Najpierw koronawirus, na początku roku wojna w Ukrainie, a teraz inflacja dobijają producentów i przedsiębiorców, którzy sprzedają piwo. Rosną obciążenia podatkowe, koszty produkcji i – długi branży. Tymczasem sprzedaż piwa z miesiąca na miesiąc spada. Robi się niewesoło.
Branża piwna tonie w długach. W ciągu roku zaległości zwiększyły się ponad czterokrotnie – wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. Problemy mają browary, małe wyspecjalizowane sklepy oraz bary, puby i inne lokale, których przychody zależą od sprzedaży piwa. Główny powód to pandemia, a ostatnio rosnące w błyskawicznym tempie ceny w sklepach. Zaciskając pasa, w pierwszej kolejności rezygnujemy z piwa.
Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie podaje, że w ubiegłym roku 2021 branża odnotowała największy od dziesięciu lat spadek wolumenowy i pierwszy od 2017 roku spadek wartościowy.
Pierwszy kwartał 2022 r. przyniósł kolejny, tym razem 4-proc. spadek sprzedaży piwa w ujęciu ilościowym. Złą sytuację potwierdzają dane Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. Pod koniec marca 2020 roku suma zaległości producentów piwa wynosiła niecałe 1,4 mln zł. Do końca maja 2021 wzrosła do 3,5 mln zł, pod koniec maja 2022 – było to już 22 mln zł. Rok do roku (maj 2021-maj 2022) długi branży wzrosły o ponad 500 proc.
Polacy oszczędzają na piwie, nie chodzą do knajp, nie jadą na wakacje
Spadająca sprzedaż powoduje, że problemy odczuwają kolejne firmy. Z analiz firmy CMR wynika, że piwo odpowiada za 12 proc. obrotów pod względem wartości i 24 proc. pod względem liczby transakcji w sklepach do 300 mkw. W przypadku supermarketów jest to odpowiednio 3,5 proc. oraz 12 proc. Sprzedaż używek, takich jak piwo i papierosy to dla sklepów pokaźna część przychodów, a jak pokazały badania dla BIG InfoMonitor, kwoty wydawane na używki chce ograniczyć blisko połowa z nas.
Komentując rosnące zadłużenie branży, Sławomir Grzelczak, prezes Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, przywołał badania, z których wynika, że w pierwszej kolejności ograniczamy wydatki na wyjścia do restauracji, jedzenie na mieście oraz rozrywkę taką jak kino, teatr czy koncerty (54 proc.).
Na dodatek ze względów finansowych jedna trzecia Polaków nie planuje w tym roku dłuższego wakacyjnego wyjazdu. To bardzo zła wiadomość dla branży, bo właśnie w sezonie urlopowym zarabiała najwięcej.
Pandemia podcięła skrzydła browarom, kryzys dobije branżę
Branża wskazuje, że problemy zaczęły się w pandemii. Z danych NielsenIQ wynika, że 2021 r. wolumen piwa skurczył się o ponad 4 proc. Swoje dołożyły wyjątkowo zimna wiosna oraz lockdowny, które opóźniły rozpoczęcie sezonu piwnego. Ucierpiały także punkty sprzedaży detalicznej, a zwłaszcza sklepy małoformatowe, w których sprzedaż piwa spadła w ubiegłym roku o 2,5 pp.
Kolejny cios: podwyżki akcyzy. Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie wskazuje, że od 2020 r. fiskus dwa razy podniósł podatek za każdym razem o 10-proc. Jakby tego było mało, do 2027 r. akcyza na piwo ma rosnąć co roku o 5 proc.
Oprócz rosnących obciążeń fiskalnych branże dobijają coraz wyższe koszty produkcji. Ich źródłem jest najwyższa od 25 lat inflacja, co przekłada się na o wiele wyższe niż jeszcze kilka miesięcy temu ceny energii, transportu, surowców, opakowań i pracy.
Trudno się dziwić, że Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie wystąpił do rządzących z apelem o rezygnację z planów podwyższania akcyzy, argumentując, że wzrost kosztów w połączeniu z inflacją będzie oznaczał długotrwały trend spadkowy na rynku piwa.
Sławomir Grzelczak wskazuje, że pewnym pocieszeniem może być, że choć zwiększa się zadłużenie branży, to odsetek niesolidnych dłużników nie rośnie.