REKLAMA

W tym roku nie polatamy. Strajk kontrolerów w Polsce to zaledwie wierzchołek góry lodowej

Oczy polskich pasażerów skierowane są dzisiaj na warszawską wieżę kontroli lotów, ale ciemne chmury nadciągają nad całe europejskie lotnictwo. Branża słono płaci za oszczędności poczynione w trakcie pandemii. Strajk goni strajk, loty są odwoływane, a przedstawiciele linii lotniczych i biur turystycznych uwijają się jak w ukropie, by zachować pozory normalnego funkcjonowania. Nie są jednak w stanie ukryć, że rzeczywistość coraz bardziej skrzeczy. (fot: Eric Salard, flickr.com/CC BY-SA 2.0)

W tym roku nie polatamy. Strajk kontrolerów w Polsce to zaledwie wierzchołek góry lodowej
REKLAMA

Chciałoby się napisać, że pandemia odbija się teraz lotnictwu czkawką gdyby nie to, że to raczej głośne beknięcie. Mieszkając w Europie, trudno nie zauważyć, że latanie samolotem staje się coraz większą loterią.

REKLAMA

Pierwszy akt tego dramatu miał miejsce na początku kwietnia, gdy londyńskie Heathrow kompletnie się zakorkowało. Pasażerowie godzinami czekali na odprawę, a potem byli przetrzymywani w samolotach na płycie lotniska. Powód? Brak personelu.

Niskokosztowy easyJet odwołał wtedy w ciągu trzech dni przeszło 200 lotów. British Airways tylko w ciągu jednego – co najmniej 115 połączeń. Ba, gdyby nie interwencja firmy zatrudniającej pracowników obsługi bagażu dosłownie tydzień później mielibyśmy strajk, w których mogło wziąć udział nawet 160 osób. Heathrow groziły dwa paraliże w dwa tygodnie.

Ale nie tylko brytyjskie lotniska zmagają się z problemami

Wizzair ostrzega klientów w mailach o potencjalnych komplikacjach związanych z podróżami do Hiszpanii. Powód? Ryzyko strajków.

KLM odwołał w sobotę 90 lotów. Przyczyną były protesty pracowników przewoźnika na lotnisku Amsterdam-Schiphol. Obsługa bagażowa narzeka na zbyt duże obłożenie pracą. Z drugiej strony protestujący obawiają się też... zwolnień. Holenderska linia zaczęła bowiem rozglądać się za outsourcingiem.

Ciężkie chwile przeżywa również Ryanair. Lowcost masowo odwoływał loty do Brukseli między 22 a 24 kwietnia. Związkowcy powiedzieli The Brussels Times, że firma świetnie radzi sobie po pandemii, a mimo to pozostaje skąpa za każdym razem, gdy personel prosi o „akceptowalne warunki pracy".

Przewoźnik nie może znaleźć wspólnego języka ze swoimi belgijskimi pilotami, ale powinien być szczęśliwy, jeżeli protesty sprowadzą się wyłącznie do tego jednego incydentu. Groźba strajku zawisła niedawno nad lowcostem także we Francji.

Najgorsza jest sytuacja w Polsce

Do końca ubiegłego tygodnia PAŻP i kontrolerom ruchu lotniczego nie udało się porozumieć. Okres wypowiedzenia przeszło 130 warszawskich kontrolerów mija wraz z końcem kwietnia co oznacza, że na zakończenie negocjacji został niespełna tydzień.

Co stanie się później? Eurocontrol stawia sprawę jasno: liczba operacji lotniczych nad Warszawą zostanie drastycznie ograniczona. Problemy z funkcjonowaniem mogą mieć jednak także regionalne porty, bo niemałą część z odchodzących pracowników stanowią kontrolerzy obszaru, którzy odpowiadają za nawigowanie samolotów po całym polskim niebie.

REKLAMA

W rozmowie z Business Insiderem jedno z biur podróży przyznało, że rozważa przeniesienie lotów do Niemiec. Byłby to nawet dobry pomysł. Gdyby nie to, że trudno znaleźć dzisiaj miejsce w Europie, które gwarantowałoby, że uda się dolecieć z punktu A do punktu B o założonej wcześniej godzinie i czasie.

W trakcie pandemii branża lotnicza szukała oszczędności, wyrzucając pracowników i tnąc pensje. Teraz płaci za to wysoką cenę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA