartość opałowa (w stanie suchym) ma być powyżej poziomu 28 MJ/kg. Z kolei poziom siarki w ekogroszku ma spaść z 1,7 do 1,2 proc. Wszystko po to, żeby nieco zmniejszyć emisję i też nie wprowadzać przedrostkami „eko-” w błąd samych klientów. 

Resort tych danych nie wyssał z palca. Przypomnijmy, że na początku roku Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi zamówiła u naukowców Politechniki Warszawskiej analizę pyłów powstałych przy spalaniu dostępnego na rynku ekogroszku, korzystając z pieca 5. generacji, posiadającego rekomendację UOKiK-u. Wyniki nie pozostawiają złudzeń. Wszystkie serie pomiarowe zrealizowane przez naukowców wykazały przekroczenia stężeń pyłu całkowitego w spalinach, a emisje szkodliwych dla zdrowia pyłów przekroczone były nawet czterdziestokrotnie.

Z jednej strony Moskwa, z drugiej górnicza złość

Na tych planach suchej nikt nie zostawiają górnicy. Dla nich też ekologia jest ważna, ale wcześniej wolą dobrze policzyć pieniądze. Szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek przypomina o nakładach inwestycyjnych związanych z produkcją ekogroszku w PGG wartych ok. 150 mln zł. Zwraca też uwagę, że w ramach uruchomionego już w 2018 r. rządowego programu Czyste Powietrze do tej pory wymieniano kotły na piece najczęściej przystosowane do ekogroszku. 

Dodaje, że spalanie ekogroszku w gospodarstwach domowych zawarto także w umowie społecznej z górnikami, która jest obecnie oceniana przez Komisję Europejską. Z kolei szef Solidarności w Tauron Serwis Bogdan Tkocz stawia sprawę jeszcze ostrzej. Nie potrafi zrozumieć, jak rząd może decydować się na zmiany norm jakościowych paliw stałych tuż przed rozpoczęciem kolejnego okresu grzewczego i w trakcie trwającego kryzysu energetycznego. 

To pokazuje, jak bardzo rząd premiera Mateusza Morawieckiego jest nieodpowiedzialny

– wskazuje.

W rządzie też nie ma zgody?

Górnicy dodają, że w resorcie klimatu i środowiska nowe propozycje rozwiązań legislacyjnych, jeżeli chodzi o normy paliw stałych musiał ktoś pisać na kolanie. Bo jeżeli chodzi o kaloryczność ekogroszku, to są to kryteria praktycznie nie do spełnienia. Bogusław Hutek utrzymuje, że ekogroszek o wartości opałowej powyżej poziomu 28 MJ/kg – jak proponuje to resort – może być produkowany w Polsce tylko przez jedną kopalnie. Co ciekawe: propozycje resortu klimatu i środowiska nie są też na rękę należącej do Skarbu Państwa Polskiej Grupie Górniczej, która przynajmniej na ekogroszku stara się zarabiać. 

To nie jest dla nas dobre rozwiązanie

– twierdzi Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.

Zresztą zdania na temat nowych norm jakości dla paliw stałych są chyba też w rządzie podzielone. Z nieoficjalnych informacji, do których udało nam się dotrzeć, wynika, że najwięcej uwag ma Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Resort zwraca uwagę, że brakuje oceny skutków kosztowych dla podmiotów branżowych, które z uwagi na zaostrzenie norm wymagać będą kolejnych inwestycji w ramach zakładów wydobywczych i przetwarzających sortymenty węglowe. Są też obawy, że nowe parametry, szczególnie dotyczące zawartości siarki, spowodują wykluczenie części grubych sortymentów, adekwatnych do sprzedaży na rynku detalicznym i przeniosą je do sprzedaży hurtowej do energetyki. To zaś nie byłoby dobre rozwiązanie ani dla spółek węglowych, ani dla dystrybutorów węgla.

Po ekogroszku jest Turów i system kaucyjny

Pewne jest jedno: Anna Moskwa na nowym stanowisku nie będzie się nudzić. Dobre rozegranie sprawy ekogroszku może okazać się kluczowe. Od tego będzie zależeć, jak nową minister klimatu i środowiska będą postrzegać górnicy, którzy na razie dają jej czystą kartę, ale obiecują przypatrywać się każdym działaniom. Bo Kurtyki, jak słyszę, mają po dziurki w nosie i nie chcą powtórki. Upieranie się na siłę przy swoim i zmaganie się z bardzo możliwymi wtedy manifestacjami związkowców w Warszawie z pewnością wymarzonym startem nie jest. 

REKLAMA

A przecież to tylko jedna, ale nie jedyna dziura na tej wyjątkowo krętej drodze nowej pani minister. Prędzej czy później albo będzie trzeba odpowiedzieć na apel czeskich samorządowców, którzy wzywają do podjęcia jeszcze raz rozmów na tematy przyszłości kopalni Turów, albo trzeba będzie w tej sprawie negocjować z nowym rządem Czech. Stworzy go najpewniej partia ODS – partnerzy PiS w Parlamencie Europejskim. W kolejce stoi też system kaucyjny i rozszerzona odpowiedzialność producenta. Oba mechanizmy mają zacząć działać w przyszłym roku.

To tylko przykłady niektórych wyzwań, które czekają na Annę Moskwę. Nie ma wątpliwości, że pani minister od początku będzie miała ręce pełne roboty. No chyba, że tak jak mówią złośliwcy i ta rekonstrukcja rządu, która wyniosła Annę Moskwę w ministry, ma niewiele wspólnego z poprawą prac poszczególnych resortów, a chodzi o poukładanie politycznych klocków, tak żeby wszyscy tworzący sejmową większość byli zadowoleni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA