Trudno o lepszy moment. Wchodzą nowe przepisy o upadłości konsumenckiej. Będzie łatwiej i szybciej
Rzadko się zdarza, że regulacje prawne wchodzą w życie w najlepszym możliwym momencie. Tymczasem właśnie dzisiaj zaczynają obowiązywać nowe zasady upadłości konsumenckiej, co niestety w czasach pandemii koronawirusa dla wielu może okazać się wyjątkowo pomocne.
Chociaż prześcigamy się w podpowiadaniu rządowi Morawieckiego, co ma zrobić w czasach pandemii koronawirusa, to szukając otuchy w regulacjach można oprzeć się o te przygotowywane na długo, zanim ktokolwiek słyszał o najnowszym koronawirusie, a które właśnie wchodzą w życie. Tak jest w przypadku nowych zasad związanych z upadłością konsumencką. Bardziej ugodowe traktowanie tych, którzy nie potrafią spłacić swoich zobowiązań może być obecnie kluczowe.
Najważniejsza bodaj zmiana względem wcześniejszych przepisów dotyczących upadłości konsumenckiej dotyczy samego jej zainicjowania. Przed zmianami, rozpatrując wniosek o wszczęcie upadłości konsumenckie, sąd brał pod lupę historię finansową wnioskującego. Jeśli znalazł w niej jakieś potknięcie - mógł na tej podstawie wniosek odrzucić. Teraz wcześniejsza wina konsumenta nie będzie już przeszkodą. W ogóle ma nie być brana pod uwagę. Jak już, to wyłącznie do zliczenie oddłużenia po stwierdzeniu upadłości. Tym samym sama przyczyna takiego bankructwa ma być oceniana już w dalszym etapie po jego ustanowieniu. To zaś powoduje, że upadłość konsumencka staje się dostępna dla wielu, dla których do tej pory te drzwi były dotąd zamknięte.
Co z całkowitym umorzeniem długu?
Jeżeli niewypłacalność powstała w wyniku jakiegoś niedbalstwa lub działania z premedytacją, to zgodnie z nowymi przepisami zachodzi wtedy konieczność spłaty zobowiązania od minimum 36 miesięcy do 7 lat. W tym czasie dłużnik musi co miesiąc przekazywać określone kwoty syndykowi masy upadłościowej, który kieruje je do wierzycieli. Z kolei jeżeli za kłopotami finansowymi stoją przyczyny niezależne, to plan spłaty nie może być rozłożony na dłuższy czas niż 3 lata.
Zmiany w przepisach zakładają także możliwość całkowitego umorzenia długu. Stanie się tak, gdy sąd lub nadzorca sądowy stwierdzą, że dłużnik nie ma żadnego majątku i jest „trwale niezdolny do spłaty zobowiązań” tudzież „trwale niezdolny do jakiejkolwiek pracy zarobkowej”. Jeżeli sąd uzna, że owa niezdolność nie jest permanentna, to decyzja o umorzeniu może być warunkowa. W takim przypadku dłużnik jest w stanie zawieszenia na okres 5 lat. W tym czasie może wnioskować o ustalenie planu spłaty i przynajmniej częściowo uregulować zobowiązania.
Porozumienie z wierzycielami bez upadłości
Modyfikacja przepisów dotyczących upadłości konsumenckiej pozwala także na możliwość porozumienia z wierzycielami. Jeżeli sąd uzna, że istnieją przesłanki do dogadania się dłużnika z wierzycielami - dalsze rozpatrywanie wniosku o upadłość (w takim przypadku też koniecznego) może być wstrzymane. Inicjatorzy takiego rozwiązania chcieli w ten sposób upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: dać szansę wierzycielom na szybsze odzyskanie pieniędzy, a też odetkać same sądy, które dzięki temu będą w mniejszym stopniu obciążone kolejnymi wnioskami o upadłość konsumencką.
Będziemy świadkami lawiny upadłości?
Dane Ministerstwa Sprawiedliwości nie pozostawiają złudzeń: upadłości konsumenckich nad Wisłą jest z roku na rok więcej. W 2016 r. było ich 4,5 tys. (wniosków było dwa razy więcej). Rok później - już 5,5 tys, a w 2018 r. - 6,5 tys. W ubiegłych 12 miesiącach w sumie w naszym kraju ogłoszono 7944 upadłości konsumenckich, 586 ogłoszeń upadłości firm i 465 ogłoszenie o wszczęciu postępowania restrukturyzacyjnego. Tylko od stycznia do końca lutego 2020 r. było już 1398 upadłości konsumenckich.
Biorąc pod uwagę, że zmierzający przez ostatnie lata z kolejnymi przeszkodami legislacyjnymi przedsiębiorcy nigdy nie odczuli takiego wyhamowania jak teraz, w związku z pandemią koronawirusa, można przypuszczać, że za chwilę sądy będą dosłownie zasypane wnioskami o upadłość. Tym lepiej, że już wcześniej pomyślano o liberalizacji przepisów, dzięki czemu z takiego rozwiązania będzie mogło skorzystać więcej ludzi. Przypomnijmy, że do upadłości konsumenckiej mamy prawo wiele razy w życiu. Ale zgodnie z regulacjami o kolejną nie możemy wnioskować po upływie co najmniej 10 lat od ogłoszenia poprzedniej.