Wyniosła wszystko, nawet dywan – oto jak lokatorzy robią w wała właścicieli mieszkań
Potyczki najemców z nieuczciwymi landlordami to jedno, ale historie opowiadane przez drugą stronę też robią wrażenie. I pokazują, że rzekomy „łatwy hajs” na wynajmowaniu mieszkań, to w gruncie rzeczy fikcja.

Przytacza więc najświeższą historię. Podpisała umowę z młodym, wzbudzającym zaufanie mężczyzną. Kilka dni później do mieszkania wprowadziła się para. Oboje wyglądali na nieletnich.
Alicja zaczęła zastanawiać się, co jest grane. Najemca oszukał ją i podnajmuje jej mieszkanie, żeby samemu zarobić? A może wcielił się w rolę słupa? Podpisał umowę, by jego niepełnoletni towarzysze mogli wprowadzić się do lokalu. Wynajmująca poprosiła niespodziewanych lokatorów o pokazanie dowodów tożsamości. Odmówili. Wskazali, że wszystko można omówić z ich matką. I wtedy zaczęło się piekło.

Zebrała się w sobie i zażądała, by najemcy wyprowadzili się w ciągu doby. O dziwo, poskutkowało. Cała czwórka zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
Jaka kradzież? Przecież jest kaucja
Od razu przypomina sobie kolejną nieprzyjemną sytuację. Tuż przed Sylwestrem wyjechała na kilka dni w góry. Niedługo po przyjeździe zaczęła otrzymywać od jednej z lokatorek dziwne SMS-y. Najemczyni twierdziła, że jej współlokatorka podejrzanie się zachowuje. Zabrała z kuchni mikrofalówkę, spakowała pościel.
O co w tym chodzi? – napisała Alicja
Nie mam pojęcia, mówi, że jedzie na wakacje – odpowiedź przyszła po kilku minutach.
Obawy okazały się słuszne. Tuż po powrocie Alicja przyjechała do mieszkania. Było dosłownie ogołocone. Wyposażenie nie było przesadnie bogate, ale jej najemczyni ukradła każdą rzecz, którą dało się zdjąć z półek albo podnieść z podłogi. Poza wspomnianymi „wakacyjnymi” pakunkami zniknęły sztućce, talerze i inne drobiazgi.
Uciekinierka odebrała telefon kilka dni później. Tłumaczenie? Przecież straty można sobie odbić na kaucji.
Słuchawki konsekwentnie nie podnosił za to Andrzej, najemca Darii. Kobieta wynajęła mu mieszkanie i dostała kaucję oraz wpłatę za pierwszy miesiąc.
Kontakt urwał się dosłownie od razu. Andrzej nie odbierał telefonu, nie odpisywał na maile ani SMS-y. Po miesiącu Daria z własnym kluczem wtargnęła do wynajmowanego lokalu. W środku było pusto. Po Andrzeju zostało trochę ubrań w szufladach i załadowana pralka.
Oszuści - koszt stały przy wynajmowaniu mieszkań
Z innym wypadkiem miał do czynienia Adam. Jego lokatorka była zaprzyjaźniona z wcześniejszą najemczynią, która od dwóch lat regularnie płaciła czynsz i oddała mieszkanie w dobrym stanie. Dlatego mężczyzny nie zaniepokoił fakt, że nowa lokatorka spóźnia się nieco z pierwszą płatnością. Dni jednak mijały, a przelewu wciąż nie było.

Koniec końców żadnej pracy nie było. Chyba. Adam do dzisiaj nie jest pewny. W trakcie drugiego miesiąca jego była lokatorka po prostu spakowała się i uciekła. W ostatniej rozmowie telefonicznej oskarżyła wynajmującego o nękanie i skutecznie pozacierała za sobą ślady. O tym, gdzie jest, nie wie nawet jej rodzina, z którą Adam próbował się skontaktować.
O nieprzyjemnej historii przypominają mu tylko listy z wezwaniami do zapłaty od firm pożyczkowych adresowane na nazwisko Karoliny, które od czasu do czasu pojawiają się w jego skrzynce. Zamiast zarobku, został z zaległymi opłatami na 1,5 tys. zł, bo kaucji ze względu na polecenie, nie ściągnął. Jak mówi, ostatni raz.
* Imiona bohaterów zostały ich prośbę zmienione