Cła Trumpa niebezpieczne dla energetyki UE. Szkody będą ogromne
Nabierająca tempa wojna handlowa między Stanami Zjednoczonymi a resztą świata, w której Donald Trumpa wywija cłami importowymi niczym świetlistym mieczem Jedi, nie oznacza wyłącznie wyższych cen na poszczególne towary. To także spore kłopoty dla unijnego sektora energetycznego. Odczują to producenci wiatraków czy gazociągów i ropociągów.
Amerykanie kipią z oburzenia, po tym, jak Unia Europejska zapowiedziała reakcję na wprowadzone 25-proc. cła importowe na stal i aluminium. Bruksela w rewanżu nałoży cła na towary z USA o wartości 26 mld euro. Wyższą opłatą mają być obarczone m.in. drób, wołowina, cukier i orzechy, a także tworzywa sztuczne, jaja, nabiał oraz warzywa.
Cła to podatki. Są one szkodliwe dla biznesu i jeszcze gorsze dla konsumentów. Zakłócają łańcuchy dostaw. Stwarzają niepewność dla gospodarki. Stawką są miejsca pracy. Ceny pójdą w górę - ostrzega Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.
Europejski Związek Stali Eurofer przekonuje, że szkody wywołane przez te cła importowe będą jeszcze większe. Odczuje to sektor motoryzacyjny, europejski sektor bezpieczeństwa i obrony, transport, a także infrastruktura energetyczna.
Cła importowe od USA wyrządzą nam teraz większą krzywdę?
Przedstawiciele unijnego przemysłu stalowego nie mają wątpliwości: amerykańskie cła będą nam się odbijać czkawką dłużej niż sądzimy. Bo też Bruksela w ten sposób ma tracić kontrolę nad łańcuchami dostaw w strategicznych sektorach.
Stawką jest europejska suwerenność - twierdzi dr Henrik Adam, szef Eurofer.
Przewodniczący Europejskiego Związku Stali przypomina przy tej okazji, że już w trakcie pierwszej kadencji Donalda Trumpa Europa też zmagała się z amerykańskimi cłami importowymi. W efekcie eksport stali z UE do Stanów Zjednoczonych zmniejszył się o przeszło milion ton. Teraz może być jeszcze gorzej.
Ogólna sytuacja rynkowa europejskiej stali jest znacznie gorsza niż w 2018 r. Te nowe środki nałożone przez Trumpa są bardziej rozległe, dlatego wpływ amerykańskich taryf prawdopodobnie będzie znacznie większy - uważa dr Henrik Adam.
Energetyka na celowniku
Tę politykę Donalda Trumpa wycelowaną w presję, a nie w konsensus, odczuć ma również energetyka. Przedstawiciele Eurofer przypominają, że produkcja stali jest energochłonna i jest niezbędna przy okazji produkcji turbin wiatrowych, czy rurociągów gazowych i naftowych. A już w zeszłym roku unijny rynek stalowy odnotował spadek produkcji na poziomie 9 mln ton i utratę 18 tys. miejsc pracy. Malte Lohan, szef Amerykańskiej Izby Handlowej w UE, nie ma wątpliwości, jego zdaniem obecne cła importowe od USA będą bardziej dotkliwe.
Te cła, wraz z ogłoszonymi przez UE środkami zaradczymi, zaszkodzą jedynie miejscom pracy, dobrobytowi i bezpieczeństwu po obu stronach Atlantyku - przestrzega Lohan.
Więcej o cłach importowych przeczytasz na Spider’s Web:
Eurofer wylicza, że przez amerykańskie cła importowe UE może stracić do 3,7 mln ton eksportu stali. Warto przypomnieć, że Stany Zjednoczone są drugim (16 proc.) co do wielkości rynkiem eksportowym dla unijnych producentów stali. Roczna wartość handlu między UE a USA to ok. 1,5 bln dol., czyli ok. 30 proc,. światowego handlu.
Nasi producenci już teraz muszą mierzyć się z najwyższymi cenami energii, mając jednocześnie największe ambicje klimatyczne. Tymczasem są one podkopywane przez tańszy, bardziej emisyjny import zagraniczny - przypomina szef Europejskiego Związku Stali Eurofer.
