REKLAMA

Donald Trump prowadzi zbiórkę na „walkę z kradzieżą wyborów”, ale... ta kasa idzie na zupełnie inny cel

Donald Trump nie ustaje w tyleż groteskowych, co niebezpiecznych próbach podważenia legalności wyboru Joe Bidena na nowego prezydenta USA. Polityk podkręca swoich najzagorzalszych zwolenników i zachęca ich do wpłat na fundusz, który ma pokryć koszty prawniczej walki z „fałszerstwami wyborczymi”. Ci biedni, skołowani obywatele nie wiedzą, że małym druczkiem zapisano, że niemal wszystkie zebrane pieniądze pójdą na zupełnie inny cel.

Wybory w USA. Donald Trump zbiera pieniądze na koszty walki o wybory, ale cel zbiórki jest inny
REKLAMA

„Potrzebujemy twojej pomocy, by powstrzymać lewicową dzicz przed podważeniem wyniku naszych wyborów” – wzywa komitet wyborczy Donalda Trumpa, kierując do strony ze zbiórką pieniędzy opisaną jako "oficjalny fundusz obrony wyborów”. To nie jest jakaś jazda bez trzymanki grupki trumpistów, bo murem za tą inicjatywą stoi cała Partia Republikańska.

REKLAMA

„Prezydent Trump potrzebuje swoich najzagorzalszych i najlojalniejszych zwolenników, takich jak ty, by powstać i walczyć” – czytamy w wezwaniu na stronie Republikańskiego Komitetu Narodowego, czyli oficjalnej finansowej struktury „Grand Old Party” zajmującej się zbieraniem funduszy na promocję i kampanie wyborcze.

Jest też cytat z samego Donalda Trumpa: „Potrzebujemy twojej pomocy, by mieć środki na ochronę wyników wyborów. Nie czekaj, powstań, by chronić legalność naszych wyborów!”

W zbiórce chodzi o relatywnie nieduże kwoty – gotowe opcje obejmują sumy od 45 do 2800 dolarów. Jest też opcja „inne”, ale jest oczywiste, że chodzi głównie o datki opiewające na kilkadziesiąt czy kilkaset dolarów. W tweetach i emailach rozsyłanych do zwolenników Trumpa padają obietnice, że pieniądze są przeznaczone na fundusz powtórnego przeliczenia głosów („recount account”).

Z całą zbiórką jest jeden problem, którego z pewnością nie dostrzegą wzmożeni ideologicznie fani Donalda Trumpa. Jak wskazuje Reuters, w zapisanych drobnym drukiem zasadach zbiórki jest wyraźnie napisane, że na fundusz przeliczenia głosów zostaną przeznaczone jakiekolwiek pieniądze dopiero wtedy, gdy pojedyncza wpłata przekroczy... 8300 dolarów.

Zasady są brutalne: 60 proc. z normalnej wpłaty idzie na uruchomione w poniedziałek konto Save America komitetu Donalda Trumpa, a pozostałe 40 proc. idzie na ogólny fundusz Republikańskiego Komitetu Narodowego. Maksymalna dozwolona przepisami wpłata na Save America to 5000 dolarów – limit jest osiągany przy wpłacie 8300 dolarów, bo przecież 40 proc. jeszcze idzie na Republikański Komitet Narodowy. Dopiero wtedy każda dodatkowa suma pójdzie na konto przeliczenia głosów, ale nie więcej niż 2800 dol.

REKLAMA

Co istotne, wpłaty na pierwsze „w kolejności dziobania” fundusze mogą być wydawane przez ich dysponentów, czyli komitet Trumpa oraz Partię Republikańską, właściwie dowolnie – pieniądze idą na ogólnie rozumiane „koszty” i nie trzeba ich rozliczać. Nie są to bowiem formalnie konta służące finansowaniu kampanii wyborczych – w takim przypadku prawo nakazuje sumiennie rozliczenie każdego dolara.

 class="wp-image-1290943"
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA