REKLAMA

Ceny ropy dotknął kryzys. Za chwilę pęknie psychologiczna granica na polskich stacjach paliw

W Stanach Zjednoczonych ropa jest już najdroższa od siedmiu lat. W Europie też zwyżki, chociaż jeszcze dalekie od rekordów. Ale i tak na polskich stacjach powinniśmy się przyzwyczajać do tego, że ceny paliw zaczynają się od szóstki z przodu

Ceny ropy dotknął kryzys. Za chwilę pęknie psychologiczna granica na polskich stacjach paliw
REKLAMA

Cena ropy West Texas Intermediate (WTI) przekroczyła poziom 80 dolarów za baryłkę pierwszy raz od listopada 2014 r. Tym samym wszystko wskazuje na to, że WTI będzie za chwilę drożeć siódmy tydzień z rzędu. Ostatni raz tak dobra passa wydarzyła się ropie z USA w grudniu 2013 r. Jaka jest przyczyna obecnych zwyżek? Eksperci jak zwykle wskazują na kilka czynników, ale kryzys energetyczny jest wymieniany zdecydowanie na pierwszym miejscu. 

REKLAMA

W rezultacie Amerykanie na swoich stacjach paliw płacą teraz najdrożej od siedmiu lat. Za galon benzyny (ok. 3,8 litra) muszą wysupłać z portfela w okolicach 3,26 dol.

Ceny paliw w Polsce coraz bliżej 6 zł

Te globalne wzrosty muszą przełożyć się też na ceny na polskich stacjach paliw. Już w zeszłym tygodniu BM Reflex zaznaczał, że „wzrost cen ropy naftowej i obawy o podaż paliw opałowych windują ceny diesla w Polsce do nowych tegorocznych rekordów”. Olej napędowy podrożał w ciągu tygodnia o 10 groszy na litrze i dobił do średniego poziomu 5,83 zł za litr. Z kolei dr Jakub Bogucki z portalu e-petrol.pl podkreślał, że ta globalna drożyzna jeszcze trochę potrwa, bo nie ma gdzie znaleźć dla drogich paliw jakiegokolwiek substytutu. Uważa, że jeszcze pewnie część stacji, nawet kosztem własnej marży, będzie starała się trzymać ceny paliw na smyczy – ale na wiele się to nie zda. 

Jego zdaniem najpierw taką cenę powinniśmy zobaczyć przy benzynie Pb98, a potem też przy Pb95. Patrząc na to, co się dzieje obecnie z hurtowymi cenami paliw, kolejne podwyżki na stacjach benzynowych to tylko kwestia czasu.

OPEC+ bez nerwowych reakcji

REKLAMA

Im bardziej rośnie cena ropy, tym też zwiększa się presja na kraje OPEC+, żeby wreszcie zwiększyły produkcję ropy. Na to jednak, przynajmniej w najbliższym czasie, nie zanosi się. Chociaż wydawać by się mogło, że wzrost cen ropy o 50 proc. w ciągu roku jest wystarczającym powodem do tego typu działań. Przypomnijmy, że zgodnie z wcześniejszym porozumieniem kraje OPEC+ w tym roku zwiększą produkcję o 400 tys. baryłek dziennie. W efekcie podaż ropy do końca 2021 r. powinna wzrosnąć o ok. 2 proc. Ale na więcej - nawet w dobie historycznych rekordów dla ropy WTI - chyba nie ma co liczyć. Wicepremier Rosji Aleksander Nowak przekonuje, że rynek ropy jest zrównoważony. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA